Mamy już pierwszą ofiarę krucjaty: prezesa niezależnego Radia Nowy Świat, którego liberalne elity, a więc „swoi”, zaatakowali za to, że nazwał Michała Sz…. Michałem Sz. Chodzi o miejskiego aktywistę, który publicznie występuje pod pseudonimem „Margot”.
- Dlaczego chcą mnie zmusić, żebym określał kogoś, kogo odbieram jako mężczyznę, zaimkami żeńskimi? Trwa zmasowany atak, któremu się nie poddam – napisał na fejsbuku prezes Piotr Jedliński, po czym… podał się do dymisji. Odszedł pod naporem oskarżeń o – proszę zapamiętać te nowe świeckie grzechy - „transfobię” (uprzedzenie do osób zmieniających płeć) i „misgendering” (przemoc polegającą na negowaniu tożsamości płciowej danej osoby).
Dla mnie, jeśli w tej sprawie występuje jakaś przemoc, to kulturowa, w wykonaniu lewicowych nadgorliwców. Doprowadzenie do wyrzucenia z pracy szefa niezależnego radia z powodu zacietrzewienia ideologicznego to smutny paradoks. Wszak Radio Nowy Świat stworzyli dziennikarze sekowani przez prawicową władzę, w tym wielu byłych pracowników zniszczonej przez polityków „Trójki”.
Jaką to zbrodnię popełnił prezes radia? Nie zgodził się na bezrefleksyjne nazywanie Michała Sz. kobietą. Tylko dlatego, że on sam się tak ostatnio przedstawia (ale niekonsekwentnie, bo czasem też występuje jako mężczyzna). Ja mogę prywatnie i grzecznościowo mówić do pana Michała „Margot”. Ale w oficjalnych komunikatach nie powinno się fałszować rzeczywistości.
Sąd wydał przecież nakaz aresztowania mężczyzny, a nie kobiety. Problemu nie byłoby, gdyby pan Michał zmienił płeć, pewnie uzbierałby teraz w internecie i na kilka operacji, jednak sprawa jest bardziej skomplikowana. Psychologowie nazywają Michała-Margot osobą „niebinarną”, czyli nie posiadającą jednoznacznej identyfikacji z jedną i drugą płcią. Cóż, skoro on-ona sam nie ma do końca jasności, kim jest, to my dziennikarze powinniśmy się przede wszystkim trzymać zdrowego rozsądku. I faktów. W tym przypadku – dowodu osobistego.
Dlaczego piszę o tak z pozoru błahej sprawie, jak płeć ulicznego happenera? Bo rzecz dotyczy podstaw naszego zawodu – wolności słowa. Fakt, że władza od wielu miesięcy cynicznie i brutalnie uderza w środowiska LGBT, powinien budzić odruch solidarności z członkami tej społeczności. I ja taką solidarność okazuję. Nie oznacza to jednak, że powinniśmy teraz traktować gejów, lesbijki czy transseksualistów jak święte krowy.
Bagatelizować akty fizycznej agresji, gwałcić zdrowy rozsądek bełkotliwą nowomową. Równie wysoko, jak prawa mniejszości, cenię sobie niezależność myślenia i wolność wypowiedzi. Nie znoszę, kiedy ktoś – wszystko jedno, czy z prawa, czy z lewa - próbuje mi narzucać jedynie słuszną wizję świata. Gdy lewicowe elity wciskają w ciasny, ideologiczny mundurek niezależnie rozumującego radiowca, nie pieję w ich postępowym chórze, lecz stoję ramię w ramię z atakowanym.
Postawił na Rosję, teraz gra za darmo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?