Nie mamy prawa z powodu irracjonalnego lęku zatrzaskiwać drzwi przed uchodźcami

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Dr hab. Anna Śliz.
Dr hab. Anna Śliz. Archiwum prywatne
Dr hab. Anna Śliz, prof. UO, 
dyrektor Instytutu Socjologii Uniwersytetu Opolskiego.

Wczoraj obchodzony był na całym świecie - na apel papieża - Dzień Migranta i Uchodźcy. Powinniśmy go w ogóle obchodzić w Polsce, skoro imigrantów przyjmować nie chcemy?
O tyle powinniśmy o tym dniu pamiętać, o ile on nam przypomina, że uchodźcy i migranci są ludźmi i zasługują, by ich szanować. Inną sprawą jest bieżąca sytuacja w Polsce. Świat Kościoła, począwszy od papieża Franciszka, permanentnie wzywa, by tym ludziom pomagać, oderwać od nich etykiety terrorystów i zobaczyć w każdym z nich drugiego człowieka potrzebującego pomocy. W sukurs papieżowi idą biskupi i księża, choć też nie wszyscy mówią jednym głosem.

92 procent Polaków przyznaje się do chrześcijaństwa, a 70 procent nie życzy sobie przyjmowania imigrantów. Jak to pogodzić?
Tego się wprost pogodzić nie da. To jest absurd. Trzeba jednak pamiętać, że te 92 procent to są deklaracje. Związek części tych osób z Kościołem może się ograniczać do tego, że są ochrzczeni. Większy problem stanowią ci Polacy, którzy są katolikami praktykującymi, chodzą co niedzielę do kościoła, zatem słuchają tego, co im mówi papież i ich kapłani, a robią swoje. To jest niezrozumiałe. Franciszek już w 2016, goszcząc w Polsce na Światowych Dniach Młodzieży, powiedział, że dzisiaj w kontekście uchodźców i migrantów, absolutnie trzeba budować mosty, a nie mury między ludźmi. Mam jego słowa od tego czasu stale w uszach.

Dlaczego one nam wszystkim w głowach nie dzwonią?
To efekt bardzo silnego oddziaływania polityki. Współcześni polscy politycy cały czas powtarzają tę samą śpiewkę: Przyjęliśmy uchodźców z Ukrainy, a mieszkańcom Bliskiego Wschodu trzeba pomagać, ale tam na miejscu.

Trudno zaprzeczyć, że trzeba…
Bardzo dobrze, że chcemy tak pomagać. Tylko nie powinniśmy zapominać, że bardzo wielu mieszkańców Syrii czy Libii nie ma żadnych warunków, żeby żyć. Pomoc na miejscu jest konieczna, ale nie jest wystarczająca. Trudno pomóc komuś, kto żyje pod bombami. Takich ludzi trzeba stamtąd zabrać. My tego nie przyjmujemy do wiadomości. A politycy nas w tym utwierdzają, bo ciągle nam mówią, że to są terroryści i nam zagrażają. Co do Ukraińców to bądźmy uczciwi. Myśmy ich rzeczywiście przyjęli. Niektórzy uciekali przed wojną. Ale daleko nie wszyscy. Przyznajmy, że oni są nam potrzebni, by gospodarka i społeczeństwo mogły funkcjonować, bo wykonują prace, których Polacy już robić nie chcą. Przyjeżdżają, by sobie polepszyć byt, jak Polacy w Niemczech czy w Anglii.

Zagrożenie ze strony uchodźców jest. Wielu przyjeżdża z fałszywymi dokumentami lub bez nich. To mogą być terroryści...
To nie może być powód żeby odmawiać pomocy matkom i dzieciom. Problem jest skomplikowany. Trzeba prowadzić staranną kontrolę tego, kogo wpuszczamy. Ale nie możemy w imię irracjonalnego lęku zatrzaskiwać drzwi przed wszystkimi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska