Targi nto - nowe

Nie spuszczaj psa ze smyczy. Zwierzęta leśne giną przez bezmyślność

Mirela Mazurkiewicz
Każdego roku kilkadziesiąt saren, jeleni i dzików w podopolskich lasach pada ofiarami psów.

- Opolanie wywożą psy do lasów i na łąki, po to, żeby się wybiegały i nie zastanawiają się nawet ile szkód może to spowodować - mówi Marek Bocianowski z Nadleśnictwa Opole. - Pies jest drapieżnikiem, więc u niego instynkt łowiecki nadal działa. Jeśli dopadnie coś żywego, właściciel praktycznie nie ma szans, żeby go odciągnąć zanim będzie za późno - wyjaśnia.

Wiosną zagrożone są m.in. nowo narodzone zające, koźlęta saren oraz część ptaków, które lęgną się na ziemi. Najwięcej zwierzyny pada ofiarami bezmyślności człowieka w weekendy, gdy ludzie odpoczywają na łonie natury. - Dla tych zwierząt jest to taka sytuacja, jakby musiały się zmierzyć z watahą nieudolnie, ale jednak polujących wilków - mówi Bocianowski.

Zdaniem leśników każdego roku w opolskich lasach kilkadziesiąt sztuk grubej zwierzyny, czyli np. saren, jeleni i dzików pada ofiarami psów. Tego ile w ten sposób ginie drobnych zwierząt, takich jak zające albo ptaki nikt nie jest w stanie oszacować.

Wielu właścicieli czworonogów nie zdaje sobie nawet sprawy, że spuszczenie psa ze smyczy może ich słono kosztować. Policja może nałożyć na nich mandat, ale to nie koniec odpowiedzialności, bo za zagryzione zwierzę trzeba zapłacić rekompensatę.
- W przypadku sarny są to 2 tys. złotych, rogacza - 3 tys., a jeśli osobnik jest okazały to nawet 7 tys. złotych - wylicza Marek Bocianowski z Nadleśnictwa Opole. - Pies jest zagrożeniem nawet dla dużych osobników. Na własne oczy widziałem jak jeden wisiał wczepiony w gardło stojącego, okazałego jelenia - relacjonuje.

Aby uniknąć problemów, zabierając czworonoga do lasu lub na łąkę powinniśmy prowadzić go na smyczy, również dla swojego bezpieczeństwa. - To, że mamy psa w zasięgu wzroku nic nie daje, bo jeśli on, spuszczony ze smyczy, dopadnie ofiarę to już nie odpuści. W takiej sytuacji staje się on zagrożeniem również dla ludzi, którzy będą próbowali odebrać mu zdobycz - ostrzega Marek Bocianowski.

Leśnicy radzą, aby przypadki zagryzień zgłaszać policji lub straży miejskiej. - Dla mnie jest to niepojęte, że można kochać swojego czworonoga, a jednocześnie zgadzać się na mordowanie innego zwierzaka - mówi Bocianowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska