Nareszcie w domu, na polskiej ziemi

Magda Trepeta
W sobotni poranek delegacja Urzędu Miejskiego w Nysie przywitała na warszawskim dworcu dwie repatriantki ze Wschodu.

Romualda Zielińska i jej córka, Ludmiła Świderska, pochodzą z Kazachstanu. Od soboty ich nowym miejscem zamieszkania jest Nysa. Przeszło dwa lata temu tutejsza Rada Miejska podjęła uchwałę o sprowadzeniu do miasta rodzin repatriantów. Obie panie, choć zmęczone trudami czterodniowej podróży, były bardzo szczęśliwe i wzruszone ciepłym przyjęciem.
- Nareszcie w domu, na polskiej ziemi - oto pierwsze słowa, które padły z ust pani Romualdy po przybyciu na miejsce.

Dzieje życia tej starszej kobiety są bardzo podobne do losów setek Polaków, którym przyszło mieszkać w Kazachstanie. Wspominanie trudów życia na Wschodzie sprawia, że Romualdzie Zielińskiej łamie się głos: - Urodziłam się na Ukrainie. Jak miałam dwa lata, deportowano mnie wraz rodzicami do Kazachstanu. Moje wspomnienia z dzieciństwa można zawrzeć w dwóch słowach: głód i chłód. Na ścianach naszego domu był lód, podobnie jak w wiadrze, w którym trzymaliśmy wodę do picia. Gdy mama kładła mnie spać, ubierała mi kożuch i czapkę. Potem się trochę polepszyło, nie mieliśmy już problemów, co włożyć do garnka. W 1941 roku znów przyszły zmiany, niestety, zmiany na gorsze. Ponownie zaczęła się bieda i głód.

Druga córka i syn pani Zielińskiej wyjechali do Rosji i tam ułożyli sobie życie. Ludmiła została przy mamie. Gdy pojawiła się szansa na wyjazd do Polski, kobieta bez chwili wahania porzuciła intratną posadę w parlamencie Kazachstanu.
- Od zawsze marzyłam o Polsce, o zamieszkaniu w ojczyźnie moich dziadków - opowiada Ludmiła Świderska. - Byłam już w kraju kilka lat temu, poznałam Warszawę i Łódź. Nysa także bardzo mi się podoba i cieszę się, że to będzie teraz także moje miasto. Są tutaj tacy mili i życzliwi ludzie.
Przez najbliższe dwa tygodnie obie kobiety będą mieszkały w Dziennym Domu Pomocy Społecznej przy ulicy Bohaterów Warszawy. W tym czasie zostanie ukończony remont ich nowego mieszkania. Urząd Miejski w Nysie zapowiedział, że panie będą mogły w każdej chwili liczyć na ich pomoc i na pewno nie pozostaną bez środków do życia.
- Zanim panie ułożą sobie życie w naszym mieście, będziemy im pomagać - potwierdza Zuzanna Tracz-Latawska, naczelnik wydziału oświaty i opieki społecznej przy Urzędzie Miejskim w Nysie. - Pani Romualda ma przyznaną emeryturę, natomiast naszym zadaniem na najbliższy czas jest znalezienie pracy dla jej córki. Pani Ludmiła z wykształcenia jest rusycystką, ale praca w tym zawodzie jest raczej wykluczona, ponieważ w żadnej szkole podstawowej i gimnazjum w naszej gminie nie prowadzi się już nauki tego języka. Przeprowadzę jeszcze rozeznanie w szkołach ponadgimnazjalnych, gdyż w tej chwili nie jestem w tej kwestii zorientowana.

Ludmiła Świderska bardzo chce znaleźć dla siebie nowe zajęcie. - Mam bardzo dobre wykształcenie, ale nie będę szukała pracy wyłącznie w swoim zawodzie - zaznacza. - Chcę znaleźć jakiekolwiek zatrudnienie, byleby tylko pracować dla Polski.
Obie panie są bardzo wdzięczne za życzliwe przyjęcie. Na razie nie będą całkowicie rozpakowywać swojego dobytku, gdyż za dwa tygodnie czeka je kolejna przeprowadzka do wyremontowanego mieszkania w nowych blokach przy ulicy Zjednoczenia w Nysie. Dopiero tam rozpoczną urządzanie swojego nowego miejsca na ziemi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska