Nie chcesz walczyć z barszczem Sosnowskiego, zapłacisz karę

Klaudia Pokładek
Do 500 złotych kary zapłacą właściciele prywatnych działek w gminie Nysa, którzy nie będą chcieli usunąć z terenu posesji niebezpiecznego chwastu.

Nie pomogły prośby i monity, jakie pracownicy wydziału rozwoju wsi w nyskim magistracie wysyłali przez całe lato do właścicieli działek, na których rośnie niebezpieczny  dla  ludzi i zwierząt barszcz Sosnowskiego.

W tej sytuacji władze gminy wzięły się na inny sposób i przygotowały uchwałę, na mocy której funkcjonariusze straży miejskiej będą mogli karać niefrasobliwych mieszkańców.

 

- Skoro nie dało się po dobroci, to trzeba było znaleźć inne rozwiązanie - mówi Grzegorz Smoleń, komendant Straży Miejskiej w Nysie. - Zwłaszcza że siedlisk barszczu jest w okolicach Nysy całkiem sporo. Dostawaliśmy w tej sprawie dziesiątki telefonów od zaniepokojonych mieszkańców

 

Nysanie od blisko dwóch miesięcy alarmowali o zagrożeniu. Martwiąc się o bawiące się w po­bliżu trującej rośliny dzieci, zwierzęta i o siebie samych.

Do tej pory jednak gmina miała związane ręce, gdyż o ile barszcz Sosnowskiego usunęła ze wszystkich swoich terenów, to nie miała żadnego prawa decydować o niebezpiecznej roślinie rosnącej na terenach prywatnych.

 

- Teraz to się zmieni – podkreśla informuje Marek Rymarz, wiceburmistrz Nysy. - Najpierw będziemy upominać, a później - jeżeli gospodarze nie będą stosować się do nakazu usunięcia niebezpiecznego chwastu, strażnik miejski na podstawie kodeksu wykroczeń będzie miał prawo wlepić mandat. Nawet do 500 złotych

 

Uchwała, jeśli nie dopatrzy się w niej niczego nieprawidłowego nadzór wojewody, zacznie obowiązywać jeszcze w tym roku. Stąd komendant Smoleń ma nadzieję, że już wkrótce będzie można zacząć prawo egzekwować i walczyć z trującą rośliną tak, żeby usunąć jej jak najwięcej.

 

Wprawdzie obecnie barszcz Sosnowskiego już nie jest taki groźny jak przed dwoma miesiącami (bo usechł), niemniej sukcesywnie będzie jeszcze likwidowany. Tym bardziej że jego nasiona rozsiewają się po polach, powodując rozprzestrzenianie się  rośliny.

Ta niebezbieczna roślina powoduje ciężkie oparzenia ciała, porównywalne z oparzeniem wrzątkiem. Później tworzą się ropne pęcherze, które mogą się goić nawet kilka lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska