Narkotyki z Internetu

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
Przedstawiciele narkobiznesu zamienili osiedlowe bramy, ciemne zaułki ulic i dyskoteki na gwarantujący im dużo większą anonimowość internet. Piotr Sz. z Mąkoszyc sprzedaje w sieci nasiona marihuany i liczy rosnące zyski.

Co nie jest zabronione, jest legalne. Z takiego założenia wyszedł Piotr Sz. z Mąkoszyc w powiecie brzeskim. Pan Piotr znalazł sposób na niezły biznes - założył portal internetowy, za pomocą którego sprzedawał nasiona marihuany. Po co są nasiona, każdy wie. Najczęściej sadzi się je, by móc skorzystać potem z plonów. Piotr Sz. zapewniał jednak, że prowadzi ich dystrybucję w celach... kolekcjonerskich.

Taki zapis pojawił się w regulaminie prowadzonej przez niego strony internetowej. Polskie prawo nie traktuje samych nasion jako narkotyku, a także nie zabrania prowadzenia ich dystrybucji. Teoretycznie więc biznes był legalny. "Przypadkiem" na tej samej witrynie znalazły się jednak instrukcje dotyczące tego, jak sadzić marihuanę i pielęgnować roślinę, by zebrać obfite plony. SZ. radził tam, jakiego nawozu należy używać, by konopie dobrze rosły, jak je naświetlać, kiedy zbierać, jakie gatunki mogą rosnąć na zewnątrz, a jakie przystosowane są do uprawy w pomieszczeniach zamkniętych. Można powiedzieć "wyłożone, jak krowie na rowie".

Jego działalnością zainteresowała się jednak prokuratura. W toku prowadzonego śledztwa zarzuciła mu, że pomagał osobom w całym kraju w prowadzeniu upraw konopi indyjskich. Śledczy ustalili, że sprzedał 32 tysiące nasion, na których zarobił 137 tysięcy złotych.

- Sprzedaż nasion nie jest zabroniona. A strony zrobiłem tylko w celach informacyjnych. W regulaminie zaznaczyłem, że uprawa jest niezgodna z prawem - bronił się podczas procesu Piotr Sz.

Sędzia Sądu Okręgowego w Opolu Agata Menes nie dała się jednak zbić z tropu. - Czyli co? Ludzie wkładali je (nasiona - red.) do klaserów i potem oglądali, pokazywali znajomym? - dopytywała.

Piotr Sz. został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat. Sąd nakazał mu także zapłacić 10 tys. złotych grzywny i wpłacić 25 tys. zł na stowarzyszenie Monar.

Kara wymierzona, a sklep wciąż działa

Wyrok zapadł na początku marca i wydawało się, że będzie skutecznym ciosem w internetowy narkobiznes. Nic takiego się jednak nie stało, bo tego rodzaju handel wciąż prężnie się rozwija. Kilka dni temu zajrzeliśmy na stronę internetową, która chwali się, że jest największym sklepem oferującym nasiona konopi w Polsce. Właścicielem sklepu jest firma PPHU z Mąkoszyc Piotr Sz., za którą stoi nie kto inny, jak Piotr Sz.

- W ofercie mamy bardzo wiele produktów, wszystkie zamieszczone na naszej stronie. Czas oczekiwania to około 4 dni, bo mamy dużo zamówień - usłyszeliśmy w słuchawce od przedstawiciela sklepu, gdy udawaliśmy zainteresowanego klienta.

Jeden z reklamowanych produktów to nasiona sprzedawane pod nazwą "Ak47 Automatic". "Jedna z najmocniejszych odmian na świecie, wspaniały smak i aromat. Prawdziwa gratka dla każdego kolekcjonera. Zarówno w domu, jak i na dworze rośnie 60-65 dni" - chwali sprzedawca. Podobnych ofert są dziesiątki.

Chcieliśmy porozmawiać z Piotrem Sz. Przedstawiciel sklepu oznajmił nam, że jest jego bratem, ale zaznaczył, że Piotr Sz. "rzadko tu teraz bywa".

Podobnych stron z narkotycznymi nasionami, urządzeniami przyśpieszającymi ich uprawę i instrukcjami, a nawet akcesoriami do palenia marihuany jest mnóstwo. Oprócz identycznego asortymentu łączy je to, że na każdej z nich sprzedawcy przekonują, że to okazy kolekcjonerskie. Mieczysława Kwolek-Pawełczak, prezes Stowarzyszenia na Rzecz Ludzi Uzależnionych "To człowiek" z Opola widziała te witryny wieloktronie. Zaznacza jednak, że ich właściciele wcale nie muszą być bezkarni.

- Jest artykuł 20. ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, który zabrania promowania narkotyków. Za rzadko się jednak z niego korzysta - mówi prezes Kwolek-Pawełczak. I podaje przykład byłego opolskiego policjanta, który pracuje teraz w warszawskiej Komendzie Głównej. Ów oficer wybrał się na manifestację zwolenników legalizacji marihuany. - I zatrzymał blisko 30 osób, właśnie za promowanie narkotyków. W ten sposób na długo takie manifestacje zniknęły ze stolicy, pojawiły się znowu dopiero, jak Janusz Palikot wziął sprawę legalizacji marihuany na swoje sztandary.

Specjaliści przestrzegają, że wraz z rozwojem internetu dostępność do substancji narkotycznych zwiększa się. - Dlatego tak ważna jest profilaktyka. Niestety, obecni rodzice to pokolenie 40-latków, które miało już okazję eksperymentować w szkołach z narkotykami. I część z nich myśli, że ich dziecko, które interesuje się takimi substancjami, wyrośnie z tego. Ja zawsze powtarzam, że wyrosnąć to można z krótkich spodenek, ale nie z uzależnienia. Tutaj jest potrzebna pomoc fachowców - mówi prezes stowarzyszenia "To człowiek".

Tu kupisz także twarde narkotyki

Czym innym jest działanie na granicy prawa, a inną rzeczą łamanie go wprost. W sieci od ponad roku działa nielegalny sklep, w którym można kupić broń, fałszywe dokumenty, a także niemal wszystkie rodzaje narkotyków. Dlaczego nie został jeszcze zamknięty?

Dlatego, że został stworzony w tzw. Darknecie, zwanym przez niektórych gettem internetu. Obrazowo mówiąc, to swoista sieć w sieci, w której informacje o jej użytkownikach są szyfrowane i kodowane, tak, by nie dało się namierzyć działających tam użytkowników. Została stworzona z myślą o Chińczykach i mieszkańcach innych krajów, którym władza cenzuruje internet. Obok osób walczących o wolność słowa rozgościli się tam także przestępcy, którzy rozwijają tam swoje biznesy.

Sieć, w której mieści się wspomniany sklep, nazywa się TOR. - O tym, że istnieje taka sieć, wie niewiele osób. Jednak w praktyce ściągnięcie odpowiedniego oprogramowania, które pozwoli z niej korzystać, zajmuje kilka minut - tłumaczy Janusz Kiełkowski, informatyk z Kędzierzyna-Koźla.

Droga do tego internetowego podziemia przez fora amatorów marihuany. Ich użytkownicy jak za rączkę prowadzą każdego, kto chce wejść do takiego sklepu. Aby zrobić zakupy, trzeba najpierw kupić wirtualną walutę, którą potem będziemy regulowali rachunki. To jeden z elementów zabezpieczeń, który wprowadzili twórcy sklepu z narkotykami. Potem wchodzimy na nielegalny targ i wybieramy interesujący nas towar. Do wyboru są marihuana, haszysz, heroina, kokaina, LSD i wiele innych.

Użytkownicy forum wymieniają się wrażeniami ze szperania w internetowym getcie: "Interesującym produktem jest haszysz z Kabulu" - zauważa użytkownik kryjący się pod pseudonimem Harrer.

Inny internauta z nickiem Slowianin przestrzega go jednak, że przesyłka z Afganistanu niemal na pewno zostanie otwarta w Polsce przez celników. "Zamawianie czegokolwiek spoza Unii byłoby szaleństwem" - przekonuje.

Paczka, a w niej jointy

Kolejny użytkownik zapewnia, że kilka dni temu dostał przesyłkę z Holandii, w której było sześć zamówionych skrętów zawierających dobrej jakości marihuanę. "Paczka była troszkę większa od pudełka papierosów i oklejona folią. Nadawca dla zmyłki napisał, że to że z legalnego sklepu internetowego. Dla pewności posmarował ją jakimś kremem o dziwnym zapachu" - cieszył się z udanego zakupu.

Niedawno kilkadziesiąt porcji heroiny kupiła w ten sposób dzienikarka "Gazety Wyborczej", by ujawnić, że jest to bardzo łatwe. W Biurze Kryminalnym Komendy Głównej Policji funkcjonuje Wydział Wsparcia Zwalczania Cyberprzestępczości, który koordynuje działania związane z szeroko pojmowaną przestępczością internetową. Współpracuje on z policjantami z innych krajów, w celu namierzenia cybernetycznych przestępców.

- W dużej ilości przypadków przepisy prawa nie nakładają obowiązku udzielania informacji o właścicielach lub użytkownikach będących w zainteresowaniu polskiej policji, co w praktyce chroni osoby prowadzące działalność przestępczą za pośrednictwem internetu - zaznacza Maciej Milewski, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu.

Policjanci zaznaczają jednak, że istnieją zaawansowane metody pracy operacyjnej, które umożliwiają ustalenie konkretnego adresu sieciowego wykorzystywanego do działalności przestępczej.

- Przykładem mogą być ogólnoświatowe działania służb przeciwko pedofilii w sieci. Sama taktyka działań, jak i wykorzystane w trakcie tych akcji mechanizmy objęte są klauzulami niejawności, ponieważ przestępcy również się edukują i niejednokrotnie dysponują praktycznie nieograniczonymi zasobami finansowymi, co umożliwia im tworzenie coraz bardziej wyrafinowanych i skomplikowanych metod popełniania takich przestępstw - dodaje Maciej Milewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska