Nie ma dnia bez pożaru

Ewa Bilicka [email protected]
Wczoraj rowy pod Grodkowem gasili Grzegorz Kasprzyk (z lewej), st. ogniomistrze Marek Szpilik i Andrzej Naśko (obaj z łopatami): - Szlag nas trafia, bo w czasie, gdy my gasimy trawy, komuś może płonąć gospodarstwo.
Wczoraj rowy pod Grodkowem gasili Grzegorz Kasprzyk (z lewej), st. ogniomistrze Marek Szpilik i Andrzej Naśko (obaj z łopatami): - Szlag nas trafia, bo w czasie, gdy my gasimy trawy, komuś może płonąć gospodarstwo.
Płoną trawy na łąkach, nieużytkach i w przydrożnych rowach. Specjaliści od ochrony środowiska i rolnictwa powtarzają, że podpalanie to głupota.

W piątek straż pożarna jeździła do 60 pożarów. To rekord roku 2004. Wczoraj do 18.00 trawy płonęły między innymi w Wołczynie, Grodkowie, Nysie, Krapkowicach, Sławięcicach, Gogolinie...

- Ręce opadają - mówi starszy ogniomistrz Andrzej Nośko, strażak PSP z Grodkowa. Wczoraj gasił trawy podpalone przy trasie wyjazdowej na Żelazną. - Informację o ogniu dostaliśmy, zanim się rozprzestrzenił, ale i tak spłonął słup telefoniczny. Szlag nas trafia, bo w czasie gdy my gasimy trawy, komuś może płonąć gospodarstwo. Zanim wrócimy do jednostki, uzupełnimy środki gaśnicze, może być już za późno na gaszenie budynków.
- Rolnik nie ma korzyści z tego, że wypali zeszłoroczną trawę - mówi Dorota Kowalczyk z Wojewódzkiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Łosiowie. - Jest wręcz odwrotnie: wypalanie wyjaławia glebę, wypala próchnicę, spala mikroorganizmy, które spulchniają ziemię. Plony będą niższe. To, że ogień zrobi porządek ze śmieciami lub starymi kłączami czy chwastami, nie zrekompensuje strat ekologicznych ani w wydajności ziemi.

Ekolodzy podkreślają, że wypalanie to katastrofa dla lokalnego ekosystemu. W ogniu giną najcenniejsze i delikatne gatunki ziół, pozostają - rośliny głęboko korzeniące się czyli chwasty.
- Wraz z trawami płoną na przykład gniazda trzmieli, bo są one zakładane w ziemi - wymienia Justyna Kantorczyk-Gałkiewicz, opolski wojewódzki konserwator przyrody. - To bez sensu, bo trzmiel - w przeciwieństwie do szerszenia - jest sprzymierzeńcem rolnika, zapyla rośliny na polach.

Kary za podpalanie
Artykuły 45 i 59 ustawy o ochronie przyrody zabraniają wypalania roślinności na łąkach, pastwiskach, nieużytkach, rowach, pasach przydrożnych, szlakach kolejowych lub w strefie trzcin. Takie działanie traktowane jest jako wykroczenie i podlega aresztowi albo grzywnie (nawet do 5 tys. zł).
Mandat - w wysokości maksymalnie 1 tys. zł - można otrzymać m.in. od Inspekcji Ochrony Środowiska i policji. Wypalania traw zabrania też ustawa o lasach. Jej art. 30 ust. 3 mówi, że w lasach oraz na terenie śródleśnych łąk, torfowisk i wrzosowisk, jak również w odległości 100 m od granicy lasu nie wolno m.in. wypalać wierzchniej warstwy gleby i pozostałości roślinnych.         

Ale się pali
Straż pożarna odnotowała na Opolszczyźnie (w 2004 roku) 234 pożary traw, z czego 203 w marcu. Spłonęło już 210 hektarów łąk.
W 2003 roku (wiosna przyszła wcześniej) w tym samym okresie odnotowano 1248 pożarów, w tym w marcu - 1216. 6 osób zostało poparzonych.         

Czy wiesz, że
Już przy 50 st. C następuje śmierć tkanek roślinnych, a podczas spalenia traw temperatura na powierzchni gleby dochodzi do 700 st. C.
Podczas wypalania i pożarów powstaje dym, którego podstawowymi składnikami są toksyczne węglowodory. Do atmosfery przedostają się duże ilości dwutlenku węgla, siarki i węglowodorów aromatycznych o właściwościach rakotwórczych.
Wypalona ziemia (wskutek zniszczenia próchnicy) jest bardziej narażona na erozję wietrzną oraz wodną (głównie na stokach).

Podpalacz niszczy też innego sprzymierzeńca rolnika - mrówki, które pełnią rolę sanitariuszy pól (niszczą szkodliwe owady, przewietrzają glebę, zjadają resztki roślinne oraz zwierzęce, ułatwiając rozkład masy organicznej i wzbogacając warstwę próchnicy).

- Spalane są też gniazda ptaków zakładane na łąkach, nieużytkach czy trzcinowiskach - uzupełnia Justyna Kantorczyk-Gałkiewicz. - Niszczone są jaja skowronków, czajek, sikorek. Ptaki zakładają nowe gniazda, ale mogą już nie zdążyć z odchowaniem potomstwa przed zimą.
Podczas pożarów łąk cierpią też ludzie. Rok temu poparzonych zostało sześć osób. Zwykle byli to właściciele pól, którzy twierdzili, że przyszli gasić pożar.
Alarmy specjalistów od ekologii i rolnictwa nie przynoszą jednak efektu. Co roku z dymem idą setki hektarów pól. Wiosną ubiegłego roku pożar pomiędzy Dąbrówką Łubniańską a Jełową strawił 50 hektarów łąk, a następnie 2 hektary lasu, wiał wtedy silny wiatr i ogień szybko się rozprzestrzeniał. W tym roku ogień z łąk już kilkakrotnie zagrażał opolskim lasom.
- Jako strażacy możemy karać mandatami za podpalanie traw, ale aby to zrobić, musimy kogoś złapać na gorącym uczynku. Nawet jeśli na miejscu jest właściciel łąki, to zwykle tłumaczy, że przyszedł gasić - mówi młodszy brygadier Bronisław Branicki w KW Państwowej Straży Pożarnej w Opolu.
Unia Europejska nie chce dopłacać polskim rolnikom, którzy praktykują wypalanie traw i ściernisk:
- Możemy dopłacać rolnikom utrzymującym działki w dobrej kulurze rolnej oraz przy zachowaniu wymogów unijnych - informuje Iwona Musiał, rzecznik prasowy Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rynku Rolnego w Warszawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska