- Jerzego Owsiaka zaniepokoiło, że ludzie zbierają pieniądze na operacje serca u polskich dzieci w zachodnich klinikach. W liście otwartym do naszych kardiochirurgów dziecięcych przypomniał im o sprzęcie przekazywanym im przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy i zapytał, czy lekarzom odeszła już ochota na korzystanie z niego. Owsiak słusznie się oburza?
- Trudno mi się wypowiadać na temat kardiochirurgów dziecięcych, gdyż wykonuję operacje serca u dorosłych. Uważam jednak, że polska kardiochirurgia jest bardzo dobrze rozwinięta. Wypada korzystnie na tle Europy. Mamy nowoczesny system wczesnego wykrywania wad serca u dzieci, doświadczonych kardiochirurgów. Natomiast problem, jak zwykle, tkwi w szczegółach.
- Na czym on konkretnie polega?
- Wiadomo, że dla każdego rodzica jego dziecko jest najważniejsze. Jeśli wymaga ono operacji serca, to chce, by była ona przeprowadzona jak najszybciej, przez renomowanego kardiochirurga. Ja to rozumiem. Jest to jednak myślenie życzeniowe. Siły i środki są bowiem ograniczone.
- Czego w Polsce brakuje, by operacje kardiochirurgiczne u dzieci odbywały się bez ograniczeń?
- Wypunktował to prof. Bohdan Maruszewski, kierownik Kliniki Kardiochirurgii Dziecięcej Centrum Zdrowia Dziecka. Wskazał on na brak stanowisk intensywnej terapii na oddziałach pooperacyjnych, brak wyszkolonych pielęgniarek i anestezjologów. Poza tym coraz więcej dzieci przychodzi na świat z wadami wrodzonymi serca, a nowych ośrodków do leczenia nie przybywa. Jest to też kwestia dostępu do jednostkowych urządzeń. My np. mamy kilka respiratorów, a tylko jedną sztuczną nerkę. Trudno zacząć operację, jeśli wiemy, że to urządzenie jest zajęte. Dbając o jakość, trzeba operacje "rozłożyć" w czasie. Nie pisze się pięciu książek naraz.
- Jak to się dzieje, że kliniki na Zachodzie mają miejsca dla polskich dzieci, skoro własnych pacjentów im nie brakuje?
- Część z nich jest nastawiona na zysk, świadomie utrzymuje pewne rezerwy. Przy pewnej cenie robią operacje natychmiast.
- Może polscy rodzice wybierają kliniki za granicą, bo mają do nich większe zaufanie?
- Uważam, że bardziej tutaj działa pewien nimb, bowiem nasi kardiochirurdzy potrafią to samo, co na Zachodzie.
- Pojawiają się opinie, że kadiochirurgów jest mało, bo bronicie dostępu do tej specjalizacji.
- Im więcej osób dopuścimy do zawodu, tym wolniej będą się one uczyły. Bo zabiegów jest tyle, ile jest. Jeśli ktoś rzadko operuje, to nie dorówna do mistrza. Korporacja też musi dbać o jakość...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?