Nie marnuję czasu przed telewizorem

Redakcja
Marek Leja, działacz społeczny i twórca strony www Mechnic, nominowany w kategorii "Postawa społeczna".

- www.mechnice.info to strona, którą pan wymyślił, założył i prowadzi. Po co to Panu, skoro jeszcze jest pan radnym, nauczycielem, wydawcą i po raz kolejny studentem?
- Od wielu lat zajmuję się marketingiem, pierwsze działy zakładałem jeszcze w latach 90. w kilku firmach. Wtedy też przekonałem się, jak ważny jest przepływ informacji i jak ważni są ludzie. Teraz mogłem do tego wykorzystać internet, dzięki któremu błyskawicznie wysyłam w świat pliki, zdjęcia, relacje z imprez w małych Mechnicach...

- Na które pewnie czekają ci wszyscy, którzy z Mechnic wyjechali do Niemiec, a tu pozostały ich rodziny i przyjaciele.
- Właśnie. Oni wszyscy nie mogą się doczekać, kiedy na stronie pojawią się fotki z odpustu, dożynek czy innych uroczystości we wsi. Szukają wtedy na nich swoich bliskich. Nie tracą kontaktu z ojcowizną. Poza tym ta strona skupia w sobie wszystkie informacje z życia wsi. Chcesz wiedzieć, co tam radni wymyślili - proszę bardzo, wczoraj bawiłeś się na wiejskim polterabendzie - następnego dnia znajdziesz zdjęcia w sieci, zapomniałeś w czyjej intencji będzie msza albo jak wygląda tabela meczów tutejszej drużyny piłkarskiej - to wszystko znajdziesz w komputerze.

- Liczba odwiedzających za chwilę sięgnie 4000.
- Ludzie piszą, komentują, krytykują i chwalą. Ale też sami wymieniają się adresami mailowymi, znajdują tu starych znajomych, z którymi kontakt się urwał.

- Inna historia to wydawany przez pana "Mechnicki nie-dzielnik sportowy" - gazetka, bez której już nie potrafiłby żyć żaden kibic z Mechnic.
- Mamy piątoligową drużynę, w tak małej wsi to nie lada gratka. Na trybunach w soboty i niedziele spotyka się wielu z nas. I wszyscy już przyzwyczaili się, że w niedzielę dostają jeszcze gorącą gazetkę z najświeższymi, bo sobotnimi tabelami albo relacjami z meczów wyjazdowych. Nasi piłkarze też czują się docenieni. Z czasem jednak "Niedzielnik" stał się gazetą społeczną. Bo oprócz sportu umieszczam tam także wszelkie informacje z życia wsi.

- Nie wierzę, że daje pan radę to wszystko w pojedynkę?
- O nie, mam współpracowników, którzy jeżdżą na mecze wyjazdowe lub przygotowują tabele. Pomaga mi też syn. Cieszę się, że ta praca zachęciła innych, że ludzie wciąż chcą pracować społecznie.

- To co? Ma pan czas na słodkie "nicnierobienie"?
- O nie. Źle bym się czuł, gdybym wracając z pracy o 16.00 marnował czas przed telewizorem. Życie jest takie krótkie. Trzeba coś robić, nie warto zostawiać spraw samym sobie. Bo potem możemy mieć tylko do siebie pretensje. Poza tym, ja nic nie robię na siłę. Sport to moja wielka pasja. Potrafię dobę wcześniej wracać z wakacji, żeby zdążyć jeszcze wydrukować najświeższy numer "Niedzielnika" i rozdać go na meczu. Inaczej ludzie byliby rozczarowani.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska