- Naszym zdaniem takie połączenie ma sens - mówi Damian Kapinos, społecznik z Grodkowa, zaangażowany w utworzenie weekendowego połączenia Wrocław-Oława-Brzeg-Grodków-Głuchołazy-Mikulovice (w dalszej perspektywie kursowanie pociągu miałoby zostać przedłużone do Jesenika). - PKS likwiduje kursy autobusowe, studenci mają problem z dojazdem na uczelnie, więc jeździliby pociągiem. Do tego dochodzi znaczny ruch turystyczny.
W związku z tym przez ostatnie tygodnie społecznicy zbierali podpisy pod petycją w tej sprawie. Udało się ich zebrać ponad 2300. Trafiły już do Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju oraz Przewozów Regionalnych.
- W rozmowie z szefostwem PR otrzymaliśmy zapewnienie, że jest wola uruchomienia połączenia do czeskich Mikulovic, ale brakuje na to pieniędzy - mówi Damian Kapinos. - Potrzeba na to około 800 tys. zł rocznie. Niestety, w resorcie infrastruktury usłyszeliśmy, że nie jest on zainteresowany tym połączeniem, bo według niego ma ono lokalny charakter i powinny finansować je budżety województw opolskiego i dolnośląskiego.
A pieniędzy na dofinansowanie w budżecie województwa opolskiego na razie nie ma. - Jest on napięty, mamy też nieprzewidziane wydatki związane z powodzią w Głuchołazach, nie ma o tym mowy - mówi Tomasz Kostuś, wicemarszałek województwa opolskiego.
Ale społecznicy i miłośnicy kolei nie składają broni. W walkę o pociąg włączają się teraz samorządowcy z powiatu nyskiego oraz brzeskiego, którzy popierają akcję Obywatelskiego Komitetu Obrony Kolei na Opolszczyźnie.
Jak przekonują, to szansa na zastopowanie marginalizacji terenów leżących przy tej linii. W batalię o pociąg społecznicy włączają też samorządowców z Dolnego Śląska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?