MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Na tym stadionie zagrają Polacy

Alpejskie Jezioro Wörthersee to turystyczna chluba Klagenfurtu. Od roku wizytówką miasta jest także nowoczesny stadion.
Alpejskie Jezioro Wörthersee to turystyczna chluba Klagenfurtu. Od roku wizytówką miasta jest także nowoczesny stadion.
- W miasteczku pieszczotliwie nazywają go UFO, bo wygląda jak statek kosmiczny lądujący na skraju osady - mówi Adam Ledwoń.

Wniedzielę ochrzczony przez obrońcę naszej reprezentacji Jacka Bąka biało-czerwony autokar wjedzie na parking przed jednym z najnowocześniejszych stadionów Euro 2008. Polacy zagrają na nim z Niemcami, w swym pierwszym w historii meczu mistrzostw Europy.

Zbudowany specjalnie na finały mistrzostw Europy obiekt od roku jest jedną z wizytówek Klagenfurtu, stolicy kraju związkowego Karyntii. W niedzielę polscy piłkarze wkroczą strzelistym wejściem do przeszklonego holu obiektu. Tu dominują szkło i stal. Z lewej i prawej strony kolejne przeszklone wejścia. Za nimi korytarze pełne pomieszczeń. To szatnie, prysznice, sale odnowy biologicznej.

- Na lewo wchodzą goście, na prawo gospodarze - mówi Adam Ledwoń, który zna obiekt najlepiej z wszystkich naszych rodaków. Od roku reprezentuje bowiem Austrię Kaernten. Ten klub w zeszłym sezonie kupił licencję na grę w I lidze austriackiej od SV Pasching.

- Jorg Haider, gubernator Karyntii i jeden z najbardziej znanych polityków austriackich, przedstawiciel partii populistycznej, stwierdził, że skoro w Klagenfurcie jest nowiutki stadion, to musi też być pierwszoligowa drużyna - wyjaśnia popularny "Ledek". - Kupił więc miejsce, stworzył zespół i z wielkiej mieszanki powstała drużyna, która w debiutanckim sezonie uratowała się w lidze. O byt walczyliśmy prawie do ostatniej kolejki.

Polacy na lewo, niemcy na prawo
Pierwszy mecz na obiekcie w Klagenfurcie rozegrano 7. września 2007 roku. Austria bezbramkowo zremisowała z Japonią. Tydzień później w roli gospodarza wystąpiła na nim Austria Karten z Ledwoniem w składzie.
- Jeśli przyjąć, że Polska w pierwszym meczu z Niemcami jest gościem, to chłopaki będą korzystać z tej szatni - pokazuje Ledwoń. Tej, to znaczy na lewo z głównego holu. Obszerne jasne pomieszczenie z białą terakotą. Tablica do rozrysowania taktycznych ustawień, proste drewniane szafki, wieszaki. Za drzwiami prysznice.
- Standardzik, w większości obiektów tak jest - zaznacza piłkarz. Przy czym słowo w większości dotyczy standardów austriackich, nie polskich.
- Po drugiej stronie holu są szatnie gospodarzy i wyglądają identycznie - tłumaczy Ledwoń.

- Chyba zatrudniają zastępy ogrodników, by utrzymać taką murawkę - pytam po wejściu na zieloną, miękką, równą płytę boiska.
- Wygląda tak dobrze bo nie jest zbytnio wyeksploatowana. Korzystamy z niej tylko co dwa tygodnie - wyjaśnia zawodnik. - Na co dzień trenujemy w bazie położonej 20 kilometrów stąd. Na stadionie wyłącznie rozgrywamy ligowe mecze. To się zmieni po mistrzostwach. Wtedy stadion ma być równocześnie siedzibą klubu i będziemy trenować na miejscu. Dokładnie wokół obiektu. Na czas mistrzostw są tam przygotowane parkingi, ale po EURO zostaną zrobione boiska.

Choć obiekt z zewnątrz wygląda imponująco, to w środku nie przeraża wielkością. Cztery ściany stromych trybun skutecznie zasłaniają niektóre szczyty Alp, w dolinie których leży Klagenfurt. Krzesełka od dołu czerwone, ku górze złote. To barwy Karyntii. Podczas meczów ME zostaną wypełnione po brzegi. Trudno uwierzyć, że pomieszczą 32 tysiące kibiców.

- Na nasze mecze chodzi po dziesięć-dwanaście tysięcy kibiców - mówi piłkarz. - Na ostatnim pojedynku było ponad dwadzieścia tysięcy, stworzyli świetną atmosferę. Bliskość trybun sprawia, że doping jest bardzo głośny, a i kibic ma doskonały przegląd sytuacji. Nasz obiekt można porównać do stadionów angielskich, gdzie na trybunach jest ciasno, ale dzięki temu z każdego miejsca dobrze widać co dzieje się na boisku.
Każda z czterech trybun jest zadaszona. Wschodnia jest niższa, ma kilka poziomów mniej od pozostałych trzech. To trybuna główna, na której są przeszklone loże dla VIP-ów. Pozostałe trzy są wyższe i tworzą srebrzystą stalową podkowę. Po mistrzostwach częściowo zostaną zdemontowane, by zmniejszyć pojemność stadionu i dostosować go do potrzeb miejscowej drużyny.

- Kibice piwa sobie tu chyba nie popiją - pytam. Przed stadionem żadnego pubu, restauracji.

- Ale na czas Euro będą wielkie namioty, w których piwa i kiełbasek nie powinno zabraknąć - wyjaśnia zawodnik. - Na trybunach też będą punkty gastronomiczne.
zimą w góry, latem nad jezioro
Niespełna kilometr od stadionu rozciąga się dzielnica domków jednorodzinnych. W Klagenfurcie to krajobraz zwyczajny, bo w 120-tysięcznym miasteczku nie ma betonowych sypialni. Zdarzają się 4-piętrowe budynki, ale w większości zielonych dzielnic są podobne do siebie domki: zwykłe, prostokątne z dwuspadowym dachem, zadbane, schludne, ale bez architektonicznych wystrzałów. W jednym z piętrowych bliźniaków mieszka Ledwoń. Na dole trzy pokoje, salon z kominkiem, kuchnia. Na górze dwie sypialnie.

- Akurat na moje potrzeby - zaznacza zawodnik. Z salonu wyjście na taras. - Zobacz, gdy jestem na tarasie od razu widzę, czy UFO nie odleciało - śmieje się były reprezentant Polski. Stadion, jak i cały Klagenfurt, leży w dolinie otoczony alpejskim masywem Karawanken. Gdy wyjeżdża się z miasta, jadąc pod górę, ma się nieodparte wrażenie, że stadion to obiekt kosmiczny, który wylądował na skraju osady. Faktycznie z tarasu domku polskiego piłkarza widać srebrzyste zadaszenie stadionu, pieszczotliwie zwanego w mieście UFO.

Piąć minut drogi ze stadionu rozlewa się Jezioro Wörthersee. To turystyczna chluba Klagenfurtu, najbardziej wysuniętego na południe spośród wszystkich stolic krajów związkowych w Austrii. Jest najcieplejszym, jednym z najczystszych i największych z alpejskich jezior.

- Miasteczko żyje z turystów - tłumaczy polski piłkarz. - Zimą zjeżdżają tu fani białego szaleństwa, latem turyści lokują się wokół jeziora. Mieszkają w domkach lub namiotach. W czasie mistrzostw będą mogli tylko pospacerować wokół, bo niczego już nie zarezerwują. Ale jeśli ktoś ma uprawnienia, to może skorzystać z pływających atrakcji.

Klagenfurt jest historycznym i ekonomicznym centrum Karyntii. Stare miasto należy do najpiękniejszych w całej Austrii. Trzykrotnie otrzymało dyplom Europa Nostra. Są tu malownicze renesansowe dziedzińce, w których mieszczą się stylowe ogródki restauracyjne, nowoczesne butiki, modne lokale. Przy Neuer Platz czeka smok, kamienny symbol miasta (wyrzeźbiony z łupka).

- Warto zobaczyć zamek Hochosterwitz, park miniatur Minimund, czy pospacerować starym miastem. Kibice z pewnością wyjadą stąd z bagażem ogromnych wrażeń i w przyszłości zechcą wrócić do Klagenfurtu - wyrokuje Ledwoń. - Oby jeszcze z dobrymi wspomnieniami opuszczali nasz stadion.

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska