Targi nto - nowe

Nadal bez kasy

Roman Stęporowski [email protected]
Czyżby Michał Bachor myślał o przejściu do Odry?
Czyżby Michał Bachor myślał o przejściu do Odry?
Do wczoraj piłkarze z Kietrza nie dostali obiecanych pieniędzy. W myśl przepisów mogą ubiegać się o rozwiązanie kontraktów.

Od ponad trzech miesięcy zawodnicy Włókniarza nie otrzymują pensji. Ostatni raz na ich konta wpłynęła wypłata za październik 2003 roku. Przepisy PZPN mówią, że w takiej sytuacji piłkarze mogą przejąć swoje karty zawodnicze i szukać nowego pracodawcy.

Jednak nie należy oczekiwać, że gracze gremialnie opuszczą szeregi Włókniarza. Część z nich liczy, że jeszcze poprawi się sytuacja klubu i odzyskają zaległe pieniądze. Nie chodzi wszak tylko o podstawowe pensje, ale także o wywalczone na boisku premie. W wypadku kilku zawodników są to kilkutysięczne kwoty.
- Nie mogę sobie pozwolić na zrezygnowanie z tej sumy - mówi jeden z piłkarzy. - Owszem, w porównaniu z innymi klubami nie są to zawrotne kwoty, ale dla mnie to znaczna część pieniędzy i nie chcę z nich rezygnować.
- Przepisy pozwalają rozwiązać kontrakt, ale trzeba przejść pewną procedurę i spełnić warunki - mówi Franciszek Krótki, trener Włókniarza. - To nie jest tak, że zawodnik przychodzi do klubu i bierze swoją kartę. Poza tym nie zawsze PZPN przychyla się do prośby piłkarza.

Wprawdzie w ostatnich tygodniach wiceprezes i główny sponsor klubu Marian Konopka kilka razy obiecywał przelanie na konta zawodników wypłat, to jednak gracze zgodnie twierdzą, iż nadal pozostają bez pieniędzy. Piłkarze i trener niechętnie rozmawiają o sytuacji organizacyjno-finansowej Włókniarza, bowiem mają zakaz rozmów na te tematy z mediami. Wczoraj nie potrafiliśmy skontaktować się z Marianem Konopką, który przebywa na urlopie.
- Sytuacja nie jest łatwa, ale wielu piłkarzy ufa, że prezes Konopka wyprowadzi klub z kryzysu - dodaje Krótki. - Ja po prostu robię swoje, chodzę do pracy i przygotowuję zespół do rozgrywek.

Na domiar złego podczas sobotniego sparingu groźnego złamania nogi doznał bramkarz Adam Hołda. Poza nim w klubie jest dwóch niedoświadczonych golkiperów, w tym jeden młodzieżowiec. Dlatego trener Krótki zalecił wznowienie treningów Piotrowi Urbańczykowi, swojemu asystentowi i trenerowi bramkarzy.
- Nasz drugi bramkarz Marcin Franczyk jest bardzo ambitny, ale umiejętnościami nie sięga trzeciej ligi - tłumaczy Krótki. - A w obecnej sytuacji finansowej nie wierzę, by udało się ściągnąć dobrego bramkarza. Można powiedzieć, że biednemu wiatr w oczy.
Na treningach nieregularnie pojawia się obrońca Michał Bachor, który podobno "romansuje" z opolską Odrą.
- Nie było go na zajęciach - przyznał wczoraj Krótki. - Na razie jego obowiązkiem jest trenowanie we Włókniarzu. Oczywiście często zwalniam go z zajęć, bo wiem, że nie ma pieniędzy na dojazdy. Jednak zawodnik w tym czasie nie może trenować z inną drużyną. On jest młody, ambitny, chce grać, ale chyba nie zdaje sobie sprawy, że takie zachowania grożą poważnymi konsekwencjami. Może zostać zawieszony.
Jutro zespół Włókniarza rozegra u siebie mecz kontrolny z Arką Gdynia (11.00), w sobotę zmierzy się w Kuźni Raciborskiej z rezerwami Wisły Kraków.

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska