Nawet strajk nie skrzywdzi dzieci bardziej niż minister Zalewska [Komentarz Krzysztofa Zyzika]

Krzysztof Zyzik
W sporze nauczyciele-rząd jestem absolutnie po stronie nauczycieli. Trawestując słowa Beaty Szydło: te podwyżki im się po prostu należą! Mało tego, należy je traktować ledwie jako pierwszy istotny krok do przywrócenia zawodowi nauczyciela, ale również wykładowcy akademickiego, rangi elitarnej. Również finansowo.

Tak musi być w kraju, który buduje gospodarkę opartą na wiedzy, który chce bez kompleksów konkurować na światowym rynku idei i innowacji. Który nie chce mieć marki eksportera taniej siły roboczej i importera śmieci.

Zawstydzający status materialny nauczycieli nie jest oczywiście wyłączną winą PiS. To są trzy dekady zaniedbań wszystkich ekip rządzących. Lewica, prawica, liberałowie – oni wszyscy zgadzali się na pełzającą pauperyzację zawodu. Ważne partyjne figury biły się o fotele ministrów od wojska czy policji, bo one dawały polityczny prestiż i władzę.

Do zdrowia i oświaty nie było kolejki chętnych i po trzydziestu latach mamy tego efekty. Dramatyczny brak lekarzy i pielęgniarek, selekcję negatywną w zawodzie nauczyciela i prognozowane braki kadrowe w przyszłości.

Rządzący naprawdę powinni w końcu przemyśleć, na jakie zawody stawiają w dłuższej perspektywie. Tak na logikę, w czym rola np. dentysty, zawodu wypuszczonego niegdyś na wolny rynek, jest bardziej prestiżowa i ważniejsza społecznie od zawodu nauczyciela, wychowawcy naszych dzieci. A to dentyści są dziś w Polsce na szczycie finansowej drabiny.

Nauczyciele - odwrotnie. Są na finansowym dnie. A to oni widzą się z naszymi pociechami częściej niż my - zapracowani rodzice. Szkoła ma ogromny wpływ na to, kim będą nasze dzieci. Jaki będą miały system wartości. Czy będą otwarte na świat? Czy zbudują w przyszłości szanujące się, odpowiedzialne społeczeństwo? Czy wyrosną z nich mądrzy politycy? Słowem, szkoła ma wpływ na przyszłość naszego kraju. Większy, niż się wielu wydaje.

Tymczasem od lat głowy naszych dzieci meblują ludzie częstokroć sfrustrowani i znerwicowani. Pełni goryczy, że płace w Polsce poszły do przodu, a oni pozostali daleko w tyle. Ci młodzi już nawet w tyle za panią, która kasuje w sklepie kapustę.

Na to nakłada się naprawdę skandaliczny, archaiczny i do bólu przeładowany program nauczania naszych dzieci (to temat na osobny felieton). No i kuriozum ostatnich lat – destrukcyjna reforma oświaty. Niepotrzebna i nieskonsultowana.

Co gorsza, niedająca rodzicom i samorządom czasu na dobre przygotowanie się do zmian. Nikt mi nie wmówi, że jest inaczej. Jestem rodzicem ósmoklasisty, obserwuję ten cyrk od środka. Dlatego niech się rząd nie martwi, że przez protest nauczycieli moje dziecko i ja jesteśmy narażeni na stres. Większego stresu niż nam wszystkim zafundowała minister Anna Zalewska i jej reforma-deforma to już nie zgotuje nam nikt.

Fakt, że zostawia ona teraz ten bajzel i ucieka do Brukseli, jest wielce znamienny. I wiele o niej mówi jako o człowieku. Pozostaje mi tylko nadzieja (przyznaję, ledwo się tląca), że wyborcy PiS nie będą się kierować wyłącznie kolejnością nazwisk na wyborczej karcie. Że znajdą na niej osoby bardziej godne zaufania od uciekinierki Zalewskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska