Nadzieja w szczepionce

rys. Andrzej Czyczyło
rys. Andrzej Czyczyło
Ostatnie doniesienia o zastosowaniu w naszym kraju specjalnej szczepionki na czerniaka złośliwego wzbudziły wśród chorych ogromną nadzieję.

W grupie osób testujących ten lek był mieszkaniec Opola - 34-letni Arkadiusz G. - który choruje na czerniaka od 3 lat. Szczepionkę dostawał przez 2 lata, a kurację zakończył 4 miesiące temu.
- Wszystko zaczęło się od małego pieprzyka na prawej nodze - opowiada Arkadiusz. - Miałem go od dziecka. Jeździłem konno, więc musiałem go nieraz podrażnić. Nagle zauważyłem, że zaczęło się coś w tym miejscu sączyć, pieprzyk zmienił kształt. Padła diagnoza: to czerniak. Przeszedłem dwie operacje, w krótkim czasie nowotwór zaatakował mi też węzły chłonne. Rokowania były złe. Akurat w tym czasie natrafiłem na artykuł w jednej z gazet, z którego dowiedziałem się o profesorze Mackiewiczu i jego szczepionce. Postanowiłem się do niego dostać.
Najpierw Arek dostawał szczepionkę raz w tygodniu, a potem - co dwa. Część leczenia sfinansowała mu opolska kasa chorych.
- Miałem już nie żyć, a tymczasem od diagnozy, która brzmiała dla mnie jak wyrok, minęły już 3 lata - dodaje. - Pracuję, a 7 miesięcy temu doczekałem się syna.

Badania nad szczepionką trwają od 10 lat i będą nadal prowadzone, a kieruje nimi przez cały czas jej pomysłodawca prof. Andrzej Mackiewicz, wykładowca Akademii Medycznej w Poznaniu i zarazem kierownik Zakładu Immunologii Nowotworów Wielkopolskiego Centrum Onkologii, gdzie ta szczepionka jest wytwarzana i podawana chorym. Przyjeżdżają oni do poznańskiego ośrodka z całego kraju.
- Badania z udziałem pacjentów odbywają się od stycznia 1995 roku - informuje prof. Andrzej Mackiewicz. - Dotychczas czerniakową szczepionkę genetyczną, bo tak ją nazwaliśmy, otrzymało około 300 chorych. Z tej grupy, do dzisiaj, pozostaje w trakcie leczenia 200 osób. Jeśli chodzi o pozostałych 100 pacjentów, to część z nich zmarła, gdyż w pierwszej fazie eksperymentu przeważali chorzy terminalnie, u których czerniak był już zbyt mocno zaawansowany. A część z nich zrezygnowała sama. U nikogo jeszcze nie przerwaliśmy leczenia z innego powodu.

Na początku każdy pacjent dostaje szczepionkę co 2 tygodnie, a potem - co miesiąc. Są to cztery ukłucia w ramię. Następnie jej dawkowanie zależy od tego, jak dany organizm na nią odpowiada.
- Szczepionkę tę chory musi już brać bez przerwy, do końca życia - podkreśla prof. Mackiewicz. - Mamy pacjentów, którzy dostają ją od początku trwania naszego eksperymentu, czyli już od siedmiu lat. Przyjeżdżają na jeden dzień, dostają zastrzyk i wracają do domu.
Arkadiusz G. jest wyjątkiem, gdyż przerwał branie szczepionki. Profesor zaproponował mu bowiem wejście do amerykańskiego programu, polegającego na testowaniu jeszcze innego leku na czerniaka. Szczegóły tej terapii są na razie objęte tajemnicą.
- Szczepionka na pewno w dużym stopniu mi pomogła - zaznacza Arek. - Ale mam szansę wypróbowania jeszcze czegoś innego. Guzki, które miałem w różnych miejscach, powoli się wycofują, maleją. Będę dalej walczyć.

ZMIANY, KTÓRE GROŻĄ CZERNIAKIEM
- znamiona barwnikowe, których średnica wynosi 6 i więcej milimetrów
- znamiona barwnikowe, które mają nieregularny kształt, nieostre brzegi
- znamiona, które mają nierównomiernie rozłożoną barwę - od brązu po czerń
- znamiona o powierzchni nierównej, chropowatej, sączącej
- znamiona, które zaczęły tracić owłosienie (występujące wcześniej).

CZYNNIKI RYZYKA
- historia rodzinna, zachorowania w przeszłości
- jasna karnacja, jasne włosy, niebieskie oczy
- zmieniające się znamiona, znamiona atypowe
- skłonność do oparzeń słonecznych
- nadmierne opalanie się
- oparzenia słoneczne przebyte w dzieciństwie lub w młodości

Czerniak jest rakiem skóry, ale może się on też umiejscawiać na błonach śluzowych czy w oku, co jednak zdarza się dość rzadko. Zalicza się go do nowotworów bardzo złośliwych. Rocznie wykrywa się w Polsce od 1300 do 1500 nowych przypadków tej choroby. A na Opolszczyźnie 50-60.
- W przypadku zaawansowanego czerniaka nie ma skutecznego leczenia - wyjaśnia dr Kazimierz Drosik, ordynator oddziału onkologii ogólnej Wojewódzkiego Ośrodka Onkologii w Opolu. - Na przykład możliwości chemioterapii są wtedy ograniczone. Jest jeden lek, który przynosi poprawę, ale tylko u 20 procent chorych i to na krótko. Dlatego istotne jest, aby wykryć czerniaka jak najwcześniej, dopóki nie dojdzie do przerzutów. Wówczas możliwa jest operacja. Jeżeli zmiana była powierzchniowa, pacjent ma szansę z tego wyjść.
Czasem jednak może dojść do przerzutów nawet po 8-10 latach od operacji i wtedy medycyna ma już niewiele do zaoferowania. Dlatego na świecie trwają cały czas poszukiwania skuteczniejszego leku do walki z czerniakiem. Próbuje się m.in. sięgać po immunoterapię, której działanie polega na pobudzeniu układu odpornościowego człowieka.

Naukowcy z Poznania najpierw opracowali tzw. autoszczepionkę. Była ona dobierana indywidualnie dla każdego pacjenta i produkowana z materiałów od niego pobranych - z komórek znajdujących się w guzku, zmodyfikowanych potem genetycznie.
- Teraz jest to już szczepionka uniwersalna, czyli wszyscy dostają to samo - dodaje prof. Mackiewicz. - Jej działanie polega na tym, że ma ona próbować wzbudzić mechanizm obronny człowieka, aby on sam eliminował komórki nowotworowe, które go atakują. A im szybciej się ją poda, tym lepiej. To nie jest szczepionka profilaktyczna, tylko lecznicza.
Badania prowadzone w Wielkopolskim Centrum Onkologii przechodziły różne fazy. Najpierw uczestniczyli w nich tylko terminalnie chorzy, którym zostało najwyżej kilka miesięcy życia. Potem podawano szczepionkę pacjentom z zaawansowanym czerniakiem, nie nadającym się już do operacji. Następnie dostawali ją chorzy po przebytych operacjach, a szczepionka miała wydłużyć u nich czas wolny od choroby. Teraz biorą ją osoby, u których doszło tylko do jednego lub dwóch pojedynczych przerzutów, gdy choroba jeszcze się tak mocno nie rozprzestrzeniła. Uznano bowiem, że wtedy lek przyniesie najlepsze rezultaty.

Podanie kilka dni temu do publicznej wiadomości informacji o szczepionce wywołało ogromne poruszenie u chorych i ich rodzin. Do wielkopolskiego centrum dzwonią ludzie z całej Polski. Wszyscy chcą osobiście porozmawiać z profesorem, aby zapytać o możliwości skorzystania ze szczepionki.
- W tej chwili nic innego nie robię, tylko odbieram tysiące telefonów - mówi Andrzej Mackiewicz. - Chciałbym podkreślić, że wszystko jest jeszcze w sferze badań. To jest program kliniczny, eksperymentalny, a nie rutynowe leczenie. U niektórych osób szczepionka spowodowała, że choroba się cofa. Ale niestety nie u wszystkich. Jest cała lista kryteriów, które pozwalają zakwalifikować kogoś do programu lub go wykluczyć.
Profesor nie chce podawać na ten temat żadnych szczegółów, gdyż uważa, że mogłoby to zrazić potencjalnych pacjentów. Dopiero na miejscu, po wykonaniu odpowiednich testów, zadecyduje o tym lekarz.

Stanisław K. akurat miał szczęście, jest drugim mieszkańcem Opolszczyzny, który zakwalifikował się do otrzymania szczepionki. Na czerniaka choruje od roku 2001. Miał jedną operację, a w lutym tego roku - drugą. W marcu przeszedł radioterapię. Tydzień temu był w Poznaniu, gdzie przeszedł w Wielkopolskim Centrum Onkologii ogólne badanie oraz poddał się specjalnemu testowi krwi. Odbył też rozmowę z profesorem Mackiewiczem.
- Dwa dni temu tylko tam zadzwoniłem i dowiedziałem się, że test przeszedłem pomyślnie i mam się u nich zjawić 8 maja - opowiada pan Stanisław. - Być może już wtedy dostanę tę szczepionkę. Nie mogę się doczekać. Był okres, że psychicznie źle się czułem i ogarniały mnie pesymistyczne myśli. Ale pogodziłem się już z sytuacją. Nie chcę niczego zaniedbać i zamierzam wykorzystać tę szansę. Święta wielkanocne miałem okropne, bo źle się czułem. Ale znowu jestem na chodzie. Trzeba myśleć pozytywnie.

Opolscy onkolodzy podchodzą z rezerwą do odkrycia poznańskich naukowców.
- Jest to pewien eksperyment medyczny i myślę, że jeszcze jest za wcześnie na jego podsumowanie, żeby coś wyrokować - uważa dr Kazimierz Drosik. - Istotna jest odpowiedź na pytanie, jaki wpływ będzie miała ta szczepionka na przeżycia długoletnie, czyli na długość czasu wolnego od choroby. Pacjenci, którzy ją otrzymali, musieliby być poddani obserwacji i porównywani z osobami nie leczonymi w ten sposób. Jeżeli coś się cofa, to nie znaczy, że to nie może wrócić i to już po niedługim czasie.
Doktor Aleksander Sachanbiński, ordynator oddziału chirurgii onkologicznej Wojewódzkiego Ośrodka Onkologii w Opolu, przyznaje, że sam pomógł Stanisławowi K., którego wcześniej operował, w dostaniu się do profesora Mackiewicza. Zaznacza jednak, że do doniesień na temat szczepionki należy podchodzić z rozsądkiem, a nie z nadmiernym entuzjazmem.
- Daj Boże, aby faktycznie była ona tak skuteczna, jak się o niej mówi - stwierdza dr Sachanbiński. - Jestem zwolennikiem każdej nowinki, ale jest też we mnie bardzo dużo krytycyzmu. Oby to nie było wzbudzanie dużych nadziei, które są daleko w lesie, i oby to nie była ślepa uliczka. Wystarczy wspomnieć nieżyjącego profesora Tołpę, który propagował leczenie raka preparatami z torfu, za co dostał nawet doktorat honoris causa na jednej z uczelni. Minęło kilka lat i nikt już o tej metodzie nie wspomina. W onkologii liczą się tylko te rzeczy, które są trwałymi krokami prawdy i wiedzy.

W ramach immunoterapii próbuje się też podawać chorym na czerniaka interferon. Jest to bardzo kosztowna terapia, której pacjent sam finansowo nie udźwignie. Profesor Mackiewicz jest jednak temu lekowi przeciwny i zabrania go brać osobom, które korzystają ze szczepionki.
Skoro medycyna nie ma chorym na czerniaka nic więcej do zaoferowania, to nic dziwnego, że upatrują nadzieję w szczepionce. Dostać się do programu jest jednak coraz trudniej.
Wcześniej był on finansowany z grantów przyznanych poznańskiemu zakładowi immunologii przez Komitet Badań Naukowych, więc szczepionka była za darmo. Natomiast kasy chorych refundowały koszty opieki medycznej za każdego pacjenta. Nastał jednak fundusz, który się na razie nie wypowiedział, czy będzie to nadal finansować.
- Aż 75 procent naszych pacjentów pochodzi spoza Wielkopolski - podkreśla profesor Mackiewicz. - Pieniądze z grantów się skończyły, więc nie wiem, kto miałby teraz za nich płacić i za pracę naszego personelu. Na razie odbywa się to na dziko.
Profesor nie chce jednak odmawiać szansy chorym, dlatego mogą się oni nadal do niego zgłaszać, choć nie zagwarantuje on nikomu szybkiego terminu otrzymania szczepionki. Istnieje jednak taka możliwość, że chory może sam za nią zapłacić. Jedna kosztuje 500 zł.

Prawdopodobnie tuż po wakacjach poznański zakład zacznie kolejną fazę badań nad szczepionką, ponownie sponsorowaną przez Komitet Badań Naukowych. Program ten będzie prowadzony we wszystkich większych centrach onkologii w Polsce. Mackiewicz widzi w tym szansę na rejestrację szczepionki i na rozpoczęcie jej produkcji na szerszą skalę, aby była dostępna dla wszystkich potrzebujących. Czy do programu wejdzie też Wojewódzki Ośrodek Onkologii w Opolu - na razie nie wiadomo.
Na świecie prowadzonych jest obecnie kilka programów, dotyczących wykorzystania immunoterapii w leczeniu czerniaka i zastosowania szczepionki.
- W zasadzie są one do siebie podobne, tylko różnią się szczegółami - dodaje profesor. Jest to nowy trend w medycynie, więc nie tylko ja na to wpadłem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska