Nie jest lekko oddychać na Opolszczyźnie

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
Źródłem zanieczyszczeń jest m.in. komunikacja samochodowa, ale przede wszystkim to efekt spalania w przydomowych kotłowniach niskiej jakości paliw stałych.
Źródłem zanieczyszczeń jest m.in. komunikacja samochodowa, ale przede wszystkim to efekt spalania w przydomowych kotłowniach niskiej jakości paliw stałych. Archiwum
W regionie najgorsze powietrze mamy w Kędzierzynie, Oleśnie i Zdzieszowicach.

Na przełomie października i listopada stężenie pyłów w co najmniej czterech opolskich miastach przekraczało dopuszczalne normy, wynosząc od 62 mikrogramów na metr sześcienny w Oleśnie do 88 mikrogramów w Kędzierzynie-Koźlu i Zdzieszowicach (przy normie 50).

Bywają jednak dni, kiedy wartości te przekraczają 200 i więcej mikrogramów na metr. Pył zawieszony PM 10 jest szczególnie niebezpieczny dla zdrowia.

Na jego powierzchni przenoszone są bowiem toksyczne związki chemiczne, m.in. benzopiren oraz metale ciężkie (arsen, nikiel, kadm i ołów). Ich cząstki mogą wnikać do płuc, co powoduje poważne problemy zdrowotne, w szczególności u osób starszych i dzieci.

Odpowiedzialni za ochronę powietrza urzędnicy uspokajają co prawda, że normę liczy się w ujęciu rocznym, bo dopiero długotrwałe wdychanie pyłu ma daleko idące szkodliwe skutki dla zdrowia. Niewielkie to jednak pocieszenie, szczególnie że w Kędzierzynie i Oleśnie przekraczane są także średnie roczne. I to od wielu lat.

Przeczytaj też: Na Opolszczyźnie znów oddychamy brudnym powietrzem

- Źródłem zanieczyszczeń jest m.in. komunikacja samochodowa, ale przede wszystkim to efekt spalania w przydomowych kotłowniach niskiej jakości paliw stałych. W sezonie grzewczym poziom zanieczyszczeń pyłem PM 10 wzrasta o 100 procent - tłumaczy Krzysztof Gaworski, dyrektor Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Opolu.

Eksperci podkreślają, że brudne powietrze to także efekt korzystania z przestarzałych, nieefektywnych pieców centralnego ogrzewania. Opolanie wrzucają do nich nie tylko słabej jakości węgiel, muł i flot, ale także domowe odpady.

- Spalanie śmieci w piecach centralnego ogrzewania powoduje rozprzestrzenianie w powietrzu nie tylko pyłu, ale także rakotwórczych dioksyn - podkreśla Wojciech Owczarz z fundacji ekologicznej Arka. - Ludzie, którzy palą odpadami, trują siebie i najbliższych, zanieczyszczają glebę i wodę, degradują środowisko, w którym żyją.

Jutro po raz 10. będziemy obchodzić w Polsce Dzień Czystego Powietrza. Ekolodzy namawiają, żeby przy tej okazji rozmawiać o problemie m.in. z sąsiadami i samorządowcami.
Za palenie odpadów w piecach grozi mandat w wysokości do 500 zł lub grzywna do 5000 zł, gdy sprawa trafi do sądu. Opolscy strażnicy miejscy zapewniają, że kontrolują przydomowe kotłownie.

- W sezonie grzewczym w ciągu jednego dnia sprawdzamy średnio kilka takich miejsc. Najczęściej po sygnałach sąsiadów, którzy mają jakieś podejrzenia - tłumaczy Jacek Żarowski, komendant Straży Miejskiej w Kędzierzynie-Koźlu. Strażnicy przyznają jednak, że na gorącym uczynku kogokolwiek złapać jest bardzo trudno.

W zeszłym sezonie w Kędzierzynie-Koźlu wlepiono zaledwie jeden mandat, bo gospodarzowi udowodniono, że pali w piecu starym parkietem, nasączonym chemikaliami. W innych opolskich gminach mandatów także wręcza się bardzo mało, bo zanim przyjadą strażnicy i zostaną wpuszczeni do domu, śmieci zdążą pójść z dymem.

Problem w tym, że równie szkodliwe jak spalanie odpadów jest używanie w kotłowniach odpadów poprodukcyjnych, takich jak muł węglowy. A to już jest w pełni legalne i często praktykowane. - Sytuacja mogłaby się zdecydowanie poprawić, gdyby wprowadzono przepisy zabraniające handlu węglem złej jakości. Rząd powinien nad tym pracować - mówi Manfred Grabelus, dyrektor Departamentu Ochrony Środowiska Urzędu Marszałkowskiego. Urzędnicy nazywają takie zmiany "ustawą o czystości węgla".

Manfred Grabelus tłumaczy, że duże samorządy sporo robią, by eliminować stare piece, m.in. dofinansowują zakupy nowoczesnych urządzeń, np. na gaz. - Gorzej jest w małych gminach, które nie mają na to pieniędzy - podkreśla dyrektor.

Na Opolszczyźnie problemy mamy nie tylko z zapyleniem. W Kędzierzynie-Koźlu i Zdzieszowicach mieszkańcy od lat wdychają rakotwórczy benzen. Niedawno przygotowano nowy program ochrony powietrza dla Opolszczyzny, który ma rozwiązać przede wszystkim ten problem.

Urzędnicy zapisali w nim, że niezbędne są remonty instalacji baterii koksowniczych w zdzieszowickich zakładach. Konieczne jest także ograniczenie emisji podczas koksowania węgla. Program zakłada również zmianę procesów transportu i rozładunku benzolu w zakładach chemicznych w Blachowni.

Dziś jest transportowany przestarzałymi cysternami. Trzeba je wymienić na nowocześniejsze, bardziej szczelne. Problem jednak w tym, że nie wiadomo, skąd wziąć na to pieniądze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska