Nie daj się nabrać na 'szybką pożyczkę'

Edyta Hanszke
Jeśli firma nie chce nam dać do ręki umowy przed jej podpisaniem, to zastanówmy się, czy nie ma czegoś do ukrycia - radzi rzecznik konsumentów.

Pół roku temu pani Anna wzięła 1000 zł pożyczki na zakup lodówki. Nie chciała czekać na decyzję banku, więc zadłużyła się w firmie ogłaszającej się na przystanku autobusowym. Jej uwagę przyciągnęło hasło: "Pieniądze od ręki, bez sprawdzania zdolności kredytowej".
Kiedy jednak zaczęła się spóźniać z regularnymi spłatami, przekonała się, ile faktycznie kosztowała ją rezygnacja z bankowego kredytu. Złożony przez nią jako zabezpieczenie weksel in blanco został wypełniony przez firmę pożyczkową na kwotę ...19 310 zł!
Przedstawiciel pożyczkodawcy przekonuje, że kwota ta uwzględnia kapitał, odsetki, obsługę pożyczki w domu, monity telefoniczne oraz opłaty za nieterminową spłatę.

To jedna z życiowych historii, które mają być przestrogą dla tych, którzy pochopnie podpisują umowy pożyczkowe.

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów razem z polskimi instytucjami finansowymi rozpoczął kampanię pod hasłem "Nie daj się nabrać. Sprawdź, zanim podpiszesz". Chodzi o to, żebyśmy przemyśleli nasze decyzje związane z zaciąganiem kredytów czy pożyczek (pierwszych udzielają banki, drugich - firmy pożyczkowe) oraz inwestowaniem (w pamięci mamy jeszcze świeżą aferę z firmą Amber Gold, w której Polacy ulokowali swoje oszczędności, a która splajtowała).

Czytaj też**Biedni pożyczają na wysoki procent**

- Jeśli firma nie chce nam dać do ręki umowy przed podpisaniem, to zastanówmy się, czy nie ma nic do ukrycia - sugeruje Stanisław Pakos, powiatowt rzecznik praw konsumenta w Opolu.

Ubolewa on, że Polacy ciągle hołdują staremu porzekadłu, zgodnie z którym mądrzy są dopiero po szkodzie, czyli pomocy szukają dopiero wtedy, gdy znajdą się w tarapatach. Tymczasem mogliby z wzorem takiej umowy przyjść po bezpłatną poradę właśnie do rzecznika.

Janusz Kuliberda, powiatowy rzecznik konsumentów z Kluczborka opowiada o niektórych firmach działających na terenie naszego regionu, których celem jest wyciągnięcie pieniędzy od klientów.

- Uzależniają one rozpatrzenie wniosku o pożyczkę od wpłacenia opłaty manipulacyjnej w wysokości 5 proc. kwoty, o którą się staramy - ostrzega Janusz Kuliberda. - Kiedy przychodzi do podpisania umowy okazuje się, że żadne zabezpieczenie proponowane przez klienta nie jest akceptowalne przez firmę. A wpłata przepada. Ludzi, którzy przychodzą do mnie z takimi skargami, namawiam, aby zgłosili to prokuraturze.

Tym, którzy chcą pożyczyć pieniądze i inwestować UOKiK podpowiada, co robić w czterech krokach.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska