Narty w Szpindlerowym Młynie - rodzinnie i na sportowo

Łukasz Cieśla
Ze św. Piotra, centralnego punktu Szpindla, narciarzy zabiera nowoczesna podgrzewana kanapa
Ze św. Piotra, centralnego punktu Szpindla, narciarzy zabiera nowoczesna podgrzewana kanapa BrandBridge
Chcąc wybrać się do stolicy Czech - tej zimowej - nie trzeba jechać aż do Pragi. Zimą centralnym punktem u naszych południowych sąsiadów staje się Szpindlerowy Młyn (Spindleruv Mlyn). To „czeskie Zakopane”, ale z bardziej kameralną atmosferą, pysznymi knedlikami i miejscowym piwem.

- Jest to największy ośrodek w Czechach. Znajdziemy w nim niemal 25 km zróżnicowanych nartostrad, 17 wyciągów krzesełkowych i orczykowych o przepustowości 20,5 tys. osób na godzinę. A na miłośników biegówek czeka 91,5 km tras - zachwala Ivana Bilkova z Czeskiej Centrali Ruchu Turystycznego - CzechTourism .

Pierwsi narciarze tej zimy pojawili się na stokach Szpindlerowego Młyna dokładnie tydzień temu. Wtedy nastąpiło oficjalne otwarcie sezonu w Szpindlu, jak potocznie nazywana jest ta malownicza, karkonoska miejscowość.

Duże piwo w Małej Upie

Czechy pozytywnie nastrajają już od samej granicy. Z krajem Vaclava Havla czy Milana Kundery można zapoznać się wjeżdżając np. od strony Harrachova (ze słynną skocznią mamucią), od strony polskiej Lubawki lub Małej Upy.

Kto wie, czy nie najciekawszą opcją jest właśnie to ostatnie, małe przejście. Tuż za nim, po lewej stronie, w ponadstuletnim odrestaurowanym budynku działa minibrowar Trautenberk. Pachnie nowością, oferuje piwo warzone „z duszą”. Miejscami bardziej przypomina manufakturę niż zmechanizowaną, nowoczesną fabrykę. Nalepki na butelki są tutaj naklejane ręcznie. Czeszka w bardziej niż średnim wieku ma specjalne prawidło. W wydrążony kawałek deski wkłada butelkę po butelce i niczym od linijki nakleja poszczególne etykiety: svetla jedenactka, polotmava trinactka, ipa sestnactka.

Na każdej z nich pojawia się napis „1045” - czyli wysokość nad poziomem morza. Gatunków piwa jest jeszcze kilka. Niedługo pojawią się nowe receptury, a po browarze oprowadza młody piwowar Kapralek Vojtech. Tak właśnie się przedstawia: najpierw nazwisko, potem imię. Oczywiście wypowiedziane z charakterystycznym akcentem, co wzbudza przyjazny uśmiech na twarzach Polaków.

Osobliwy jest również sposób na prowadzenie piwnego interesu. Otóż browar Trautenberk działa na zasadzie „spółdzielczej spółki akcyjnej”: udziały mają również właściciele lub dzierżawcy miejscowych hoteli, pensjonatów oraz kompleks narciarski z Małej Upy. Czesi wyszli z założeni, że zgoda buduje i przydaje się w sprawnym prowadzeniu interesów. Skoro piwo jest „nasze”, to każdemu zależy na powodzeniu wspólnego przedsięwzięcia. Trautenberka „eksportują” do leżących nieopodal Janskich Łaźni oraz Pecu pod Śnieżką, kolejnych dobrych narciarskich adresów.

Na każdego, kto zasiedzi się w przestronnej restauracji, na górze czekają schludne pokoje. Tym samym kontynuowana jest tradycja - w budynku wcześniej działał hotel.

Święty Piotr albo Niedźwiedź

Nasza grupa, złożona z polskich dziennikarzy, w Trautenberku zasiedzieć się nie mogła. Bo czekało nas oficjalne otwarcie sezonu w Szpindlerowym Młynie. W zeszłą sobotę, dzięki wcześniejszym niskim temperaturom i dobremu systemowi naśnieżania tras, otwarto kilka niebieskich i czerwonych tras.

Dla mniej wprawnych narciarzy odpowiednia jest „Turystyczna” prowadząca ze szczytu Plan do Św. Piotra (Svaty Petr), centralnego punktu narciarskiego Szpindla. Stąd startuje sześcioosobowa, podgrzewana kanapa. Ma też osłonę, która przydaje się podczas intensywnych opadów czy silnego wiatru.

Przy św. Piotrze, gdzie po II wojnie św. działały skocznie narciarskie, mieści się także duża wypożyczalnia sprzętu i restauracje. Tutaj organizowane są imprezy plenerowe, koncerty.

Szybszej, bardziej sportowej jazdy można doświadczyć na fisowskiej trasie prowadzącej na dolną stację Hromovki. Tutaj można także poszusować w trakcie wieczornej jazdy. Po większych opadach otwarte zostaną także czarne trasy na św. Piotrze i sąsiednim Medvedinie, czyli popularnym Niedźwiedziu.

Dobrym uzupełnieniem aktywnego wypoczynku jest sankarska draha, czyli prawie 3 km tor saneczkowy. Albo snowtubing, trasa do zjeżdżania na nadmuchiwanych oponach.

- Ośrodek jest urozmaicony i oferuje mnóstwo atrakcji. Szerokie i łagodne trasy wybierają rodziny z dziećmi, czerwone i czarne narciarze z bardziej sportowym zacięciem. Zaletą jest także dobra komunikacja ośrodka. Kursujące skibusy przewożą turystów między dwoma kompleksami: św. Piotrem i Medvedinem - opowiada Wojciech Majeran, PR manager Ski Areal Szpindlerowy Młyn. - A gdy spadnie więcej śniegu, to w największym w tej części Europy snowparku pojawiają się snowboardziści i freestylowcy.

Co czwarty to Polak

W ciągu 5 lat ma zostać zrealizowana kolejna duża inwestycja. Święty Piotr i Medvedin, dwa areały narciarskie, zostaną połączone wspólnym wyciągiem. Na zboczach powstaną też nowe trasy, a stacja przesiadkowa zostanie otwarta w okolicach zapory, przy wjeździe do Szpindla.

Jak podkreślają miejscowi, Szpindl już od ładnych kilku lat jest popularnym miejscem wśród Polaków. Jest blisko granicy, oferuje zróżnicowane trasy i piękne widoki, a czeska kuchnia jest dodatkowym atutem. W niepamięć odchodzą też stereotypy o wzajemnej niechęci między Czechami i Polakami.

- Z naszych danych wynika, że już co czwarty turysta pochodzi właśnie z Polski - mówi Pavel Hrych, zastępca dyrektora w hotelu Orea, jednego z największych w Szpindlu.

Ośrodek narciarski funkcjonuje dzięki kooperacji firm z Czech i Słowacji, a jednym z współwłaścicieli jest Czeski Związek Narciarski. Zyski inwestuje w szkolenie zawodników. Być może w takim pragmatycznym podejściu tkwi „tajemnica” sukcesu. Narciarze z Czech, w przeciwieństwie do zjazdowców z Polski, są widoczni w zawodach Pucharu Świata. Mimo że oba kraje nie mają tak wysokich gór, jak kraje alpejskie.

Czesi przeczą więc tezie, że tylko w Alpach można wychować mistrzów. W światowej czołówce od lat jest Sarka Strachova, pochodząca z wioski Benecko, leżącej tuż pod Szpindlerowym Młynem. Mistrzyni świata i brązowa medalistka olimpijska w slalomie wychowała się m.in. na stokach Szpindla.

PRZYKŁADOWE CENY W SZPINDLU
Skipass 1 dzień: 145 zł (są jednak różne zniżki na skipassy dzięki karcie GOPASS)
Piwo na stoku i w restauracjach: 8-10 zł
Tradycyjne knedle (na stoku): ok. 25 zł, za drugie danie ok. 35-40 zł.
Noclegi w pensjonatach: 60-200 zł za dobę (w zależności od odległości od stoku i standardu)

Serwis narciarski
Serwis narciarski

Warunki narciarskie i pogoda w najpopularniejszych ośrodkach w Polsce:Cieńków Wisła, Czantoria Ustroń, Czarna Góra, Góra Żar, Jurgów Ski, Kasprowy Wierch, Kotelnica Białczańska, Muszyna-Wierchomla, Małe Ciche, Nowa Osada Wisła, Palenica Szczawnica, Słotwiny Arena, COS Skrzyczne, SON Szczyrk, SkiArena Szrenica, Zieleniec SKI Arena

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Narty w Szpindlerowym Młynie - rodzinnie i na sportowo - Głos Wielkopolski

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska