Nastolatki wykupują w opolskich aptekach specyfiki z pseudoefedryną

Redakcja
Większość rodziców nie ma zielonego pojęcia, że niektóre leki na przeziębienie mogą być wykorzystywane do odurzania się. Dlatego nawet jak zauważą je u dzieci, nie wzbudza to ich podejrzeń.
Większość rodziców nie ma zielonego pojęcia, że niektóre leki na przeziębienie mogą być wykorzystywane do odurzania się. Dlatego nawet jak zauważą je u dzieci, nie wzbudza to ich podejrzeń. Sławomir Mielnik
Pseudoefedryna działa jak narkotyk. Wiedzę o tym, jakie leki dają kopa, dzieci czerpią z internetu. Aptekarze są bezsilni, bo nie mogą odmówić sprzedaży leku dostępnego bez recepty.

Chodzi o syropy i tabletki na katar, kaszel i zatoki, bardzo często reklamowane w telewizji oraz prasie.

- Młodzi ludzie najczęściej przychodzą je kupować podczas nocnych dyżurów oraz w soboty i niedziele - mówi Jolanta Mulska, farmaceutka z Apteki "Pod Kasztanem" w Nysie. - Leki te zawierają pseudoefedrynę, która udrażnia zatkany nos. Nastolatki od dawna wiedzą już jednak, że można z nich wytwarzać substancję odurzająca, proszą więc od razu o nadmanganian potasu, przy pomocy którego wytrącają odpowiedni składnik z tabletek. Instrukcję biorą z internetu...

Żeby nie wzbudzić podejrzenia, proszą o jedno opakowanie tabletek, ale w ciągu nocnego dyżuru potrafią odwiedzić aptekę wielokrotnie.

- Wymyślają, że to dla kolegi, który ma katar, dla taty, dla wujka... - dodaje Jolanta Mulska. - Wiemy, po co kupują, ale ponieważ te wszystkie leki zostały dopuszczone do sprzedaży bez recepty, to nie możemy odmówić sprzedaży.

Tymczasem wykupywanie leków działających jak narkotyki powoli staje się plagą. Do nyskich aptek zwłaszcza w weekendy przyjeżdżają po specyfiki z pseudoefedryną całe wycieczki z Czech.

- Ostatnio pewien czeski klient zapytał wprost, czy może ze mną zrobić biznes i zamówić co miesiąc sto opakowań tabletek na katar - opowiada jedna z nyskich farmaceutek. - Musiał to być jakiś diler. Oczywiście, odmówiłam.

Marek Brach, wojewódzki inspektor farmaceutyczny w Opolu, mówi, że podobny problem dotyczy całej Polski, zwłaszcza przygranicznych województw.

- Niestety, o tym, czy lek jest na receptę czy nie, to nie my decydujemy - zaznacza Marek Brach. - To jest wyłącznie w gestii Ministerstwa Zdrowia i Urzędu Rejestracji Leków. Wykup tych specyfików można by skutecznie ograniczyć poprzez sprzedawanie ich wyłącznie na receptę. Ale lobby przemysłu farmaceutycznego jest tak ogromne...
- W większych miastach osoby zainteresowane takimi lekami, ale nie ze względów zdrowotnych, mają ułatwione zadanie - tłumaczy Monika Muszyńska, kierownik apteki "Na dobre i na złe" w Opolu. - Wystarczy, że zrobią rundę po aptekach. Pewien młody człowiek przychodzi do nas zawsze po to samo: syrop i tabletki. Kiedyś poinstruowałam go delikatnie, że skoro tak długo kaszle, to może powinien zgłosić się do lekarza. Na jakiś czas zniknął, ale powrócił.

Rozwiązaniem tego problemu postanowił się zająć Rajmund Miller, lekarz z Nysy i poseł Platformy Obywatelskiej. - Zamierzam jak najszybciej poruszyć tę sprawę w Sejmie - zapowiada. - Chodzi zarówno o sprzedaż leków z pseudoefedryną poza kontrolą, jak i wszelkich suplementów diety. Czy ktoś w ogóle sprawdza ich skład i wpływ na zdrowie ludzi?

Tymczasem pomysłowość młodych ludzi nie zna granic. Ostatnio zaczęli się odurzać substancją do... higieny intymnej kobiet, sprzedawaną w saszetkach.

- Zauważył to pewien nauczyciel i pytał mnie, czy faktycznie ma ona takie właściwości - mówi Jolanta Mulska. - Niestety, dokładna instrukcja na ten temat też już jest w internecie...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska