Nie byłam w Buenos

Agata Jop [email protected] <a href="mailto:[email protected]">[email protected]</a> 077 44 32 600
Kora odsłoniła w sobotę swoją gwiazdę w opolskim rynku.
Kora odsłoniła w sobotę swoją gwiazdę w opolskim rynku.
Kora. W sobotę odsłoniła swoją gwiazdę na opolskim Rynku, potem dała się zaprosić do restauracji. Przy stole okazała się cudowną gawędziarką.

Kora, czyli Olga Jackowska, założyła zespół Maanam razem ze swoim ówczesnym mężem Markiem. Nie lubi być nazywana idolką. Pierwszą długogrającą płytę pt. "Maanam" zespół nagrał trzy miesiące po debiucie na festiwalu opolskim w 1980 roku. W sobotę na opolskim Rynku Kora odsłoniła własną gwiazdę w Alei Gwiazd Polskiej Piosenki i podpisała się na opolskim, festiwalowym autobusie. Dała się potem zaprosić na wczesny obiad.

Kora o dawnych festiwalach: Niewiele pamiętam ze swojego pierwszego występu w 1980 roku. Żadnej pamięci emocjonalnej. Nikogo wtedy nie znałam. Podeszła do mnie bardzo sławna artystka i się przedstawiła: Zdzicha jestem. Szok - to była Zdzisława Sośnicka! Kompletnie nie pasowałam do nikogo i do niczego. Nie mieliśmy wówczas żadnego doświadczenia koncertowego. Byłam jak wyjęta z łona matki. Miałam szaliczek mojej mamy w kolorze gołębim, kiedy na scenie pękły mi spodnie. Szybko - bum, bum, bum - się tym szaliczkiem owinęłam. Byliśmy w Opolu także rok później. Na tamtych festiwalach wszyscy chodzili pijani. Każdy przynosił wódkę każdemu. Horror, bo ja nie piję i nie jem w trakcie występów.

O Opolu 2006: W latach 90. występowaliśmy tu z recitalami. To jest coś, co najbardziej lubię. Pół godziny to minimalny czas, kiedy się rozkręcam. Tym razem śpiewałam tylko jedną piosenkę. No cóż. Mam nadzieję, że się spodobała. Zadzwonili do mnie z wrocławskiego radia i pytają, jak się czuje taka rockowa wokalistka w Opolu, czy to nie jest "obciachowe". Odpowiedziałam, że to przecież Festiwal Polskiej Piosenki, a amfiteatr jest miejscem jak najbardziej koncertowym. Zbulwersował mnie Skiba. Żeby być ironistą, trzeba być superinteligentnym człowiekiem, trzeba być kimś.

O Maanamie: Dobraliśmy się z Markiem Jackowskim jak w korcu maku. Jesteśmy taką parą od kilkudziesięciu lat. Nasze wspólne płyty to sinusoida: od lirycznych po gejzerowskie. Zrobiłam kilka osobnych projektów, ale najlepiej emocjonalnie czuję się w Maanamie. Moja siostra zawsze powtarzała, że życie jest puszką z energią. Kończy się energia, kończy się życie. Ja żyję.

O tekstach: Im więcej się pisze, tym trudniej się pisze. Ile można o miłości? Język polski jest trudny do śpiewania. Nie wszystko, co chodzi po głowie, da się wyśpiewać. Dykcja jest bardzo ważna, żeby tekst nie był wymęczony. Najgenialniejszy, najbardziej melodyjny jest język angielski.

O muzyce: Uwielbiam muzykę klasyczną, bardzo dużo jej słucham, chociaż przecież gramy z Maanamem coś zupełnie innego. Przekładanie tego, co się lubi, na to, co się robi, byłoby błędem. Podchodzę w ten sposób także do innych dziedzin. Myślę sobie: ani tego nie zagram, ani nie skonstruuję, ani nie namaluję - więc te rzeczy podziwiam.

O tremie: Mam grupę krwi 0 Rh- i zero odporności na stres. Stres karmi się czasem. W ubiegłym roku bardzo się denerwowałam z różnych przyczyn. W tym roku postanowiłam mieć dystans wobec wszystkiego. Jednak kiedy odsłaniałam na Rynku swoją gwiazdę, bardzo się spociłam. Na co dzień jestem jak dziecko z piaskownicy: nie maluję się i nie przebieram. Tym razem chciałam wyglądać wyjątkowo. Przyszło mnóstwo ludzi.

O swojej pracy: Mój świętej pamięci brat, Andrzej, mawiał: Nie dość że śpiewasz, to jeszcze ci za to płacą. Ostatnio u mojej sąsiadki robotnicy naprawiali płot - od rana do nocy. W tym czasie nagraliśmy w studio piosenkę, z którą wystąpiliśmy w Premierach. - Nie ma jak śpiewać - stwierdzili wieczorem robotnicy, zdziwieni, że nagrywam tak szybko. Ludzie myślą, że występy to dla mnie zabawa, ale ja podchodzę do swojej pracy bardzo profesjonalnie. Zabawa to jest w Morzu Karaibskim.

O show-biznesie: Dziś nasza kultura jest bardzo powierzchowna. Mamy taką telewizyjną magnaterię, bo nie istnieje żadna inna. Ja się w to wpisuję jedynie w bardzo małym stopniu i myślę, że to jest racjonalne. Dzisiaj każdy może śpiewać. Coś się wytnie, coś się wyrówna i wychodzi taka Mandaryna.

O nagrodach: Gwiazda w waszej Alei jest bardzo gustowna, serdecznie za nią dziękuję. Ciekawe, że wśród różnych nagród nie ma żadnej "Dla Osoby, która Nigdy Nie Przekracza Dobrego Smaku". Czy ja bym nie mogła kiedyś dostać takiej nagrody?

O podróżach: Bardzo źle się aklimatyzuję. Podróżuję najczęściej zawodowo i mało korzystam z takich wyjazdów. Kiedy byliśmy w Australii, zostałam trochę dłużej. Dzięki temu prywatnie byłam w Singapurze. Ostatnio wróciliśmy ze Stanów. Stamtąd jest blisko do Meksyku - tylko cztery godziny lotu. Zakochałam się w Meksyku. Nie, nigdy nie byłam w Buenos Aires.

Spotkanie z Korą było możliwe dzięki Fundacji Stolicy Piosenki Polskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska