Trener piłkarzy Odry Opole Miroslav Copjak po ostatnim meczu zapowiedział, iż po sezonie odchodzi. Kilka dni później koniec pracy w żużlowym klubie Kolejarza Opole ogłosił jego prezes Jerzy Drozd. Rozstania i liczne roszady są wpisane w sportowy krajobraz. Jednak zarówno deklaracja Copjaka, jak i zapowiedź Drozda są zaskakujące i niepokojące.
Czeski szkoleniowiec w dwóch kolejnych sezonach z nawiązką wy-konał założony cel. Najpierw, obejmując w trudnej sytuacji zespół, zdołał go utrzymać w trzeciej lidze, by rok później świętować awans do drugiej. Drozd przejął Kolejarza przed czterema laty. Najpierw uporządkował klubowe finanse, by rok później w wielkim stylu awansować do I ligi. Wprawdzie rok później zespół spadł, ale nasz klub jest postrzegany w środowisku jako wiarygodny i wypłacalny.
Obaj panowie udowodnili, że są fachowcami w swych branżach.
Dlaczego odchodzą? Można znaleźć wspólny mianownik wyrażający się brakiem klimatu w naszym regionie dla wyczynowego sportu. Szef Kolejarza wielokrotnie podkreślał, że toczy wojny o zdobycie każdej złotówki na klub. I zdobywał je, ale w znacznej mierze poza naszym województwem. Podobne rozterki mają szefowie siatkarzy Mostostalu Azoty Kędzierzyn-Koźle i piłkarzy Odry Opole - najbardziej popularnych klubów i dyscyplin w regionie. Z kolei Copjak ma dość niewybrednych komentarzy "loży szyderców" na trybunach.
Czas chyba zmienić nastawienie do sportowego wyczynu, bo za kilka lat nie będzie miał kto u nas robić sportu przez duże "s".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?