Nie chcieliśmy tu jeziora

Tomasz Dragan
- Od kiedy wybudowano zbiornik, żyjemy w wielkim bagnie - mówią Krystyna i Wojciech Chowankowie z Michalic.

Dom Chowanków znajduje się zaledwie kilkanaście metrów do zbiornika retencyjnego w Michalicach pod Namysłowem. Jezioro oddano do użytku wiosną ubiegłego roku. Od tamtego czasu - jak mówią właściciele posesji - rozpoczęła się ich gehenna.
- Teraz znowu nas zalało - mówią Chowankowie. Od kilku dni, po ostatnich roztopach śniegu, woda w zbiorniku podniosła się o kilkadziesiąt centymetrów. Wcześniej też podtapiała gospodarstwo, jednak nigdy nie było jej tyle. - Tylko przez wczorajszą noc przybyło jej cztery centymetry - mówią.
W poniedziałek wodę sprzed domu Chowanków trzeba było wypompowywać. Jeszcze wczoraj po południu nie było wiadomo, czy pomp nie trzeba będzie powtórnie włączyć.

- Jak tak dalej pójdzie, to nas całkiem zaleje - dodają Chowankowie.
Fundamenty domu znajdują się kilkanaście centymetrów poniżej lustra wody w zbiorniku. - Dom pęka, w pokojach mamy wilgoć, a wodę można ścierać szmatą z podłogi. Tak teraz żyjemy.
Chowankowie od jakiegoś czasu bezskutecznie próbują porozumieć się z władzami gminy Namysłów (właścicielem zbiornika) w sprawie rozwiązania ich problemu.
- Proponowaliśmy im wykupienie terenu z domem, ale cena, jaką zaproponowali, była dla nas nie do przyjęcia - wyjaśnia Krzysztof Kuchczyński, burmistrz Namysłowa.
Inaczej całą sprawę widzą sami zainteresowani. Twierdzą, że jeszcze rok temu ich dom był w dobrym stanie.
- Jeszcze przed wybudowaniem jeziora jacyś fachowcy z Instytutu Gospodarki Wodnej z Wrocławia, którzy przyjeżdżali oglądać te tereny, ostrzegali nas, że woda będzie zalewać nasz dom - opowiadają Chowankowie. - Burmistrz uspokajał nas i twierdził, że po wybudowaniu zbiornika będziemy mieli jeszcze lepiej. Zatem jeżeli to bagno ma być lepsze, to niech sam tu przyjdzie mieszkać. Zobaczymy, jak długo wytrzyma.

Kuchczyński wyjaśnia nam, że problem podtapiania posesji dotyczy tylko dwóch gospodarstw. Gmina opracowała plany odwodnienia obu działek.
- Przeprowadziliśmy już część prac polegających na wykopaniu rowów odwadniających i nawiezieniu dodatkowej ziemi w tamte rejony - mówi burmistrz. - Jednak jeżeli prace te nie przyniosą efektów, to będziemy zastanawiać się nad innym rozwiązaniem tego problemy. Mam tu na myśli wykupienie przez gminę zalewanych posesji. Jednak za rozsądną cenę.
- Nas interesuje dom taki, jaki mamy tutaj, czyli cztery pokoje i kawałek ogródka - mówią Chowankowie. - Nie chcemy luksusów, ale godziwego wynagrodzenia za nasze straty spowodowane wodą ze zbiornika. My go tu nie chcieliśmy.
Tymczasem, jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, nie tylko wspomniani przez burmistrza właściciele dwóch gospodarstw w Józefkowie i Michalicach mają problemy z podtapianiem. Jednak nikt oficjalnie poza Chowankami nie chce rozmawiać z nami na ten temat.

- Ludzie boją się władzy - mówią Chowankowie. - Po cichu mówią, że zbiornik został źle wykonany i dlatego ich zalewa. Ale oficjalnie się uśmiechają i twierdzą, iż woda im nie dokucza.
Burmistrz Kuchczyński zaprzecza informacjom o wadach konstrukcyjnych zbiornika. Tłumaczy, że podniesienie się poziomu wody w zbiorniku ma związek z ostatnimi roztopami.
Jak powiedział nam Tadeusz Bagiński, kierownik Wydziału Gospodarki Komunalnej i Kształtowania Środowiska Urzędu Miejskiego w Namysłowie, mimo wysokiego poziomu wody z zbiorniku w Michalicach nie ma tam jeszcze stanu alarmowego.
- Brakuje dwudziestu centymetrów, ale wysoka fala, która była na Widawie, minęła już Namysłów i okolice - mówi Bagiński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska