Nie daj się – poznaj historię Alicji

traffic
Zdarza się, że osoby, które są ofiarami dyskryminacji w miejscu pracy, nie zawsze zdają sobie z tego sprawę. Czują, że coś jest nie tak, z zachowaniem innych osób w stosunku do nich, ale odpowiedzialność za te zachowania przypisują sobie. Winę za niesprawiedliwe traktowanie biorą na siebie. Również osoby, które dyskryminują, nie zawsze mają tego świadomość. Bywa, że z niewiedzy, bądź wygodnictwa, marginalizują pewne grupy osób, bądź jednostki. Niekoniecznie chodzi o jawną niechęć. Czasem jest to nabyte, nieuświadomione przekonanie o wyższości jednych ludzi nad drugimi.

Alicja.
Była zawsze na czas, z uśmiechem na ustach, pomocna i koleżeńska. Przedsiębiorczo godziła studiowanie z pracą, w największym salonie odzieżowym w mieście. Obsługę aplikacji biurowych i kadrowych miała w „jednym palcu”, dbała o prawidłowy obieg dokumentów personalnych, sklepowych i kasowych sklepu. W życiu osobistym otoczona gronem przyjaciół, singielka.

Marek.
Przełożony Alicji, manager salonu. Nastawiony na cel – obrót, zrealizowanie planów sprzedażowych. Jego dewiza brzmiała – kontrola najwyższą formą zaufania, dlatego dużo czasu poświęcał na analizę zapisu kamer rozstawionych w sklepie. Poza pracą mąż i ojciec.

Zespół.
Osiem osób – 4 dziewczyny – jedna z nich to kierowniczka działu, 4 chłopaków – jeden z nich to kierownik działu.

Praca w salonie cechowała się pewną rutyną – przyjęcie dostawy, obsługa klientów, kasa, zwroty, porządki na sklepie. W zależności od dnia tygodnia ustawienie nowej wystawy. Alicja jako specjalistka do spraw administracyjnych zajmowała się dokumentami, zamówieniami i raportami. Miała swój komputer i swoje miejsce na zapleczu. Obok niej Marek.

Hej, Alicja w Krainie Czarów! Podobno świetnie gotujesz – weź zrób kawkę. Tak zaczynał się każdy dzień. Początkowo uwagę o dobrym gotowaniu traktowała jak komplement, z czasem przestała go słyszeć i przyzwyczaiła się do nowego obowiązku.

O Ala, widziałem jak zaparkowałaś – całkiem nieźle, jak na dziewczynę! Słyszała czasami od Marka. Niby komplement, a uczucie pozostawiał dziwne…

Siedząc biurko w biurko z przełożonym bardzo szybko poznała również jego obowiązki, mimowolnie była świadkiem jego rozmów telefonicznych, znała problemy salonu, plany sprzedażowe. Wiedziała kto i za co był nagradzany, a kto dostawał burę. Zazwyczaj odbywało się to przy niej. Z czasem niejako naturalnie zaczęła przejmować niektóre obowiązki Marka, w sytuacjach „podbramkowych”.

Słuchaj Ala, MUSZĘ dzisiaj wyjść wcześniej, puść za mnie ten raport po pracy ok? Mogę na Ciebie liczyć? I już go nie było. Innym razem: Alicja, przygotuj grafik na marzec, mam ważny telefon, grafik musi dzisiaj wisieć, nie dałem rady wcześniej – widzisz ile mam roboty…Tyle, że „ważny telefon” dotyczył super weekendu na nartach – strzępki rozmowy docierały do niej zza uchylonych drzwi.

Początkowo czuła się doceniona nowymi zadaniami, cieszyła się, że może nauczyć się nowych rzeczy, gdzieś po cichu liczyła na awans – może kiedyś będzie zastępcą managera?
Z czasem, wykonywanie kolejnych dodatkowych zadań zaczęło skutkować coraz dłuższym przebywaniem w pracy. Musiała wywiązać się ze swoich obowiązków no i nie zawieść Marka, który „nie raz się już przejechał na dziewczynach”. Próbowała przekonać samą siebie, że jest traktowana inaczej (nie przeszło jej przez myśl słowo „gorzej”), bo przecież nie ma chłopaka ani rodziny, nie musi szybko po pracy wracać do domu. Inni na pewno mają więcej zobowiązań poza pracą, więc czemu miałaby nie pomagać? Ala jesteś naszą matką – polką nie odmówisz przecież…I Ala zgadzała się na kolejne zastępstwo, wysłanie kolejnego maila, reklamację zamówienia, a Marek wychodził wcześniej, bo MUSIAŁ.

Czara goryczy przelała się w wakacje. Marek wziął trzy tygodnie urlopu, a Alicja miała go zastąpić. Pomyślała, że trudno będzie jej pogodzić dwa etaty, swoimi wątpliwościami podzieliła się z szefem. No coś Ty Alka, uśmiechniesz się do chłopaków, na pewno coś Ci pomogą, nie bądź baba! Zaśmiał się ze swojego żartu.

Po powrocie z urlopu Marek dał premię uznaniową Łukaszowi – kierownikowi działu. Ala trafiła na dywanik. Nie wyrobiła się ze wszystkim. No laska, chyba będę musiał przenieść Cię na 2 tygodnie do zespołu Łukasza, zobaczysz jak się pracuje efektywnie. Widzisz, facet potrafi!

Wtedy zrozumiała, że nie wytrzyma dłużej w pracy z Markiem. To zdarzenie było dla niej jak kubeł zimnej wody. Popatrzyła z dystansu na ich relację w pracy i zobaczyła, że dała się wykorzystywać. Zobaczyła też, że postępowała zgodnie ze stereotypem i oczekiwaniem Marka – kobieta nie sprzeciwi się, instynkt opiekuńczo – matczyny zrealizuje przyjmując więcej obowiązków niż inni, żeby pomóc, poza tym „uśmiechanie się do innych facetów” to jej naturalny sposób uzyskiwania czego pragnie…

Dziś Ala jest kierowniczką dużego sklepu z markową odzieżą. Odeszła z salonu Marka, choć ostrzegał ją, że jako kobieta nie poradzi sobie. Potem groził, że pożałuje i będzie chciała do niego wrócić.

Ala nie żałuje. Lubi swoją pracę, równo rozdziela obowiązki i nagradza każdego. A kawę w dni parzyste robią koledzy, a w nieparzyste koleżanki…

„Widzę, słyszę, czuję, reaguję – przeciw dyskryminacji kobiet w miejscu pracy”, jest projektem realizowanym przez Stowarzyszenie Laboratorium Zmiany na terenie Opola i województwa opolskiego. Działania, które proponujemy mają pomóc osobom doświadczającym dyskryminacji, ale również obserwującym zachowania dyskryminujące MÓWIĆ o nierównym traktowaniu, a także REAGOWAĆ na nie.

Wszystkie działania w projekcie są bezpłatne. Zapraszamy www.reaguje.laboratoriumzmiany.org.


Projekt "Widzę, słyszę, czuję i reaguję - przeciw dyskryminacji kobiet w miejscu pracy”, realizowany w ramach programu Obywatele dla Demokracji, finansowanego z Funduszy EOG oraz Urzędu Marszałkowskiego Województwa Opolskiego

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska