Program, który koordynowała Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa, pochłonął około 2,5 mln złotych. Anna Michrowska, starszy specjalista ds. pracowniczych AWRSP, mówi, iż na ten rok zaplanowano na ten cel kwotę 4 mln złotych.
- Uznaliśmy, że warto te działania kontynuować - zapowiada. - Program został dobrze przyjęty zarówno przez bezrobotnych, środowiska samorządowe, jak i samych pracodawców. Gminy i powiaty, z którymi współpracowaliśmy, opracowały 20 programów lokalnych związanych z melioracją, naprawą dróg, pracami porządkowymi. My z kolei podpisywaliśmy umowy ze 130 pracodawcami, którzy zatrudnili u siebie 600 bezrobotnych.
Każdy z pracodawców dostawał na zatrudnionego dodatek w kwocie 760 zł (wysokość najniższego wynagrodzenia). Połowę tej kwoty otrzymywało 160 innych pracodawców, którzy przyjęli bezrobotnych do pracy nie związanej z rolnictwem. Były to najczęściej drobne usługi i przetwórstwo.
Prace z reguły trwały kilka miesięcy, choć sam program aktywizacji przewiduje możliwość subsydiowania bezrobotnych przez dwa lata. Stąd jeszcze około 200 osób ma tzw. aktywne umowy i nadal świadczy pracę.
Opolski program aktywizacji byłych pracowników PGR był podpatrywany w całym kraju.
- Chcielibyśmy kontynuować go, a nawet rozszerzyć - mówi Anna Michrowska. - Pierwsze jaskółki już są. Mają się tylko nieco zmienić zasady działania. To nie agencja będzie podpisywać umowy z firmami, ale z gminami, a one na własną rękę szukałyby chętnych pracodawców u siebie w terenie.
Zadowolona z efektów jest także wicewojewoda Elżbieta Rutkowska, która przypomina, że program stał się jednym z największych "pracodawców" na Opolszczyźnie
- Zrobimy wszystko, by był on w tym roku kontynuowany - zapowiada. - Zabiegam o pozyskanie dodatkowych pieniędzy na pokrycie składek zdrowotnych zatrudnionych pracowników oraz na przygotowanie frontów robót, zwłaszcza przy pracach melioracyjnych.
- Dla wielu ludzi z byłych PGR-ów, to była pierwsza praca od lat. Mówili nam, że po raz pierwszy udało się im na siebie zarobić, uwierzyć w siebie, wyrwać się z marginesu życia społecznego - zauważa Anna Michrowska.