Nie przeholuj z alkoholem!

fot. Mariusz Jarzombek
fot. Mariusz Jarzombek
Ile kufli piwa może wypić kierowca, żeby nie przekroczyć dozwolonych 0,2 promila alkoholu we krwi? - Żadnego! - odpowiadają policjanci i lekarze.

Jadę - nie piję - ucina dyskusję podinspektor Dariusz Bernacki, naczelnik wydziału ruchu drogowego w Komendzie Miejskiej Policji w Opolu. - Dywagacje, czy mogę wypić jedno małe piwo czy lampkę wina są nie na miejscu. Skutki takiego myślenia kończą się tragicznie. W tym przypadku nie można wyznaczać sobie granic.

Mimo tych ostrzeżeń próbujemy te granice ustalać na różne sposoby. Na stacjach benzynowych i w internecie można kupić testery i alkomaty. Kosztują od kilku złotych (badają ślinę) do prawie 3000 zł (z ustnikami do dmuchania). Za urządzenie, które reklamowane jest jako policyjne, trzeba zapłacić prawie 5000 zł. Firmy sprzedające zachwalają te sprzęty jako przydatne w zakładach pracy do badania pracowników podejrzanych o nietrzeźwość i do utrzymywania dyscypliny w pracy, kontroli niesfornych dzieci, samokontroli kierowców albo... jako wesołą zabawkę na przyjęcia.

Na stronach www dostępne są też alkotesty. Wpisujesz w rubryczki wagę, wzrost, płeć, poziom napełnienia żołądka, czas picia, rodzaje alkoholu i ich ilości.

Wpisuję więc: trzy kieliszki wina wypite w ciągu dwóch godzin i pozostałe dane. Efekt? Mam 0 promila alkoholu. Czyli mogę jechać? I na koniec ostrzeżenie, że dla mnie śmiertelną dawką może być 232 ml czystego etanolu (alkoholu 100%) wypite "na raz", czyli na przykład: 580 ml wódki 40%, 2109 ml wina 11%, 4143 ml piwa 5,6%.

Dla pewności te same dane wpisuję do alkotestu na innej stronie www. Wynik szokujący. Tym razem okazuje się, że po półtorej godzinie od rozpoczęcia picia przekroczyłam granicę 0,2 promila. (W najlepszym przypadku mogłabym zostać ukaraną grzywną, a na dodatek stracić prawo jazdy). Natomiast po dwóch i pół godziny mam ponad 0,5 promila. - Nawet do 2 lat pozbawienia wolności i obligatoryjna utrata prawa jazdy - informuje o karze nadkomisarz Maciej Milewski, rzecznik prasowy opolskiej policji. Dopiero po 5 godzinach stężenie alkoholu w moim organizmie spada poniżej 0,2 promila. I któremu z tych testów wierzyć?

- To komercyjna zabawa. Dopiero policyjny alkomat albo badanie krwi pokaże prawdę, ale wówczas może być już za późno na naprawianie błędów - ocenia Leszek Domagała, lekarz dyżurujący w Ośrodku Leczenia Odwykowego w Woskowicach Małych.

On też mi nie powie, ile alkoholu mogę wypić, żeby nie przeholować. - Wszystko zależy od konkretnego organizmu, sposobu odżywania, chorób, wieku i wielu innych czynników - wyjaśnia. Pacjenci tego ośrodka twierdzą, że dopiero po 24 godzinach od spożycia alkoholu można bezpiecznie wsiąść za kółko. Niestety, wielu z nich dopiero tutaj dochodzi do takich wniosków. Niektórym już nie uda się cofnąć czasu i wymazać błędów, które popełnili, okaleczając albo zabijając kogoś, bo pijani wsiedli do samochodu.

Nadkomisarz Maciej Milewski nie musi długo szukać w pamięci takich tragicznych przykładów. Koniec września tego roku. W czwartek wieczorem 41-letni Arkadiusz M. wjeżdżał do Zawadzkiego od strony Opola. W tym czasie 26-letnia Anna S. szła z cmentarza w stronę bloków przy Nowym Osiedlu. W wózku wiozła 3-letniego syna. Nie świeciły jeszcze uliczne latarnie. Rozpędzony opel uderzył w przechodzącą przez ulicę kobietę. Zdążyła odepchnąć wózek. Synek przeżył, ona nie. Kierowca odjechał. Po godzinie zgłosił się na policję. Miał wówczas 1 promil alkoholu we krwi. Niedawno został skazany - 5 lat więzienia i 8-letni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Za takie przestępstwo groziło mu nawet 12 lat.

Dużo więcej szczęścia miał mężczyzna, który wjechał do Opola na ul. Oleską z obwodnicy, mając ponad 4 promile alkoholu. Policję zaalarmowali inni kierowcy. Kiedy funkcjonariusze otworzyli drzwi zatrzymanego auta, kierujący wypadł z niego. - Był w takim stanie, że wzywaliśmy pogotowie w obawie o jego życie - wspomina nadkomisarz Maciej Milewski.

Kierowcy miewają też złudne nadzieje, że jeśli nie zgodzą się na badanie policyjnym alkosensorem, to kara się odwlecze. - Jeśli ktoś ma więcej niż 0,2 promila, to wykonane nawet pół godziny później badanie krwi niczego nie zmieni na jego korzyść - tłumaczy rzecznik opolskiej policji, który przyznaje, że niektórzy zatrzymani na drodze uciekają się do takich sztuczek.

W czasie ostatnich świąt na Opolszczyźnie zatrzymano 18 nietrzeźwych osób. Niechlubnego rekordu nie pobiliśmy, bo bywa, że w "zwykłe" weekendy na naszych drogach policjanci zatrzymują od 20 do 30 pijanych kierujących. Za to opolska izba wytrzeźwień pękała w szwach. W trzy świąteczne dni przywieziono tam 32 osoby, podczas gdy w poprzednim roku było ich 17, a rok wcześniej 15.

Przed rokiem w sylwestra było ich 19. Doba trzeźwienia kosztuje tam 190 zł, tyle co pobyt w dwuosobowym pokoju hotelu z trzema gwiazdkami. - Musimy zapewnić całodobowy dyżur lekarza i dwóch pracowników - tłumaczy Elżbieta Urzędowska, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Osobom Bezdomnym i Uzależnionym, który prowadzi izbę wytrzeźwień. - U nas te koszty i tak są stosunkowo niewysokie, w porównaniu z Katowicami czy Poznaniem, gdzie trzeba płacić po 300 zł i więcej.

Ośrodek idzie nawet na rękę delikwentom, których nie stać na jednorazowe opłacenie pobytu, i rozkłada im należności na raty. Ostatecznym sposobem wyegzekwowania długu jest ściągnięcie go przez urząd skarbowy np. z ulgi rodzinnej albo przez komornika.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska