Nicola Vettori, trener Uni Opole: Mamy swoje ambicje, ale naszą podstawą jest i będzie wiarygodność

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Nicola Vettori w sezonie 2022/23 wielokrotnie miał uwagi do gry swojego zespołu. Drugi rok w Tauron Lidze nie był dla Uni Opole tak udany jak pierwszy.
Nicola Vettori w sezonie 2022/23 wielokrotnie miał uwagi do gry swojego zespołu. Drugi rok w Tauron Lidze nie był dla Uni Opole tak udany jak pierwszy. Wiktor Gumiński
Uni Opole zakończyło zmagania w sezonie 2022/23 Tauron Ligi na 10. miejscu. W fazie zasadniczej zdobyło 17 punktów, legitymując się przy tym bilansem 5 zwycięstw i 15 porażek. Po tej części rozgrywek dało to opolskiej ekipie 9. pozycję, ze stratą zaledwie „oczka” do 8. lokaty, gwarantującej udział w play-off. W dwumeczu o podtrzymanie 9. miejsca, drużyna z Opola okazała się natomiast nieznacznie słabsza (1:3, 3:1, złoty set 13:15) od ekipy Moya Radomka Lotnisko Radom. Minione rozgrywki podsumowaliśmy rozmową ze szkoleniowcem Uni Nicolą Vettorim.

Jak duży niedosyt czujecie po zakończeniu sezonu?
On oczywiście jest, ale niewielki. Wiedzieliśmy, że było nas stać na lepszy wynik, ale z różnych powodów nie udało nam się go osiągnąć. Jednym z nich była kontuzja naszej podstawowej zawodniczki Marty Orzyłowskiej, która wypadła z gry na kilka tygodni. W końcowym rozrachunku i tak jednak nie zabrakło nam wiele, by drugi sezon z rzędu znaleźć się w czołowej „ósemce”. Pokazaliśmy też, że potrafimy nawiązać walkę z najlepszymi, wygrywając z Grupą Azoty Chemikiem Police i BKS-em BOSTIK Bielsko-Biała oraz urywając punkt Developresowi Bella Dolina Rzeszów. A warto pamiętać, że, nie licząc wycofanej w trakcie sezonu IŁ Capital Legionovii Legionowo, mieliśmy najniższy budżet w Tauron Lidze.

Wycofanie się Legionovii jakkolwiek wpłynęło na wasze losy?
Nic nie zmieniło, bo i tak mieliśmy nad nią dużą przewagę punktową. Mogliśmy więc ze spokojem spoglądać w górę, a nie z niepokojem oglądać się za plecy. Sytuacja Legionovii działa jednak na szkodę całej siatkówki. Bo o ile Uni Opole jest bardzo wiarygodnym klubem, o tyle dochodzą mnie głosy od różnych zawodniczek i trenerów, że inne zespoły już niekoniecznie. I to generalnie te znajdujące się nad nami w tabeli. Dla mnie rywalizowanie z drużyną, która ma dwa lub trzy razy wyższy budżet od nas, ale zarazem duże zaległości w płatnościach, to po prostu nieuczciwa konkurencja. Nie godzę się na to, bo tracą na tym kluby funkcjonujące odpowiedzialnie, a zyskują jedynie ci, którzy oszukują.

W połowie sezonu prezes Uni Maciej Kochański mówił, że klub cały czas ma pełne zaufanie do sztabu szkoleniowego. Potwierdza pan, że regularnie je odczuwał?
Jeżeli ktoś w klubie rozmawiał na temat mojej przyszłości, to nic mi o tym nie wiadomo. Ze strony włodarzy czułem wsparcie w trudnych momentach. Zresztą nie tylko ja, ale zawodniczki również. Uważam, że dzięki takiemu podejściu w końcówce sezonu staliśmy się zespołem, który prezentował ciekawą i ładną dla oka siatkówkę. W trakcie rozgrywek problemów u nas nie brakowało, ale zawsze podejmowaliśmy próbę ich rozwiązania, a nie zamiatania pod dywan.

Spodziewaliście się, że wspomniana przez pana nieobecność Marty Orzyłowskiej aż tak mocno skomplikuje wam życie?
Nie sprawdzałem dokładnie, jak punktowaliśmy w meczach z udziałem Marty i bez niej, ale jeśli dobrze pamiętam, to podczas jej nieobecności wygraliśmy jedynie u siebie z Moyą Radomką Lotnisko Radom. Pewne jest, że zdecydowaną większość „oczek” uzyskaliśmy z Martą na boisku. Nie może to być jednak wymówka, ponieważ zastępująca ją przez pewien czas Natalia Kecher robiła ogromne postępy. W swoim wieku to jedna z dwóch najlepszych środkowych w Polsce i u nas też grała naprawdę dobrze - na tyle, na ile jej w tym momencie pozwalają umiejętności. W przyszłości liczymy oczywiście na więcej, ale nie chcemy też na siłę przyspieszać jej rozwoju.

W kilku meczach na przyjęciu występowała nominalna atakująca Anastasiya Kraiduba. Był to ruch wymuszony czy rozważany już przed sezonem?
Wiedzieliśmy, że Anastasiya w przeszłości grała na przyjęciu i w przypadku problemów fizycznych którejś z podstawowych zawodniczek występujących na tej pozycji, jej przestawienie było naszą priorytetową opcją. Trzecia z przyjmujących, Amelia Senica, zrobiła w ostatnich miesiącach duży postęp, ale ten sezon, zgodnie z naszymi ustaleniami, był dla niej przeznaczony na naukę. W następnym powinna już grać więcej, a za dwa lata chcielibyśmy ją realnie rozważać w kontekście wyjściowego składu. W trudnych momentach dla zespołu nie chciałem jej jeszcze rzucać na głęboką wodę, bo na ten moment mógłby to być dla niej zbyt duży ciężar.

Ale luki po odejściu Regiane Bidias wypełnić wam się nie udało.
Wiedzieliśmy, że nie znajdziemy dla niej zastępstwa w stosunku „jeden do jednego”. Nie taka była zresztą nasza ambicja, bo każda zawodniczka ma określoną charakterystykę i wszystkie nieco się od siebie różnią. Postawiliśmy na inne siatkarki, choć oczywiście Regiane to klasowa przyjmująca. Potwierdziła to w Volley Wrocław, prowadząc tą drużynę na swoich plecach do 7. miejsca po fazie zasadniczej.

W trakcie sezonu dokonywał pan też sporo zmian na rozegraniu. Decydowała o tym wyłącznie forma sportowa? Czy może chciał pan też dać, szczególnie po wycofaniu się Legionovii, trochę szans na ogranie się Poli Janickiej?
Jako trener zawszę myślę tylko o zwycięstwie, więc za każdym razem stawiam na zawodniczki, które w danym momencie prezentują się najlepiej. Ani przez moment nie podważałem jakości Gabrieli Makarowskiej-Kulej, ale po zwycięstwie z Chemikiem miała ona słabszy moment. Przez około półtorej miesiąca spisywała się poniżej swoich możliwości. Był to dla nas kłopot, ale Pola Janicka godnie ją zastępowała. Czasami byłem nawet trochę zaskoczony, że szło jej aż tak dobrze. Potrafiła uspokoić grę, bardzo dobrze współpracowała też ze środkowymi. „Jedynką” jednak przez cały czas była Gabriela i każdy miał tego świadomość. Potrzebowała jednak przez chwilę spojrzeć na boisko z innej perspektywy, złapać nieco oddechu. Z czasem odzyskała formę i na koniec sezonu prezentowała się już bardzo dobrze. Nie mam do niej żadnych pretensji, bo spadek formy ma prawo dopaść każdego.

Jednym z pozytywów minionych rozgrywek wydaje się natomiast pełnoprawny powrót Oliwii Sieradzkiej. Po poważnej kontuzji kolana, jaką leczyła przez cały sezon 2021/22, nie ma już chyba najmniejszego śladu.
Zgadza się, Oliwia od początku do końca sezonu była gotowa do gry na pełnych obrotach. Mimo niełatwej konkurencji, kilka razy zaczynała nawet mecze w pierwszej „szóstce”. Zauważyliśmy jednak, że wtedy rzadko się sprawdzała. Znacznie lepiej jej szło, kiedy wchodziło na boisko z ławki. W roli dżokera kilkakrotnie nas mocno wspomogło, a nasz ostatni mecz z Radomką był prawdopodobnie jej najlepszym występem w całych rozgrywkach.

Jaki będzie kolejny sezon dla Uni?
Mówi się, że statystycznie ten drugi po awansie jest najtrudniejszy. Nasz kolejny, czyli trzeci na najwyższym szczeblu rozgrywkowym, również jednak będzie wymagający. Nie będziemy dysponować większym budżetem. Bardzo możliwe, że znów będzie on najniższy w Tauron Lidze, ale to dla nas nic nie znaczy. Mamy swoje ambicje i będziemy walczyć o ich realizację, budując przy tym zespół na miarę możliwości. Wiarygodność z całą pewnością nadal będzie podstawą funkcjonowania klubu. Póki nie domkniemy składu, trudno jednoznacznie mówić o celach. Ale na pewno jednym z nich będzie poprawa wyniku z tego sezonu.

Zatem jak wygląda kompletowanie kadry na kolejny sezon?
Mamy już dogranych osiem, dziewięć zawodniczek, czyli większość drużyny. Wciąż jednak musimy ją uzupełnić o dwa, trzy najważniejsze ogniwa. Jeszcze oczywiście za wcześnie, bym mógł oficjalnie zdradzić konkretne nazwiska.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska