Nie ma mocnych na złodzieja z Tarnowa Opolskiego

Redakcja
– Co robią policja i prokuratura? – pyta Stanisława Manderla. – Mają gościa na widelcu i nie robią z tym nic.
– Co robią policja i prokuratura? – pyta Stanisława Manderla. – Mają gościa na widelcu i nie robią z tym nic. Paweł Stauffer
Trzy razy złodziej włamał się do stacji benzynowej w Tarnowie Opolskim. Trzy razy policja go wypuściła. A właścicielom poradziła, żeby sobie wynajęli ochronę...

Spać nie możemy, nie mamy życia - załamuje się Stanisława Manderla, która wraz z mężem Sebastianem prowadzi stację benzynową w Tarnowie Opolskim. W ciągu 21 dni przeżyli 3 włamania do tej stacji. Dwa razy złodzieja złapała policja. I wypuściła. Za trzecim razem pan Sebastian sam złapał złodzieja. - I znów jest na wolności. Czyli mam czekać na jego kolejną wizytę? - mówi.

Właściciele stacji czują się zagrożeni i bezsilni.

- Co robi policja i prokuratura? Mają gościa na widelcu i nic. Czy mamy działać zgodnie z hasłem: Obywatelu, broń się sam! - mówią państwo Manderlowie. - Nic innego nie robimy, tylko nocami w domu obserwujemy monitoring zamontowany na stacji albo sami tam nocujemy.

Także w nocy z 31 lipca na 1 sierpnia pan Sebastian postanowił przenocować na stacji. Auto zaparkował dalej, aby nikt się nie domyślił, że ktoś jest w budynku. Zaszył się na zapleczu. Około 1.00 usłyszał hałas w sklepie, złapał wtedy za łom i wyszedł z zaplecza. Złodziej - w kominiarce na głowie zrobionej z jakiegoś swetra - podchodził właśnie do kasy.

- Zatrzymał go i zadzwonił na policję. Czekał na patrol 20 minut! Dlaczego tak długo? - pyta pani Stanisława.
Gdy funkcjonariusze przyjechali, pan Sebastian przekazał im złodzieja. To był 32-letni mężczyzna, który - jak się okazało - włamał się do nich i wcześniej dwa razy.

Dzień później właściciele stacji dowiedzieli się, że złodziej jest już na wolności. Policja wypuściła go - podobnie zresztą jak za pierwszym i drugim razem.

- Czy to jest normalne? Nam policjant doradził, abyśmy ochroniarza zatrudnili... - mówi pani Stanisława.

Do pierwszej kradzieży z włamaniem doszło 12 lipca nad ranem. Złodziej stłukł dolną szybę w drzwiach, wczołgał się do stacji i zaczął buszować za ladą. - Skradł drobną kwotę, papierosy, alkohol. W sumie na 1400 zł. Druga kradzież z włamaniem miała miejsce 27 lipca. Podobny mechanizm, tyle że tym razem złodziej poranił się o zbitą szybę. Rano zastaliśmy na stacji plamy krwi - mówi pani Stanisława. Straty - ponad 1000 zł. Trzeba było zamontować nowe rolety antywłamaniowe.

Adwokat reprezentuje małżeństwo prowadzące stację benzynową w Tarnowie Opolskim nękane notorycznymi włamaniami. Złodziej był już trzy razy złapany (dwa razy przez policję, raz przez prowadzącego stację benzynową). I wciąż jest na wolności.

- Dwa razy prowadzący sprawę policjanci z komisariatu w Ozimku zadecydowali, by go wypuścić. Złożył obszerne zeznania, przyznał się do winy, a także do sześciu innych kradzieży z poprzedniego roku. Nie było więc obawy matactwa - mówi aspirant Karol Brandys z biura prasowego KWP w Opolu.

Za trzecim razem policja zwróciła się w tej sprawie do prokuratury. - I ona nie widziała podstaw do zastosowania aresztu - dodaje aspirant Brandys.
Podobne informacje otrzymał na komisariacie w Ozimku mecenas Pękalski: - Jestem zaskoczony, że prokurator dyżurny po ostatnim włamaniu stwierdził, że nie ma podstaw do zastosowania tymczasowego aresztowania ani innych środków nadzoru. Takim środkiem mógł być nadzór policyjny - mówi. Według mecenasa były ku temu podstawy prawne, chociażby obawa ponowienia czynu.

- Przecież rzecz w tym, aby zabezpieczyć także prawa poszkodowanych do życia w poczuciu bezpieczeństwa - dodaje prawnik.

Tymczasem rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Opolu Lidia Sieradzka zaprzecza, aby ktokolwiek z policji rozmawiał z prokuraturą o zastosowaniu środków nadzoru (decyduje o tym wprawdzie sąd, ale na wniosek prokuratury - dop. aut.). - Konsultowano się tylko w sprawie wymiaru kary w przypadku dobrowolnego poddania się jej - twierdzi prok. Sieradzka.

Odpowiedzialnych za to, że notoryczny złodziej jest na wolności bez żadnych środków nadzoru - nie ma. Prowadzący stację benzynową są na granicy rozstroju nerwowego: - Ponosimy kolejne straty, a złodziej może się z nas śmiać - mówią państwo Manderlowie...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska