Najmroczniejsze i zapomniane zbrodnie, które wstrząsnęły opinią publiczną. Mordercy działali brutalnie

Sławomir Draguła
Zbrodnie, które wstrząsnęły Opolszczyzną.
Zbrodnie, które wstrząsnęły Opolszczyzną.
Kilku przestępców zostało skazanych przez opolskie sądy na śmierć, wielu usłyszało wyroki dożywotniego więzienia. Dziś wracamy do zbrodni, które w przeciągu wielu ostatnich lat wstrząsnęły Opolszczyzną.

W historii Opolszczyzny nie brakuje seryjnych morderców i ponurych zbrodni dokonanych z zimną krwią. Ofiarami były dzieci, kobiety, a nawet cała siedmioosobowa rodzina. Motywy, jakimi kierowali się przestępy to chęć wzbogacenia się, zazdrość czy chęć ułożenia sobie nowego życia u boku innej kobiety.

Kilku zbrodniarzy zostało skazanych przez opolskie sądy na śmierć, wielu usłyszało wyroki dożywotniego więzienia. Kara ta obowiązuje w Polsce od 1995 roku. Do tego czasu najsurowszą była kara śmierci lub 25 lat więzienia. Jednak w 1988 roku wprowadzono moratorium na wykonywanie kary śmierci.

Poćwiartował zwłoki i złożył je w grobie

Ta zbrodnia wstrząsnęła nie tylko Kędzierzynem-Koźlem, ale całą Opolszczyzną. O jej dokonanie oskarżono 49-letniego wówczas Stanisława L., który zabił swojego wujka. Według śledczych do morderstwa doszło 19 października 2009 roku w mieszkaniu, w którym obaj mężczyźni mieszkali od 20 lat. Stanisław L. miał zadać swojej ofierze co najmniej pięć ciosów młotkiem w głowę oraz trzy razy w klatkę piersiową. To spowodowało zgon ofiary. Żeby pozbyć się zwłok, Stanisław L. wpadł na makabryczny pomysł. Piłą do cięcia drewna rozkawałkował ciało, potem zapakował je w worki foliowe i wywiózł na cmentarz komunalny. Tam ukrył je w rodzinnym grobowcu. W pierwszej instancji sąd skazał Stanisława L. na 12 lat więzienia. W chwili popełniania zbrodni oskarżony miał w znacznym stopniu ograniczoną poczytalność.

Mąż zlecił, kolega zabił

Ta zbrodnia wstrząsnęła Opolem 9 lutego 2004 roku. W sklepie przy ul. Kołłątaja znaleziono zakrwawione zwłoki właścicielki, 32-letniej Ireny J. Zabójca uderzył ją od tyłu litrową butelką wina, a potem zadzierzgnął jej na szyi elektryczny kabel. Kobieta osierociła dwie córki, w wieku 11 i 2 lat. Tuż po pogrzebie, prosto z cmentarza, policja zabrała pogrążonego w rzekomej żałobie wdowca, który - jak wkrótce wyszło na jaw - kierował zbrodnią. Bezpośrednim wykonawcą był natomiast jego kolega Jerzy B.
Choć Zbigniew J. do końca utrzymywał, że jest niewinny, zdaniem sądu jego wina nie budzi wątpliwości. Obaj mężczyźni poznali się przed laty w więzieniu, gdzie odsiadywali kary za... zabójstwa kobiet. Pewnego dnia Zbigniew J. złożył Jerzemu B. propozycję dokonania zabójstwa Ireny, w zamian za obietnicę znacznej poprawy jego sytuacji materialnej. Według sądu mąż widział w żonie przeszkodę w realizacji swoich planów życiowych. Jerzy B. ofertę przyjął. Zabójcę opolski sąd skazał na 25 lat więzienia, a zleceniodawcę na dożywocie, bo w takich przypadkach zleceniodawca jest karany surowiej niż wykonawca zbrodni.

Gwałt i zabójstwo 5-letniej Martyny

To jedna z tych zbrodni, która wstrząsnęła mieszkańcami Kędzierzyna-Koźla. Pewnego słonecznego popołudnia 1998 roku zniknęła 5-letnia Martyna, mieszkanka os. Koźle-Port. Do pomocy policji spontanicznie włączali się okoliczni mieszkańcy. Nagle do jednego z patroli zgłosiła się osoba, która widziała, jak poszukiwana dziewczynka szła za rękę z 60-letnim mieszkańcem sąsiedniej ulicy. Ustalono, że mężczyzna miał działkę a na niej domek. Policjanci szybko odnaleźli to miejsce i wyważyli drzwi do altanki. Na łóżku leżała dziewczynka, niestety nie udało się jej uratować. Sprawca dostał 25 lat więzienia.

Stryczek za wymordowanie siedmioosobowej rodziny

9 września 1959 roku kat zacisnął mu pętlę na szyi, a potem kopnął w drewniany zydel. To był ostatni wyrok śmierci wykonany w Opolu. Edmund Słaby, wówczas 19-letni chłopak został skazany na śmierć za zamordowanie rodziny Heluszków - swojej ciotki i całej jej rodziny - w sumie siedmiu osób. Nie oszczędził nawet czteromiesięcznej Marysi. Wszystko dla pieniędzy. Do tej przerażającej zbrodni doszło 29 sierpnia 1957 roku w Smarchowicach Małych pod Namysłowem. Dzień wcześniej Mundek przygotował trzy pętle z aluminiowego drutu i poszedł spać. Przed świtem i czekał, kiedy wszyscy wstaną. Zaplanował, że najpierw zabije ciotkę i wujka. Włożył druciane pętle do kieszeni i wyszedł na podwórko. Spod pieńka wziął siekierę i wszedł do chlewika, gdzie wuj Jan rozrzucał widłami słomę. Mundek uderzył go siekierą w tył głowy, leżącemu zadał jeszcze trzy ciosy, a zwłoki przykrył słomą i poszedł zabić ciotkę. Stanisława zeszła do komórki po węgiel. Kiedy wchodziła z wiadrami po schodach została uderzona siekierą. Dzieci małżeństwa udusił: 7-letniego Zygmusia, 9-letniego Olesia, 16-letnią Genowefę, 12-letnią Władzię i 4-miesięczną Marysię. W sądzie powiedział, że niemowlę zabił z litości. - Żeby nie zmarła w męczarniach z głodu - powiedział Mundek. Heluszków pochowano w jednym grobie na cmentarzu w Namysłowie.

Kliknij w naszą galerię i przeczytaj o 27 zbrodniach, które wstrząsnęły Opolszczyzną.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Tragedia w Połtawie. 41 ofiar po rosyjskim ataku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska