Nawożone, ale z witaminami

Anita Koszałkowska
Wojewódzki sanepid przebadał nowalijki z opolskich sklepów i targowisk. Te, które zawierały za dużo azotanów, wycofano ze sprzedaży.

Pierwsze nowalijki pojawiły się w handlu już w połowie lutego. I zaraz - jak co roku - ich próbki trafiły pod mikroskopy w Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Opolu.
- Pod koniec lutego pracownicy sanepidu "przyglądali" się sałacie, kapuście pekińskiej, rzodkiewce, szczypiorkowi, pomidorom i ogórkom.
- Zawyżoną zawartość azotanów znaleźliśmy w sałacie, rzodkiewce i szczypiorku. Normy zostały przekroczone o ok. 10 - 20 procent. Poleciliśmy wycofanie tych partii ze sprzedaży - mówi Elżbieta Magera, młodszy asystent oddziału higieny żywności, żywienia i przedmiotów użytecznych w wojewódzkim oddziale sanepidu.
Ostatnie badanie wykonano pod koniec kwietnia. W próbkach sałaty, ogórków, rzodkiewki i pomidorów nie znaleziono zawyżonych ilości azotanów. Metali ciężkich, których ilość mogłaby być niebezpieczna dla zdrowia, także nie stwierdzono. - Z roku na rok zawartość azotanów w zieleninie maleje, choć nie jest to spadek drastyczny - dodaje.
Azotany znajdują się w każdej glebie, a ich nadmierna ilość w warzywach kumuluje się wtedy, gdy działkowicze bądź ogrodnicy nadmiernie ją nawożą. Dzięki nim rośliny szybciej rosną i są dorodne.
- Jednak nawet te zawyżone wartości związków chemicznych nie powinny wpłynąć na samopoczucie osób, które zjadły jednorazowo zieleninę - dodaje Elżbieta Magera.
Wręcz przeciwnie. Warzywa, szczególnie wiosną, zawierają mnóstwo witamin, mikroelementów i magnezu, a my jemy ich zdecydowanie za mało. Wiosenne nowalijki, dzięki słońcu szybko przetwarzają azot na białko. Dlatego nawet te szklarniowe są zdrowsze niż warzywa hodowane jesienią. Wtedy, gdy jest chłodno i brakuje światła, zgromadzony w glebie azot jest pobierany przez rośliny, ale znacznie wolniej przetwarzany.

Azotany w warunkach beztlenowych zamieniają się w szkodliwe dla nas azotyny. Dlatego kupując sałatę, rzodkiewkę bądź szczypior, nie powinniśmy wybierać tych pakowanych w folię, która ogranicza oddychanie rośliny, a także je przegrzewa. Najbezpieczniej jest kupować warzywa, które przechowywane są w chłodniach. U nas, niestety, to wciąż rzadkość. Jeśli robimy zakupy np. na Cytrusku, wybierajmy się tam wczesnym ranem, gdy świeże nowalijki jeszcze nie miały okazji wygrzać się na słońcu.
- Jedynym sposobem, by mieć pewność, że nie kupujemy zieleniny z chemicznymi niespodziankami, nie zawsze dla nas zdrowymi, jest wybieranie świeżych warzyw, bo gołym okiem nie da się stwierdzić, czy sałata była przenawożona, czy nie - tłumaczy Elżbieta Magera.
Jednak przyniesienie ze sklepu świeżych nowalijek to dopiero połowa sukcesu. Nieprawidłowe ich przechowywanie może być także niebezpieczne dla zdrowia. Jeśli sałata czy rzodkiewka poleży za długo w folii, natychmiast rozpoczną się procesy gnilne. Dlatego warzywa chowamy do lodówki (ok. 5 stopni C) bez opakowania. Można je także włożyć do pojemników z wodą, którą należy codziennie zmieniać.

Specjaliści nie zalecają codziennego karmienia nowalijkami malutkich dzieci. - Od czasu do czasu nie powinny im zaszkodzić. Jednak najzdrowsze i dla nas, i dla maluchów będzie zielenina z działki, jeśli nie znajduje się ona w pobliżu ruchliwych ulic lub fabryk. Z naszych obserwacji wynika, iż właściciele ogródków raczej nie nawożą gleby chemią, stosują nawozy naturalne - twierdzi Elżbieta Magera.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska