Napowietrzna kolejka tylko w sferze marzeń

fot. Krzysztof Świderski
Na razie Olgierd Mikosza jest bardzo wiarygodnym partnerem tylko dla prezydenta Opola.
Na razie Olgierd Mikosza jest bardzo wiarygodnym partnerem tylko dla prezydenta Opola. fot. Krzysztof Świderski
Napowietrzna komunikacja miejska zafascynowała Opole. Tymczasem naukowcy, wcześniej popierający projekt, dziś krytykują jego autora.

Kilkuosobowe, lekkie wagoniki, poruszające się z prędkością 50 km na godzinę po zawieszonych na słupach szynach - tak w dużym skrócie wygląda pomysł, którym w marcu zaraził władze Opola inżynier Olgierd Mikosza. Jego zdaniem kolejka mogłaby zastąpić komunikację miejską, bo bilet nie byłby droższy niż bilet autobusowy.

- Dzięki niemu wyprzedzimy inne miasta o 150 lat - cieszył się Krzysztof Początek, naczelnik wydziału rozwoju w urzędzie miasta.

Mikosza oczekiwał tylko zgody władz, wytyczenia kilku tras, a także pozwolenia na użytkowanie kolejki Mister. Dostał wszystko, bo nie chciał pieniędzy i to w urzędzie go uwiarygodniło. Fundusze na inwestycję ma wyłożyć szwedzki inwestor.

- Skoro to takie cudo, to dlaczego nie zbudują go u siebie? - dopytywał się radny Janusz Pawlak, gdy debatowano nad uchwałą rady miasta w sprawie kolejki.
- Bo nie mają problemów komunikacyjnych - ripostował inżynier Mikosza, a uchwała przeszła jednogłośnie.

Projektant nie powiedział jednak, że Szwedzi pracują już nad podobnymi systemami transportu miejskiego. W Uppsali powstał nawet testowy odcinek kolejki Vectrus. To pierwsze, choć nie ostatnie niedopowiedzenie projektanta.

On buja w obłokach
Jeśli wierzyć informacjom ze strony internetowej poświęconej kolejce Mister, to profesor Witold Choromański z Politechniki Warszawskiej jest głównym konsultantem naukowym projektu.

- Mikosza? Proszę mnie absolutnie z tym panem nie łączyć! - zaznacza prof. Choromański. - Informacje na tej stronie umieszczono bez mojej zgody. Zastanawiam się nad skierowaniem sprawy do sądu. Nie mogę pozwolić, aby osoba, przed którą osobiście przestrzegłem władze miasta, firmowała kolejkę moim nazwiskiem.

Prof. Choromański nie wypiera się jednak, że kiedyś napisał pozytywną opinię o projekcie Mikoszy.

- Nawet zaprosiłem go na jedną konferencję naukową - wspomina. - Tylko że wówczas ze wstydu omal nie schowałem się pod biurko. Na pytanie z sali, jaki stopień niezawodności będzie miała kolejka, Mikosza odparł, że... stuprocentowy. Tymczasem to jest niemożliwe. Pan Mikosza, choć z wykształcenia informatyk, nie dał się przekonać gronu techników. Nie dał, bo nie ma pojęcia o prawach mechaniki. Dla mnie to niepojęte, że z kimś tak niepoważnym Opole może robić interesy.

Mikosza podkreśla, że jego wynalazek to efekt wieloletnich przemyśleń i doświadczenia nabytego podczas pracy, m.in. w USA. Tymczasem prof. Choromański twierdzi, że trudno mówić o Mikoszy jako o wynalazcy. Systemy PRT (skrót od angielskiego Personal Rapid Transit) - nazywanych potocznie kolejkami - znane są od lat pięćdziesiątych. Teraz jednak PRT znów stały się modne.

- Dziś łatwiej jest skonstruować programy komputerowe, które obsługiwałyby te systemy - wyjaśnia Choromański, który na swojej uczelni przygotowuje podobny projekt kolejki. - Tylko że my mamy zaplecze w postaci kilku wydziałów znakomitych naukowców i nie bujamy w obłokach jak pan Mikosza, który chce budować sam i zaraz.

Konsultantem naukowym swojego projektu Mikosza zrobił także prof. Wiesława Starowicza z Politechniki Krakowskiej.

- Powinienem poprosić o usunięcie tej informacji z internetu - wzdycha prof. Starowicz. - Przyznaję: pomysł jest interesujący i poparłem jego ideę. Zakłada bowiem skierowanie ruchu pasażerskiego w powietrze, a wiadomo, że ziemię mamy dziś zapchaną.

Prof. Starowicz wspomina, że gdy w 2006 r. został wiceprezydentem Krakowa, Mikosza nagle pojawił się w jego gabinecie.

- Stwierdził, że skoro wcześniej popełniłem opinię o pomyśle Mister, to jako prezydent wdrożę go od razu w Krakowie - relacjonuje prof. Starowicz. - I wtedy zapaliła mi się w głowie czerwona lampka, bo Mikosza nie miał nawet projektu technicznego kolejki. Powiedziałem, że bez tego, a także bez wcześniejszych badań naukowych nie mamy o czym rozmawiać. Mikosza był zawiedziony. Od tamtej pory go nie widziałem.

Pruszków pyta o pieniądze
Już po tej rozmowie inżynier, który od 2005 r. próbował bezskutecznie zainteresować kolejne miasta kolejką, znalazł podatny grunt dla Mistera w Opolu. W jego ocenie pierwszy, kilometrowy odcinek miałby powstać w Opolu za 2 lub 3 lata. Kosztowałby około 20 mln zł, a cała 20-kilometrowa linia około 400 mln zł. Na początek inżynier zlecił budowę modelu kolejki pruszkowskiej agencji reklamowej Idea. We wrześniu jedna gondolka, podczepiona do szyny, stanęła na opolskim rynku.
- To ważny dzień dla tej koncepcji, wielu wyśmiewało się z naszych marzeń, ale dziś można dotknąć prototypu, projekt udaje się realizować w iście amerykańskim tempie - oceniał Ryszard Zembaczyński, prezydent Opola

Ale już wtedy Mikosza miał kłopoty. Nie zapłacił dodatkowych 90 tys. zł za prototyp. Jego demontaż uniemożliwił Idei urząd miasta. Ostatecznie skończyło się na doniesieniu firmy do prokuratury o próbie wyłudzenia pieniędzy przez Mikoszę. Ostatecznie nocą 13 listopada - na żądanie urzędu, który chciał odciąć się od sporu - inżynier zdemontował i wywiózł prototyp. To zaskoczyło Ideę, tym bardziej że w przeddzień demontażu firma dostała informację, że negocjacje ugody są... zawieszone.

- Tak nie postępuje wiarygodny partner, zresztą firma pana Mikoszy nie jest wciąż zarejestrowana w ewidencji gospodarczej - mówi Barbara Siatkowska, przedstawiciel Idei. - Urząd miasta dobrze wiedział, że do czasu zapłaty całej kwoty to my jesteśmy właścicielami prototypu, nie reagował jednak na nasze argumenty.
Przedstawiciele Idei potwierdzają, że nie ma dokumentacji technicznej kolejki. Prototyp powstał na podstawie rysunków, przywożonych co jakiś czas z pracowni pewnego młodego projektanta.

- Gondolka nie działała dobrze, bo przyjęto błędne założenia konstrukcyjne - przekonuje Bartłomiej Siatkowski z firmy Idea. - Gdyby nie wiele moich rozwiązań technicznych, np. nowy pomysł na słupy, wagonik nie ruszyłby wcale.

- Bzdury, prototyp trzeba naprawić, bo jakość jego wykonania jest żałosna - ripostuje Mikosza. - Właśnie ze względu na złą jakość wykonania nie mogliśmy zademonstrować sedna jego działania, czyli poruszania się wagonika po różnych szynach. Ratusz poprosił, abym zabrał prototyp, bo prezydent nie chce być łączony z awanturą wywołaną przez Ideę. To ja jestem tu ofiarą. Trafiłem na ekonomiczny bandytyzm. Idea żąda pieniędzy, które się jej nie należą. Uległem szantażowi Idei, bo byłem pod presją. Gdybym tego nie zrobił, cały projekt, w który zainwestowałem wszystkie oszczędności, mógł upaść.

Zdaniem Olgierda Mikoszy prof. Choromański - dziś go krytykujący - dokonał plagiatu.
- Współpracowałem z tymi ludźmi, ale w pewnym momencie politechnika mnie usunęła z projektu i sama go przygotowała pod nazwą Sitin - mówi Mikosza. - Chcą go nawet opatentować! Brakuje słów na takie postępowanie.
Ale zdaniem politechniki konstruktor nie ma racji. Sitin znacznie różni się od systemu autorstwa Mikoszy. Ma np. inny układ szyn trzymających wagonik.

Sam nie da rady
Mimo kłopotów Mikosza może być spokojny, że w Opolu zawsze znajdzie przyjazną przystań. Miasto jest gotowe być nawet współudziałowcem spółki zarządzającej kolejką. Aportem do spółki byłyby grunty pod przystankami i słupami trakcyjnymi.

- Pan Mikosza to dla nas bardzo wiarygodny partner - stwierdził w ubiegłym tygodniu prezydent Ryszard Zembaczyński. - Jego projekt wzbudził sensację w Polsce. Do sukcesu przedsięwzięcia daleka droga, ale jesteśmy cały czas z nim w kontakcie, szuka w Szwecji inwestora gotowego sfinansować testowy odcinek kolejki.

Prof. Marek Sitarz z Politechniki Śląskiej, kolejny konsultant naukowy ze strony internetowej Mikoszy, kręci głową, gdy słyszy o tym, co dzieje się w Opolu.

- Mikosza to fantastyczny człowiek, powinien jednak wcześniej zbudować mały model, którym udowodni, że jego pomysł podwieszenia wagoników działa - tłumaczy prof. Sitarz. - Zasugerowałem mu jakiś czas temu dodatkowe prace studyjne nad konstrukcją słupów i wyliczeniami przepustowości kolejki.

Tymczasem teraz słyszę, że powstał już jakiś prototyp! To droga na skróty, która może źle się skończyć. Projekt, wymagający dopracowania, potrzebuje wsparcia wielu techników, informatyków, najlepiej którejś z naszych uczelni. Sam Mikosza nie da rady. Mocna wiara w Mistera, której nie można mu odmówić, nie daje gwarancji sukcesu tego pomysłu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska