Najważniejsze, żeby była praca

Tomasz Dragan
Ani jedna oferta nie wpłynęła na ogłoszony przez zarząd Brzegu przetarg w sprawie sprzedaży miejskich udziałów w fabryce maszyn rolnicznych "Agromet".

Miasto jest właścicielem 36 procent udziałów w brzeskiej fabryce. To największy pakiet wśród udziałowców "Agrometu". Kolejnym co do wielkości udziałowcem jest Huta Sendzimira, posiadająca w brzeskiej firmie ponad 20 procent udziałów. Reszta jest w rękach innych inwestorów.
- Nie chcemy i nie powinniśmy zajmować się działalnością gospodarczą - mówi burmistrz Brzegu, Maciej Stefański. - Dlatego kilka miesięcy temu zdecydowaliśmy się sprzedać nasze udziały w "Agromecie". Po uzyskaniu zgody rady miejskiej ogłosiliśmy przetarg na posiadany przez nas prakiet własnościowy firmy.
Milion czterysta czterdzieści tysięcy złotych - na tyle ustalono cenę za miejskie udziały w fabryce. Mimo ogłoszeń w ogólnopolskiej prasie, na przetarg nie wpłynęła żadna oferta. Nawet od duńskiej firmy (od lat współpracującej z "Agrometem" i posiadającej obecnie 12 procent jego udziałów), której kierownictwo wyrażało wolę kupienia miejskich udziałów.

- Zgodnie z uchwałą rady możemy rozpocząć negocjacje z zainteresowanymi zakupem udziałów - wyjaśnia wiceburmistrz Brzegu, Andrzej Baczyński. - Oprócz Duńczyków zainteresowana nimi jest też jedna z austriackich firm współpracująca z "Agrometem". Z oboma przedsiębiorstwami będziemy prowadzić negocjacje, podczas których ustalimy warunki, na jakich możemy sprzedać udziały w "Agromecie".
W całej sprawie nasuwa się zatem pytanie, czy Duńczycy celowo nie przystąpili do przetargu, wiedząc o możliwości obniżenia ceny udziałów.
- Nie - mówi Baczyński. - Problem ze znalezieniem inwestora chętnego na udziały w "Agromecie" leży gdzie indziej. Mianowicie brzeska fabryka ma wciąż nieuregulowane należności wobec Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Dopóki ta sprawa nie zostanie rozwiązana, obawiam się, iż trudno będzie nam sprzedać nasze udziały.

- Nasza firma była winna ZUS-owi około 3 milionów złotych - mówi prezes "Agrometu", Henryk Szostek. Dodaje, że są to długi z lat 1991 - 96. "Agromet" uregulował już jednak część należności.
- Całe zadłużenie wynosiło około 11 milionów złotych. Z tego, po przekształceniu się naszej firmy z przedsiębiorstwa państwowego w spółkę, umorzono nam 70 procent zadłużenia, czyli ponad 7 milionów złotych. Dokońca ubiegłego roku udało nam się spłacić około 1,5 mln zł.
Prezes dodaje, że mimo tak dużego obciążenia finansowego "Agromet" na bieżąco reguluje składki w ZUS, które średnio co miesiąc wynoszą 250 tys. zł.
"Agromet" zwrócił się niedawno do ZUS o umorzenie długów. Od tego uzależniona jest bowiem przyszłosć firmy.
- Mimo to sytuacja firmy poprawia się - dodaje prezes Szostek. - Po prostu sprzedajemy więcej naszych wyrobów. Ostatnio uruchomiliśmy produkcję nowego rozsiewacza, który okazał się hitem na rynku maszyn rolniczych.

W "Agromecie" pracuje 307 osób. Henryk Szostek nie ukrywa, że ewentualna sprzedaż miejskich udziałów zagranicznej firmie stworzyłaby szansę na jeszcze lepszy rozwój kierowanej przez niego firmy.
Tymczasem wszelkich ruchów dotyczących zmiany udziałowców "Agrometu" obawia się jego załoga. Z rozmów z szeregowymi pracownikami firmy wynika, że najbardziej interesuje ich to, czy przyszły właściciel zapewni im pracę.
- Być może będzie i tak, że kupi nasz zakład od miasta i zwolni ludzi - powiedział nam jeden z pracowników "Agrometu".
Maciej Stefański podkreśla jednak, że zarządowi zależy na tym, aby brzeska firma mogła się rozwijać, a przede wszystkim, aby utrzymać dotychczasowe miejsca pracy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska