- Z sentymentem wspominam czas, gdy z babcią i mamą robiłam wielkanocne potrawy. Do dziś staram się trzymać się tradycji, by święta były takie, jak dawniej – mówi Teresa Kamieniecka-Hreczaniuk, wielokrotnie nagradzana gospodyni z Gostomi. – Kobiety, od których uczyłam się miłości do gotowania, czyli prababcia, babcia i mama, urodziły się na przełomie XIX i XX wieku. Wyczyny kulinarne bez urządzeń elektrycznych i sklepowych dodatków były prawdziwą sztuką.
Potrawy, które znalazły się na wielkanocnym stole, obowiązkowo trzeba było wcześniej poświęcić.
- Dlatego nie były to - jak dziś - koszyczki, tylko wielkie kosze jedzenia - dodaje pani Teresa. - Gospodynie w lubelskim, bo tam są moje korzenie, w Wielką Niedzielę nie gotowały obiadów. Na późne śniadanie jadło się to, co było święcone. W czasie postu bardzo popularny był żur, dlatego w święta nikt nie chciał go już jeść. Zastępował go więc biały barszcz. Z czytelnikami nto dzielę się przepisami prostymi, a zarazem wykwintnymi.
Co włożyć, a czego unikać w koszyku wielkanocnym?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?