Przypomnijmy, pierwsze oficjalne obchody Narodowego Dnia Żałoby w niemieckim Reichstagu odbyły się w Berlinie w 1922 roku. Od 1952 roku Dzień Żałoby, przypadający zawsze w niedzielę na dwa tygodnie przed adwentem, obchodzony jest w Niemczech jako Dzień Żałoby Narodowej. Tego dnia pielęgnowana jest pamięć poległych żołnierzy oraz cywilów, którzy w krajach okupowanych i w samych Niemczech padli ofiarą wojny, przemocy i prześladowań nazistowskich.
Ekumeniczne nabożeństwo w opolskiej katedrze celebrowali wspólnie ks. Wojciech Pracki, proboszcz parafii ewangelicko-augsburskiej w Opolu, ks. dr Piotr Tarlinski, wikariusz biskupi, duszpasterz mniejszości narodowych i etnicznych diecezji opolskiej oraz ks. dr Waldemar Klinger, proboszcz katedry.
Przy wtórze refleksyjnej muzyki w wykonaniu zespołu pod dyrekcją Huberta Prochoty oraz żałobnych pieśni niemieckich i polskich zabrzmiały słowa Pisma Świętego oraz modlitwy za wszystkie ofiary wojen. Za poległych niemieckich żołnierzy, ale także za wszystkich mężczyzn, kobiety i dzieci, które ucierpiały w czasie wojen, także z powodu swej przynależności rasowej i narodowej. Za ofiary terroryzmu oraz wszelkiej nienawiści i przemocy. Proszono też Boga za wszystkich, którzy w różnych miejscach świata byli i są znakami nadziei i pojednania.
W nabożeństwie uczestniczyli członkowie mniejszości z liderem VdG Bernardem Gaidą na czele. Obecna była pani konsul Niemiec w Opolu Birgit Fisel-Rösle.
- Przez to ekumeniczne nabożeństwo w Narodowym Dniu Żałoby mówimy stanowcze "nie" nienawiści i wojnie, przemocy, antysemityzmowi, rasizmowi i nacjonalizmowi - mówił, witając zebranych ks. dr Tarlinski. Podkreślił potrzebę pamięci o wszystkich, których prawa ludzkie, w tym wolność poglądów i wyznania zostały w wyniku wojen złamane.
W homilii ks. Wojciech Pracki przeciwstawił budowanie domu pojednania zepsutym, uszkodzonym namiotom ludzkiego życia. - Nie jest ważne ile pomieszczeń jest w tym domu - mówił - czy jest w nim luksus, czy go nie ma. najważniejsze jest to, czy Bóg w tym domu króluje. Czy wiążemy naszą przyszłość z Bogiem. - To nie jest tylko dzień pamięci i żałoby, ale także dzień wyzwania i zadania.
Kaznodzieja nawiązał także do bieżących wydarzeń - konfliktu na polsko-białoruskiej granicy oraz niedawnej demonstracji w Kaliszu, której uczestnicy m.in. spalili tekst "Statutu kaliskiego", przywileju nadanego Żydom w ówczesnej Polsce przez księcia Bolesława Pobożnego w roku 1264.
- To jest dla mnie szczególnie bolesne, bo się wywodzę z Kalisza - mówił. - Ten dokument tolerancyjny został zniszczony i spalony. To był akt antysemityzmu. Doszło do niego po wydarzeniach II wojny światowej i po doświadczeniach czasów komunistycznych 1968 roku. Było mi wstyd za moje miasto.
Bernard Gaida przyznaje, że był negatywnie zaskoczony niską frekwencją w katedrze. Jednocześnie podkreśla, że obchody tego szczególnego dnia odbywały się w wielu kołach i środowiskach mniejszości, by wymienić choćby odsłonięcie w Reńskiej Wsi odremontowanego pomnika poległych w I wojnie światowej czy pokaz filmu "Śladami przeszłości" w Dobrodzieniu.
- Na wielość tych wydarzeń w całej Polsce chcę zwrócić uwagę. Ten dzień na Dolnym Śląsku czy w Szczecinie był celebrowany zawsze. Na Górnym Śląsku próbujemy od niedawna świadomość tego święta ożywiać - mówi lider VdG. - W Niemczech punkt ciężkości spoczywa na tym właśnie Dniu Żałoby, w Polsce o zmarłych, o ofiarach wojen także pamięta się raczej w dzień Wszystkich Świętych.
- Dajemy w tym dniu wyraz nadziei, że upamiętnienie na grobach poległych i ofiar wojny i przemocy jest najlepszym ostrzeżeniem przed wojną i przemocą - dodaje Bernard Gaida. - Podkreślamy, że nie upamiętniamy jedynie niemieckich ofiar, ale wszystkie ofiary wojny i nienawiści. Ale dla nas, członków mniejszości, upamiętnianie ofiar niemieckich też jest ważne. Tym ważniejsze, że w oficjalnej pamięci te ofiary wojny i powojennych wypędzeń są bardzo często nieobecne i zapomniane.
W sobotę, 13 listopada członkowie w mniejszości z naszego regionu oraz z Wrocławia, Wałbrzycha i Raciborza pielgrzymowali - po raz drugi - do Trzebnicy by oddać cześć św. Jadwidze Śląskiej, przybyłej z Andechs niemieckiej księżniczce, żonie Henryka Brodatego, a po jego śmierci mniszce, patronce Śląska i polsko-niemieckiego pojednania. W powrotnej drodze uczestnicy pielgrzymki w liczbie około stu osób odwiedzili niemiecki cmentarz wojenny w Nadolicach Wielkich. Złożono kwiaty i wieńce oraz odprawiono ekumeniczne nabożeństwo pod przewodnictwem ks. Piotra Tarlinskiego, o. Mariana Arndta, duchowego opiekuna mniejszości niemieckiej i wspólnoty języka niemieckiego we Wrocławiu oraz pastora ewangelickiego Karola Długosza. Obecny był konsul generalny Niemiec we Wrocławiu Hans Jörg Neumann, który podkreślił potrzebę pamięci o ofiarach wojen.