Natalka Bajor z Brzegu wróciła z Francji ze srebrnym medalem nieoficjalnych mistrzostw Europy w tenisie stołowym

fot. Jarosław Staśkiewicz
Natalka ma już cały worek medali.
Natalka ma już cały worek medali. fot. Jarosław Staśkiewicz
Dzień najlepszej polskiej młodziczki wygląda tak: rano do szkoły, po lekcjach SKS albo tańce, potem obiad w aucie w drodze do Wrocławia, 2,5-godzinny trening, powrót do Brzegu, kolacja, nauka, kąpiel i do łóżka. Czasem jeszcze angielski.

- Ludzie różnie reagują, niektórzy mówią, że zabieramy dzieciństwo - przyznaje Agata Bajor, mama 12-letniej Natalki i o dwa lata starszego Patryka, też tenisisty.

- Ale wiadomo, że jeśli w sporcie coś chce się osiągnąć, to trzeba wcześnie zacząć. To nie te czasy, kiedy nasz mistrz Andrzej Grubba mógł zaczynać w wieku 14 lat - tłumaczy pani Agata.

Wie, co mówi, bo jej dzieci poszły na salę, gdy miały 4 i 6 lat. Poszły za dziadkiem, który brał udział w amatorskich turniejach w jednostce wojskowej, organizowanych do dziś przez Zdzisława Grobelskiego.
- Trener zobaczył wnuczęta i powiedział, że też mogą przychodzić na zajęcia - wspomina Tytus Strzelbicki. - Najpierw to była zabawa, a potem zaczęły się prawdziwe treningi.

I sukcesy. Nieoficjalne mistrzostwa kraju skrzatów i żaków, drużynowe mistrzostwo kraju uczniowskich klubów sportowych, zwycięstwo w memoriale Andrzeja Grubby...
- Trenerowi Grobelskiemu dużo zawdzięczamy, trenował nasze dzieci sześć lat - przypomina pani Agata. - Bywało, że chciały już zrezygnować, ale udało się je motywować. W końcu cała rodzina poświęciła się tenisowi.

Tato ma na głowie utrzymanie rodziny. Mama, która nie pracuje, zajmuje się logistyką: wozi dzieci na turnieje, obozy i treningi. Pomaga jej w tym dziadek młodych tenisistów, który dba też o promocję i gromadzi wszystkie materiały o wnukach.

Dziś Natalce już ani w głowie rezygnowanie. Szczególnie po takich turniejach jak ten we Francji. Od piątku do niedzieli zagrała 11 spotkań z zawodniczkami z całej Europy. Przegrała dopiero to ostatnie, którego stawką było nieoficjalne mistrzostwo kontynentu (wśród 12-latków nie ma oficjalnych mistrzostw).

Po drodze pokonała obrończynię tytułu, Francuzkę Solene Haushalter. I to mimo że rywalka miała dwie piłki meczowe. - Było ciężko, ale ręka mi nie zadrżała - mówi krótko Natalia.

Rozmowa z mistrzynią to w ogóle niełatwa sprawa. Odpowiada na temat, ale krótko.
Koleżanki? - Niektóre pytają o wyniki, inne chyba trochę zazdroszczą, ale ja się tam nie chwalę. Dyskoteki? - Nie chodzę. Ciężkie życie sportowca? - Nie przeraża mnie.

- W domu mówi dużo więcej - śmieje się pani Agata. - Ale wywiadów rzeczywiście nie lubi.
Natalka może za to zaimponować podejściem do sportu.
- Teraz, jak przegrała z tą Rosjanką w finale, to mówiła, że chyba ma za mało treningów - mówi dziadek Tytus. - To samo było na obozie w Stroniu: trener opowiadał potem, że domagała się od niego trzeciego treningu w ciągu dnia.

To prawdziwe zmartwienie Bajorów. - Patryk idzie do drugiej klasy gimnazjum, a córka zaczyna teraz pierwszą - mówi mama. - Jeżeli będzie trzeba zwiększyć Natalce liczbę treningów, to musimy pomyśleć o przeprowadzce do Wrocławia.

Natalka i Patryk od ponad dwóch lat trenują już w dolnośląskich klubach. - Pewnie, że śledzę ich karierę, jakby mogło być inaczej! - obrusza się trener Grobelski, gdy o to pytamy.

- Natalka jest pracowita, ułożona i rozsądna - przypomina pan Zdzisław, który teraz wychowuje kolejne pokolenia brzeskich tenisistów. - Talent? Pewnie, że musiała mieć, bo samą pracą do tego by nie doszła. Ale teraz, żeby dalej się rozwijać musi jeszcze więcej trenować. Jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B. Ale Natalka to dziewczyna, która wie czego chce - od początku tak było.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska