Śledczy zmienili zarzut 65-latkowi, który zaatakował nożem właściciela baru piwnego mieszczącego się w pawilonie „Skaut” przy ul. Sosnkowskiego w Opolu.
Zamiast bezprawnego wymuszenia zwrotu wierzytelności, jaki postawili mu policjanci, usłyszał on teraz kierowanie gróźb karalnych przy użyciu noża i spowodowanie obrażeń. Jak zaznacza prokurator Lidia Sieradzka, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Opolu, zarzuty mogą się jeszcze zmienić. - Biegły wypowie się m.in. na temat skali obrażeń, jakie odniósł zaatakowany mężczyzna - mówi Lidia Sieradzka.
Wobec podejrzanego opolska prokuratura zastosowała dozór policji i zakaz zbliżania się do pokrzywdzonego. Śledczy przekonują, że nie było potrzeby występowania do sądu o zastosowanie tymczasowego aresztu.
- Wskazuje na to m.in. dotychczasowe życie 65-latka oraz jego zachowanie po całym zajściu, nie uciekał, czekał spokojnie na przyjazd policji - przekonuje prokurator Sieradzka.
Przypomnijmy. Jeden z klientów baru poskarżył się, że ukradziono mu portfel. Właściciel próbował wyjaśnić sytuację. Dał mu nawet telefon, by zadzwonił po policjantów. Tak też zrobił, ale mundurowi się nie zjawili.
CZYTAJ WIĘCEJ: Szarpanina w opolskim barze. 65-latek zaatakował barmana nożem
- Z czasem ten człowiek ponownie zaczął być agresywny. Wyrzuciłem go więc za drzwi. Wrócił, wszedł za bar z nożem i chciał mnie nim ugodzić - mówi właściciel baru. - Tylko dzięki temu, że złapałem go za rękę, w której trzymał narzędzie, nie doszło do tragedii. Na pomoc przybiegł klient i razem wyrwaliśmy mu nóż.
Ponownie wezwano policję. Tym razem przyjechała. - Ale ku mojemu zdziwieniu dowiedziałem się, że jeśli chcę ścigać tego pana, to mam iść do lekarza i zrobić sobie obdukcję, a potem wytoczyć mu sprawę z prywatnego oskarżenia. Jedyne co, to zabrali tego człowieka na izbę wytrzeźwień - mówi pan Marcin. - Tam też okazało się, że portfel miał cały czas w nogawce. Sytuacja się zmieniła po zainteresowaniu się sprawą przez media.
Okazało się też, że policja nie przyjechała do baru po pierwszym telefonie, bo będący pod wpływem alkoholu klient, dodzwonił się do Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego, a dyspozytor nie przekazał informacji do policji.
- Sprawdzimy, dlaczego tak się stało - mówi Lidia Sieradzka.
Również Komendant Miejski Policji zapowiedział, że przeanalizuje sprawę i przyjrzy się, czy nie zostały popełnione błędy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?