Zgorzowianami MKS na przestrzeni ostatnich trzech lat walczył sześciokrotnie (pięć spotkań w lidze i jedno w Pucharze Polski) i ani razu nie wygrał. Dziś po 27 minutach wydawało się, że tradycji stanie się zadość, bo goście prowadzili 2-0.
Najpierw w 19. min po podaniu z prawej strony od Krzysztofa Kaczmarczyka bramkę zdobył strzałem z siedmiu metrów Maciej Górski, a w 27. min na 2-0 podwyższył Adrian Łuszkiewicz.
Choćby dla tej bramki warto było się pofatygować na piątkowy mecz. Pomocnik GKP z rzutu wolnego z 30 metrów uderzył niezwykle mocno prostym podbiciem i piłka wpadła w samo okienko bramki gospodarzy, odbijając się jeszcze od słupka.
Całe szczęście, że MKS miał w składzie Rafała Niziołka. To on pociągnął grę naszego zespołu. W 29. min jego mocny strzał z 20 metrów obronił jeszcze bramkarz gości Jacek Skrzyński, ale po chwili w niemal bliźniaczej sytuacji Niziołek był bardziej precyzyjny.
- Byłem zdegustowany postawą zespołu w pierwszej połowie - przyznał szkoleniowiec MKS-u Grzegorz Kowalski. - Chłopcy wyszli chyba z założenia, że wystarczy być na boisko i mecz sam się wygra. Rywal sprowadził nas szybko do parteru.
- Trener się trochę "zagotował" w przerwie, ale nie ma mu się co dziwić - zaznaczał Niziołek. - Graliśmy bardzo słabo i w szatni po pierwszej połowie było bardzo ostro.
- Muszę zapytać prezesa ile będzie kosztował remont szatni, bo rzeczywiście w przerwie było dość ostro - przyznał rozluźniony po meczu trener Kowalski. - Gdybym mógł, to po pierwszej połowie wymieniłbym pół składu. Całe szczęście, że zespół dobrze zareagował i druga odsłona wyglądała już całkiem inaczej.
W 49. min strzałem z rzutu wolnego z 16 metrów wyrównał Tomasz Copik (piłka odbiła się rykoszetem od muru). Zwycięską bramkę zdobył natomiast z rzutu karnego Patryk Tuszyński, po tym jak Artur Andruszczak sfaulował w szesnastce Niziołka.
- Wiadomo, że mecz miał dużą stawkę, ale nie bałem się podchodząc do karnego - mówił Tuszyński. - Na treningach ćwiczę wykonywanie karnych, więc nie ma się co bać. Wszyscy jesteśmy bardzo zadowoleni, że udało nam się wygrać i to w sytuacji, kiedy już przegrywaliśmy dwoma bramkami.
Gorzowianom szczęścia zabrakło w 89. min. Po dośrodkowaniu z prawej strony Sebastiana Janusińskiego w słupek trafił z pięciu metrów Górski.
- Przegraliśmy mecz, którego prowadząc 2-0 nie mieliśmy prawa przegrać - smucił się trener GKP Krzysztof Pawlak. - Niestety biednemu zawsze wiatr w oczy wieje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?