Najwięcej stracą nauczyciele

Joanna Forysiak
Gmina Głuchołazy chce przekonać mieszkańców Starego Lasu do idei szkoły społecznej. Rodzice się temu sprzeciwiają.

Szkoła Podstawowa w Starym Lesie decyzją rady miejskiej została zlikwidowana. W jej miejsce od września miał powstać zespół szkolno-przedszkolny. - Byliśmy zadowoleni z tego pomysłu, aby u nas były przedszkolaki i dzieci z klas I - III, a uczniowie starszych klas jeździli do pobliskiego Charbielina - mówi przedstawicielka rady rodziców, Teresa Zając. - Ale teraz władze gminy chcą na siłę przekonać radę sołecką do powołania szkoły społecznej i wycofują się ze złożonej nam deklaracji.

Rodzice boją się, że rada sołecka da się przekonać do tego pomysłu. Według nich, szkoła publiczna jest lepsza. Grono pedagogiczne w Starym Lesie jest podzielone. Nauczyciele nauczania początkowego optują za powołaniem zespołu szkolno-przedszkolnego, reszta wolałaby szkołę społeczną z klasami I - VI. I to nawet mimo faktu, że pracując w placówce prowadzonej przez stowarzyszenie, a nie gminę, będą pozbawieni przywilejów gwarantowanych przez Kartę nauczyciela. - Jeżeli zaakceptowano by pomysł szkoły społecznej, cztery osoby musiałyby odejść - tłumaczy dyrektor szkoły, Elwira Sanowska. - Nie wykluczone także, że pracy będzie więcej, a zarobki pozostaną bez zmian. Gdybym była matką ucznia, chciałabym, aby pozostała szkoła sześcioklasowa, ale będąc pracownikiem, wolałabym być zatrudniona na warunkach przewidzianych przez kartę.

Sołtys wsi, Leszek Janus, nie chciał zajmować oficjalnego stanowiska w tej sprawie. - Chcemy utrzymać, co się da, bo co to za wieś bez szkoły - powiedział "NTO". - Ale burmistrz już powiedział, że utrzymanie szkoły I - III będzie kosztowało jeszcze więcej niż teraz. Jedynym rozwiązaniem jest więc szkoła społeczna. Tyle tylko, że na jej powstaniu najbardziej stracą nauczyciele.
Czy społeczny komitet, który ma być organem założycielskim placówki, będzie w stanie ją finansować? Tadeusz Wojdyła, wiceburmistrz Głuchołaz, nie widzi zagrożenia: - Damy tyle pieniędzy, ile wynosi średni koszt utrzymania ucznia w gminie i to musi wystarczyć. Rodzice nie mogą z własnej kieszeni dokładać do szkoły, bo to nie ma sensu - powiedział.

Rodzice nie wierzą w te zapewnienia. - To celowa gra, aby zadłużyć tę szkołę, a potem budynek sprzedać za bezcen - twierdzi Teresa Zając. - Radnym jest obojętne, czy i jak długo będzie istnieć szkoła społeczna. Sam kurator wyśmiał ten pomysł, mówiąc, że nie będziemy w stanie jej utrzymać. Konsekwencje poniosą nasze dzieci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska