Gdy fasada na niebiesko, pełna unijnych gwiazdek, w oficynie skrzeczy peerelowska rzeczywistość, pardon - mentalność.
W oficynie ręcznie rozdaje się stanowiska i chęć ta jest tak przemożna, że nawet nie liczą się polityczne różnice. Lewica z Platformą pod rękę się prowadzą. Liderzy w stolicy grzmią: telewizja ma być niezależna, a w Opolu posłowie piszą pisma, że im się obsada w telewizji nie podoba, że można by kogoś zmienić, konkretnie kogoś, kto został tu wprowadzony na tych samych zresztą, wypróbowanych zasadach. Z poręki poseł Jakubowskiej.
Ale poseł Jakubowska nie ma ostatnio dobrej prasy lub czasopism. Co tu ukrywać, z tą windą się dziś spada. Czy to jest powód, by zmieniać zasady? Absolutnie nie. To jest powód, by jej ludzi zastąpić naszymi ludźmi.
Nie jestem fanem opolskiej telewizji, ale gdy słyszę, że politycy zajmują się teraz polityką kadrową tego ośrodka, to myślę, że robią to nie w imieniu widzów, ale swoim własnym. Nie robią tego rzecz jasna również w interesie dziennikarzy, bo w ich interesie jest dystans od polityków jak stąd do księżyca.
Sposób załatwiania sprawy szefa opolskiej telewizji gwarantuje tylko jedno - że nic się nie zmieni. Jeden polityczny faworyt zastąpi innego i tyle.
To znów jest kwestia nazwisk, a miała być kwestia metod. Róbcie tak dalej, a Lepper was zmiecie szybciej, niż myślicie.
Wesołych świąt.
Nic się nie zmienia
Co tydzień opolscy politycy spotykają się w opolskim radiu i mówią wiele o europejskich standardach, pouczają o demokracji, rzeźbią o nowoczesnym, demokratycznym państwie. To jest wersja dla gawiedzi.