Najpierw tłumaczymy

Fot. Andrzej Jagiełła
Wczoraj monterzy z działu gazomierzy odwiedzili dwudziestu dłużników. Nie u wszystkich udało się odciąć gaz.
Wczoraj monterzy z działu gazomierzy odwiedzili dwudziestu dłużników. Nie u wszystkich udało się odciąć gaz. Fot. Andrzej Jagiełła
Wczoraj monterzy z działu gazomierzy Zakładu Gazowniczego Opole odwiedzili dwudziestu dłużników z poleceniem zdjęcia licznika.

Był to zwykły dzień pracy Wacława Kownackiego i Andrzeja Niemczyka. Otrzymali zlecenia, pojechali pod wskazane adresy i... jeśli mieli szczęście, to udało im się wykonać zadanie. Lecz, jak mówią, sprawa nie jest taka prosta, ponieważ ludzie, którzy zalegają z opłatami, zazwyczaj zatrzaskują im drzwi przed nosem.

- Mamy stałych klientów, którzy notorycznie uchylają się od płacenia, a potem ani myślą dopuścić do odcięcia gazu - powiedział NTO Wacław Kownacki. - Byliśmy na przykład w budynku przy ul. Kościuszki, gdzie od dwóch lat próbujemy odzyskać gazomierz. I znów się nam nie udało. Właściciel mieszkania nie wpuścił nas do mieszkania. Tłumaczył się, że był w szpitalu.
- I nic nie mogliśmy zrobić - dodaje Andrzej Niemczyk. - Tam jest prawdopodobnie melina, bo śmierdziało alkoholem.

W Opolu jest zarejestrowanych 40436 indywidualnych odbiorców gazu. Z tego 4,5 procent nie uiszcza opłat w terminie lub zalega kilka miesięcy. W efekcie sześciu pracowników działu gazomierzy ma czas wypełniony codziennie na próbach odcięcia dopływu gazu: zdejmują liczniki i plombują zawory.

CO WOLNO MONTEROWI
Po otrzymaniu zlecenia musi dotrzeć do mieszkania dłużnika, wylegitymować się i przekonać go, że ma obowiązek oddania gazomierza. Powinien w obecności gospodarza lub postronnego świadka spisać stan licznika do protokołu. Po zdjęciu urządzenia na zaworze musi założyć plombę.

- Są to dłużnicy, którzy zalegają na kwoty od 20 do 1500 złotych - mówi Kazimierz Woźniak, kierownik Rozdzielni Gazu Opole. - Oczywiście nie wszystkim od razu zdejmujemy gazomierze. W końcu są to nasi klienci, więc wystarczy rzeczowe wyjaśnienie powodów zalegania z płatnościami, by odstąpić od wyłączenia. Nieco inaczej ma się sprawa z tymi, którzy w żywe oczy drwią sobie z naszych procedur. Wówczas, po kilkakrotnym upomnieniu pisemnym i niemożności wyłączenia, kierujemy sprawę do sądu.
Wyłączenie gazu i zabranie licznika jest jednym z punktów umowy, jaką odbiorca zawiera z Zakładem Gazowniczym. O tym nie wszyscy pamiętają, jak również i o tym, że licznik jest własnością dostawcy gazu. Jak mówi Woźniak, często się zdarza, że pracownicy bywają wyzywani w niewybredny sposób, szczuci psami lub po prostu siłą przeganiani.

- Zdarzyło nam się, że zostaliśmy napadnięci - wspomina Andrzej Niemczyk. - Wezwaliśmy policjantów. Przyjechali i doszło do szarpaniny. Szkoda mówić. Komu to było potrzebne?
Zdjęcie gazomierza nie jest jednoznaczne z wykreśleniem odbiorcy z ewidencji. Jeśli ureguluje zaległości, wówczas zostaje mu on zwrócony. Ponowny jego montaż może kosztować jednak 116 złotych. Kazimierz Woźniak powiedział nam jednak, że zdarza się to tylko wówczas, gdy trzeba klienta ponownie wciągnąć do ewidencji i podpisać nową umowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska