Zdarzenie, do jakiego doszło w niedziele 19 lutego na zaporze wodnej w Otmuchowie, w poniedziałek rano analizował zwołany przez wojewodę Sławomira Kłosowskiego Wojewódzki Zespół Zarządzania Kryzysowego z udziałem przedstawicieli Wód Polskich.
- Przyczyną zdarzenia było uruchomienie zrzutu wody poprzez tzw. upust denny czyli zawór wentyla sztolni podziemnej w koronie zapory 90-letniego zbiornika wodnego Otmuchów – informuje wojewoda opolski Sławomir Kłosowski.
Zapora wodna w Otmuchowie jest jedną z najstarszych budowli hydrotechnicznych w Polsce i faktycznie nie jest dostosowana do obecnych wymagań ochrony środowiska. Wentyle czyli podziemne sztolnie pod zaporą, umożliwiają szybkie obniżenie wody w zbiorniku. Przy okazji jednak ciśnienie wody wciąga do sztolni ryby, które o tej porze roku bardzo chętnie bytują na głębokości ok. 13 metrów w pobliżu budowli. Niestety, tak było od początku istnienia zbiornika. Zapobiec miały temu jednak specjalne urządzenia do elektronicznego płoszenia ryb z okolic budowli zrzutowej, które kosztują 1,5 miliona złotych.
- Aktualnie system jest w fazie testów i będzie uruchomiony w najbliższych tygodniach – informuje wojewoda Sławomir Kłosowski.
Najważniejsza rezerwa powodziowa
Szkoda, że nie udało się wstrzymać zrzutu, do czasu uruchomienia nowych urządzeń płoszących ryby. Wody Polskie w swoim komunikacie tłumaczą to niekorzystnymi zjawiskami meteorologicznymi - roztopami śniegu w górach i opadami deszczu. Woda w Nysie Kłodzkiej przekroczyła stan ostrzegawczy, a poziom piętrzenia w zbiorniku Otmuchów był wyższy niż normalny. W poniedziałek rano do zbiornika w ciągu sekundy wpływało ponad 80 metrów sześciennych wody, wypuszczano ok. 30, tak więc rezerwa powoli się zapełniała.
- Jednocześnie było to powiązane z brakiem zasilania i koniecznością wyłączenia jednego z turbozespołów elektrowni wodnej Otmuchów, który w normalnych warunkach ze względu na konstrukcję zapory jest standardowym trybem zrzutów wody – czytamy w komunikacie Wód Polskich. - Obiekt samej elektrowni wodnej jest w zarządzie spółki Tauron Ekonergia.
Wody Polskie: To incydent
Służby Wód Polskich szacują ilość martwych ryb na kilkadziesiąt kilogramów. W poniedziałek rozpoczęło się zbieranie z wody i brzegów martwych okazów. Zostaną zawiezione do utylizacji.
- Padło bardzo dużo ryb, głównie sandaczy i leszczów – komentuje jeden z wędkarzy, prosząc o anonimowość. – Szkoda ryb. Szkoda ogromnych pieniędzy, jakie co roku Polski Związek Wędkarski wydaje na zarybianie zbiornika. Szkoda pracy wielu wędkarzy, zaangażowanych w akcję zarybieniową.
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?