Nie płacz Ewka

Krzysztof Zyzik

Witajcie drogie dzieci. Chciałem wam opowiedzieć o naszym przedszkolu, w którym niedobrze się dzieje, bo wszystkie maluchy się strasznie kłócą. A już najbardziej grupy Rydzyków i Muchomorków. Ewka z Muchomorków poskarżyła się na Andrzejka z Rydzyków, że ten nie zaprosił jej na kinderbal. Andrzejek się na to obraził i nie podał Ewce ręki na wycieczce do Westerplatte. Piotruś, kolega Andrzejka, poradził Ewce, żeby poszła do pana doktora, bo wygląda na chorą i Andrzejek boi się zarazić.

Mówią w przedszkolu, że Ewka i Andrzej to nawet nie są tacy źli. Że nawet by się kolegowali (dawno temu byli w jednej grupie), ale nie pozwalają im te okropne starszaki – Jarek i Donek. Jarek to jest w ogóle jakiś dziwny. Rzadko się pokazuje w piaskownicy, całymi dniami siedzi w kanciapie, gdzie ulubiona, od lat ta sama, pani Basia warzy mu kompot z czereśni. Maluchy umawiają się z Jarkiem na spotkania i potem już wiedzą, z kim można się bawić, kogo przeczołgać pod drabinką, a komu palnąć w łeb łopatką.

Ale Ewka też ma swojego Jarka. A nawet dwóch. Ważniejszy ma na imię Donek. Ten rudy rozrabiaka tak nabałaganił w piaskownicy, że aż dzieci z innego przedszkola nagrały go komórką. Ciocia Angela z Niemiec (tylko jej Donek słucha), tak się tym przejęła, że wzięła go na wychowanie do zagranicznego przedszkola. Zapłakanej Ewce dali do pomocy Miśka, który kiedyś zdradził Jarka. Misiek, jak jeszcze był prymusem w Rydzykach, najgłośniej wołał, by walić w Muchomorków. Teraz, gdy sam został Muchomorkiem, ma sposób na Rydzyków: trzeba głośno wołać, że tamci biją.

Nie wszystkim w Muchomorkach to się podoba. Taki np. Pawełek, który też był kiedyś Rydzykiem, poskarżył się w przedszkolnym radiowęźle, że Misiek chodzi w złotych łańcuchach i ma zegarek za 40 tysięcy. A przecież nie wszystkich rodziców stać na takie zabawki. Ale Ewkę, która sama chodzi po przedszkolu w trampkach od Prady, bardzo rozzłościło, że Pawełek skarży na Miśka po radiowęzłach, zamiast przyjść do niej. No i pogoniła Pawełka do piaskownicy w Radomiu. Za to przygarnęła na listę Tomcia z Opola, który jak się nie przegląda w lusterku, to warczy na maluchy i każe im szczekać.

Naprawdę, coraz trudniej wytrzymać w tym naszym przedszkolu. Co cztery lata, przy każdym nowym naborze, obiecują, że będzie lepiej. Że będą fajniejsze dzieci, lepsze zabawki, smaczniejsze obiadki, no i że piaskownica wreszcie będzie dla wszystkich. A potem jak zawsze – cienka zupka, leniwe pierogi, zimny kompot i terror starszaków. Jeszcze gorsze jest u nas to, że do przedszkola od dwudziestu pięciu lat chodzą te same dzieci. Czy one nie dorastają? Pani mówiła, że to dlatego, że startują z jakichś biorących miejsc na listach.

Jeden z naszych kolegów się na to wkurzył. Też Pawełek, ale ten uzdolniony muzycznie. Kiedyś śpiewał na festynie Muchomorków, ale Donek z Grześkiem przestali się z nim kolegować. Pawełek podrósł i postanowił, że będzie szefem całego przedszkola. Choć wiele dzieci pukało się w głowę, dostał bardzo dużo głosów. Tak dużo, że zachciało mu się zmienić system naboru, te całe ich głupie listy. I byłoby fajnie, gdyby Paweł nie wziął do pomocy Januszka, takiego skarżypytę z Nysy, no i tych pryszczatych maluchów, co to się lubią przebierać za partyzantów i ganiać po lasach. Oni wszyscy zaczęli się strasznie kłócić, a Paweł śpiewa coraz cieniej.

Drogie dzieci, nie wiem, co dalej z naszym przedszkolem. Mama mówiła mi dziś rano, kiedy wiązałem buciki, że najbardziej to z awantury u nas cieszy się Władimir, kierownik największego przedszkola w Europie. Ten sam, co nagrał Donka w naszej piaskownicy. Podobno wujka Władimira boi się nawet ciocia Angela. Psze pani, też mam się bać?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska