Najpierw inwestycje, potem korzyści

Mariusz Studzienny
Jeszcze w tym roku władze Głuchołaz złożą w Ministerstwie Zdrowia wniosek o przywrócenie miastu statusu uzdrowiska.

Prace nad nim prowadzi zespół naukowców pod przewodnictwem prof. Andrzeja Madeyskiego, który opracowuje specjalny operat uzdrowiskowy. - W pobliżu Korfantowa zlokalizowaliśmy złoża borowiny, którą każde uzdrowisko musi mieć - informuje Piotr Chrobak z wydziału promocji Urzędu Miejskiego w Głuchołazach. - Zostanie ona wykorzystana do lecznictwa schorzeń reumatologicznych i narządów ruchu. Naukowcy Polskiej Akademii Nauk prowadzą również badania bioklimatyczne. Określają kierunek wiatru, natężenie opadów, temperaturę. Pierwsze wyniki są obiecujące. Bioklimat ma kluczowe znaczenie dla pacjentów ze schorzeniami serca i płuc. Stacje pomiarowe będą stać jeszcze do końca roku.

Szczególną rolę w operacie pełni wyodrębnienie obszaru ochrony uzdrowiska, czyli stref, które powinny spełniać wysokie normy ochrony środowiska i pozostałych, w których te normy są mniej rygorystyczne. W opinii prof. Elżbiety Węcłowicz przy ich wyznaczaniu mogą pojawić się pewne problemy. - Może się okazać, że trzeba będzie uporządkować najważniejszą przestrzeń leczniczą - zastanawia się. - Może w niej rozwinąć się jednak działalność inna od produkcyjnej, mniej szkodliwa dla uzdrowiska, ale również dochodowa, jak: usługi, rekreacja czy hipoterapia. Wpłynie to zapewne na rozwój gospodarczy miasta.
Blisko planowanej strefy leczniczej znajdują się kotłownie węglowe, w tym szpitalna, które trzeba będzie zmodernizować, wymieniając używany w nich opał na paliwo ekologiczne, gaz lub olej. Gmina liczy tu na pomoc Funduszu Ochrony Środowiska.

Andrzej Madeyski informuje, że opracowanie wniosku o przywrócenie Głuchołazom statusu uzdrowiska powinno zostać zakończone jeszcze w tym roku. Uzyskanie go nie poprawi jednak od razu sytuacji gospodarczej miasta. Trzeba bowiem sprowadzić do niego inwestorów i firmy, które będą prowadzić tutaj działalność uzdrowiskową. A to nie jest proste. Ciężko jest obecnie liczyć na duży kapitał, który zechce zainwestować w ryzykowną dziedzinę ochrony zdrowia, mogącą przynieść zyski dopiero po kilku latach.

Zdaniem Jerzego Szymańczyka, wiceprezesa Unii Polskich Uzdrowisk, a jednocześnie dyrektora Zespołu Uzdrowisk Kłodzkich, takie lecznictwo przeżywa obecnie ogromny kryzys. - Cztery lata temu Ministerstwo Zdrowia przeznaczało na nie 4,5 procent ogólnych nakładów na ochronę zdrowia - tłumaczy. - Po zmianie systemu opieki medycznej jest to zaledwie jeden procent, a i tak uzależniony od kasy chorych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska