- Dwie sympatyczne, ładne panie pojawiły się wśród kupujących - opowiada pan Adam, jeden z wystawców. - Kiedy zrobiło się nieco luźniej, podeszły do mnie i wyciągnęły “blachy". Wśród ludzi przed moim straganem zrobiło się aż cicho...
Pan Adam przejechał 300 km, żeby na 16. Wystawie Twórców Ludowych i Rzemiosła Artystycznego Pogranicza Polsko-Czeskiego rozłożyć swoje stoisko. Sprzedaje własne wyroby - dżemy, przetwory warzywne, nalewki i zioła. W sobotę po kontroli pracowników opolskiego Urzędu Kontroli Skarbowej zapłacił mandat w wysokości 500 zł za brak kasy fiskalnej.
- Nasi kontrolerzy nałożyli w sumie 5 mandatów o łącznej wartości 1,7 tys. zł - mówi Agnieszka Derkacz, rzecznik prasowy UKS w Opolu. - Kontrolerzy stwierdzili nieprawidłowości, które polegały na sprzedawaniu swoich towarów z pominięciem kasy fiskalnej.
Wystawcy byli zaszokowani. Swoje pretensje zgłosili organizatorom wystawy. Twierdzą, że inspektorzy wybierali te stragany, gdzie gromadziło się najwięcej ludzi.
- Od kilku lat jestem zapraszany przez organizatorów podobnych wystaw i festynów w całej Polsce. Pierwszy raz spotkałem się z taką kontrolą - dodaje pan Adam. - Musiałem zapłacić za dojazd, hotel w czasie trzydniowej wystawy, a na koniec mandat. Na dodatek przeżyłem straszną hańbę. Czy to przestępstwo, że chciałem zarobić parę złotych na swojej pracy i rozsławić swój region lokalnymi smakołykami? Już więcej nie przyjadę do Prudnika...
Burmistrz Prudnika publicznie przeprosił ukaranych wystawców za kontrolę.
- Nie kwestionuję legalności czy zasadności kontroli - tłumaczy burmistrz Franciszek Fejdych. - Po prostu jako gospodarz imprezy przeprosiłem ludzi, którzy jechali do nas po kilkaset kilometrów. To nie są targi, ale wystawa, zbiorowy wernisaż twórczości. Chcemy promować region i wspierać drobną przedsiębiorczość. Nie rozumiem, po co kontrola na imprezie wystawienniczej? W jakim kraju żyjemy?
Urzędy skarbowe od roku otwarcie zapowiadają kontrole nawet na festynach i dożynkach. Podobno inspektorzy już sprawdzali stragany na Lecie Kwiatów w Otmuchowie i na festynach Opolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego. W styczniu poseł PO z Nysy Rajmund Miller napisał do ministra finansów, żeby odstąpił od kontrolowania imprez wiejskich, bo skarb państwa ma z tego niewielkie zyski, a kultura wiejska poniesie duże straty.
Wiceminister odpisał, że koła gospodyń wiejskich są zwolnione z podatku, jeśli przeznaczą dochody na swoje cele statutowe. Ale dokumentację księgową muszą prowadzić. Podobnie jest z rękodzielnikami, rzeźbiarzami czy malarzami. Jeśli ich roczne obroty przekroczą 20 tys. zł, muszą mieć kasę fiskalną.
- Myślałem, żeby otworzyć działalność, ale wymogi sanepidu są takie, że musiałbym sprzedać dom, żeby wybudować odpowiedni zakład - mówi pan Adam, który został ukarany w Prudniku. - Jeżdżę ze swoimi wyrobami tylko tam, gdzie mnie zapraszają. W Prudniku chciałem zwinąć stragan, ale kontrolerzy powiedzieli, że i tak mam zapłacić karę. I najwyżej następnej kontroli pokażę, że już zapłaciłem.