Targi nto - nowe

Nadzieja dla byłych PGR-owców

Rys. Andrzej Czyczyło
Rys. Andrzej Czyczyło
Blisko 900 osób z terenów objętych największym bezrobociem, podjęło w roku ubiegłym pracę w ramach programu aktywizacji byłych pracowników PGR. 200 osób pracuje do tej pory.

Program, który koordynowała Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa, pochłonął około 2,5 mln złotych. Anna Michrowska, starszy specjalista ds. pracowniczych AWRSP, mówi, iż na ten rok zaplanowano na ten cel kwotę 4 mln złotych.
- Uznaliśmy, że warto te działania kontynuować - zapowiada. - Program został dobrze przyjęty zarówno przez bezrobotnych, środowiska samorządowe, jak i samych pracodawców. Gminy i powiaty, z którymi współpracowaliśmy, opracowały 20 programów lokalnych związanych z melioracją, naprawą dróg, pracami porządkowymi. My z kolei podpisywaliśmy umowy ze 130 pracodawcami, którzy zatrudnili u siebie 600 bezrobotnych.

Każdy z pracodawców dostawał na zatrudnionego dodatek w kwocie 760 zł (wysokość najniższego wynagrodzenia). Połowę tej kwoty otrzymywało 160 innych pracodawców, którzy przyjęli bezrobotnych do pracy nie związanej z rolnictwem. Były to najczęściej drobne usługi i przetwórstwo.
Prace z reguły trwały kilka miesięcy, choć sam program aktywizacji przewiduje możliwość subsydiowania bezrobotnych przez dwa lata. Stąd jeszcze około 200 osób ma tzw. aktywne umowy i nadal świadczy pracę.

Opolski program aktywizacji byłych pracowników PGR był podpatrywany w całym kraju.
- Chcielibyśmy kontynuować go, a nawet rozszerzyć - mówi Anna Michrowska. - Pierwsze jaskółki już są. Mają się tylko nieco zmienić zasady działania. To nie agencja będzie podpisywać umowy z firmami, ale z gminami, a one na własną rękę szukałyby chętnych pracodawców u siebie w terenie.
Zadowolona z efektów jest także wicewojewoda Elżbieta Rutkowska, która przypomina, że program stał się jednym z największych "pracodawców" na Opolszczyźnie
- Zrobimy wszystko, by był on w tym roku kontynuowany - zapowiada. - Zabiegam o pozyskanie dodatkowych pieniędzy na pokrycie składek zdrowotnych zatrudnionych pracowników oraz na przygotowanie frontów robót, zwłaszcza przy pracach melioracyjnych.
- Dla wielu ludzi z byłych PGR-ów, to była pierwsza praca od lat. Mówili nam, że po raz pierwszy udało się im na siebie zarobić, uwierzyć w siebie, wyrwać się z marginesu życia społecznego - zauważa Anna Michrowska.

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska