I chociaż Powódź Tysiąclecia w1997 r. odcisnęła się bolesnym piętnem na życiu wielu mieszkańców naszego regionu, to była też bodźcem do wielkiej akcji inwestycyjnej w obszarze urządzeń retencyjnych i zabezpieczeń przeciwpowodziowych. W efekcie tych wielkich inwestycji włodarze państwa i regionu niejednokrotnie zapewniali nas, że taki kataklizm, jaki miał miejsce w lipcu 1997 r., już się więcej nie powtórzy. Chętnie im wierzymy.
Trudno bowiem sobie wyobrazić, żeby te wszystkie wykonane w ostatnim ćwierćwieczu hydrobudowle, wały, zbiorniki, poldery, wrota przeciwpowodziowe itd., żeby to wszystko nie miało znaczenia.
Z naturą jednak tak jest, że co jakiś czas woła do nas „sprawdzam” i wygląda na to, że właśnie nadchodzi taki moment. Wg synoptyków, do poniedziałku w naszym regionie ma spaść 400 litrów wody na metr kwadratowy. Ile to właściwie jest możemy sobie uświadomić, gdy wyobrazimy sobie, że przeciętna wanna mieści 150 litrów. A zatem mowa o mniej więcej trzech wannach na metr kwadratowy. Ale przecież nie na raz lecz w ciągu trzech dni.
Słusznie się obawiamy. Naturze należy się respekt. Chcę jednak wierzyć, że te tysiące kilometrów udrożnionych rowów, tysiące zmodernizowanych kanałów burzowych, setki kilometrów wałów przeciwpowodziowych, miliardy ton przerzuconej ziemi na budowach zbiorników retencyjnych i polderów zalewowych, że to wszystko miało sens.
Wiadomo, że za najszczęśliwszy czas w życiu zawsze uważa się okres młodości. Zapewne dlatego z nostalgią wspominam także czas powodzi 1997 r. Czas, w którym odczuwało się wielkie braterstwo wszystkich mieszkańców naszego regionu. W obliczu kataklizmu solidarność stała się codziennością. Oczywiście najlepiej by było, gdyby do takich chwil nie prowadziły kataklizmy.