Nie trzeba ratować sześciolatków! Pierwsza klasa nie zabiera im dzieciństwa

Iwona Kłopocka-Marcjasz
Sześciolatki czują się w szkole dobrze, bo uczą się przez zabawę i tylko tyle, na ile mają ochotę.
Sześciolatki czują się w szkole dobrze, bo uczą się przez zabawę i tylko tyle, na ile mają ochotę. Mariusz Kapala
6-latek w szkole to znów gorący temat. Być może dotyczyć go będzie referendalne pytanie. Tymczasem życie pokazuje, że 6-latek w szkole czuje się świetnie, a jego rodzice są zadowoleni.

We wrześniu po raz pierwszy do szkoły pójdzie cały rocznik 6-latków i połowa rocznika 7-latków. Przygotowywana od wielu lat reforma polegająca na obniżeniu wieku szkolnego powinna tym samym znaleźć swój finał. Tymczasem polityka funduje systemowi edukacji kolejne zamieszanie. Niewykluczone, że w referendum przyjdzie Polakom odpowiadać na pytanie, czy chcą, aby ich dzieci szły wcześniej do szkoły. Oczywiście od referendum (które jeszcze nie wiadomo, czy się odbędzie) do ewentualnych zmian droga daleka (musiałby je przeprowadzić Sejm), ale konsekwencje byłyby niesłychanie poważne.

- Cofnięcie reformy przede wszystkim wywołałoby ogromne perturbacje organizacyjne w systemie oświaty: w jednym roku nie byłoby w ogóle klasy pierwszej w szkole podstawowej, potem w gimnazjum, szkole ponadgimnazjalnej i na studiach - mówi Joanna Dębek, rzecznik prasowy Ministerstwa Edukacji Narodowej. - Pracę straciłoby co najmniej kilkanaście tysięcy nauczycieli. Dzieci, które nie poszłyby do klasy pierwszej jako sześciolatki, musiałyby wrócić do przedszkola. Spowodowałoby to duże trudności ze znalezieniem dla nich miejsca.

Tymczasem faktycznie coraz więcej rodziców chce zatrzymać 6-latki w domu. Wskazuje na to większa niż przed rokiem liczba odroczeń, jakie wydały poradnie psychologiczno-pedagogiczne.

W Opolu z odroczenia nauki postanowili skorzystać rodzice 257 dzieci. To jedna piąta rocznika sześciolatków. Są miasta, gdzie liczba odroczeń wzrosła o połowę w stosunku do ubiegłego roku i sięga nawet 30 procent populacji. Ile dzieci faktycznie z tego skorzysta, dowiemy się już za kilka dni. Widać jednak, że rodzice ulegli negatywnej kampanii, choć fakty mówią co innego.
Pierwsze sześciolatki trafiły do szkół na większą skalę - choć było to zaledwie 4,3 proc. populacji - już w 2009 roku. Badania szybko pokazały, że sześciolatki uczęszczające do pierwszych klas osiągają lepsze wyniki niż ich rówieśnicy w „zerówkach” i przedszkolach. Wynika z nich, że sześciolatki na koniec I klasy osiągnęły taki sam poziom umiejętności matematycznych co siedmiolatki; że maluchy zrobiły największy postęp w czytaniu i matematyce, a największy rozwój wszystkich umiejętności zaobserwowano u najsłabszych dzieci.

Potwierdza to tylko przekonanie twórców reformy, że wbrew nawoływaniom populistów, dzieci nie trzeba ratować przed szkołą, lecz należy robić wszystko, by wspierać ich rozwój.

W Opolu we wrześniu pójdzie już do gimnazjum 62 uczniów (na 896), którzy zaczęli edukację rok wcześniej niż reszta. Krytyczne głosy, że dzieci 6-letnie nie dadzą sobie rady w porównaniu z 7-latkami, choćby na egzaminie, okazały się chybione. Okazało się, że 6-latki z rocznika 2003 na tegorocznym sprawdzianie szóstoklasistów poradziły sobie bardzo dobrze. A nawet lepiej niż ich starsi koledzy, bo uzyskały lepsze wyniki procentowe: z języka polskiego o 4 punkty procentowe , z matematyki o 7 , a z języka angielskiego o 5 pkt proc. 96 proc. rodziców, którzy wysłali sześcioletnie dzieci do pierwszej klasy, jest zadowolonych z nauczycieli i sposobów nauczania – wynika z badania „Test Umiejętności na Starcie Szkolnym”, przeprowadzonego przez Instytut Badań Edukacyjnych w 2013 r. Dobrze oceniają też szkolne zaplecze - opiekę świetlicową i bezpieczeństwo. 91 proc. badanych deklarowało, że placówka zapewnia uczniom minimum jeden posiłek dziennie (czasem nawet dwa lub więcej).

Z kolei badania Pedagogium („Uczestnictwo dziecka 6–letniego w edukacji szkolnej” przeprowadzone przez Wyższą Szkołę Nauk Społecznych w 2014) pokazują, że 87 proc. ankietowanych rodziców, którzy posłali swoje dzieci w wieku 6 lat do szkoły, zauważyło u nich pozytywne zmiany. 79 proc. rodziców ponownie podjęłoby decyzję o wcześniejszym rozpoczęciu nauki przez ich dzieci. 89,4 proc. rodziców oceniało: „dobrze” lub „dobrze z zastrzeżeniami” poziom przygotowania szkoły do rozpoczęcia prac z uczniami sześcioletnimi.

Stopień zadowolenia rodziców jest odbiciem wyników badań Najwyższej Izby Kontroli z 2014 roku, która stwierdziła dobre i bardzo dobre warunki do nauki i zabawy, stworzone w polskich podstawówkach.

- Do reformy samorządy przygotowywały się przez kilka lat - mówi Irena Koszyk, naczelnik Wydziału Oświaty w Urzędzie Miasta w Opolu. - Był czas, żeby zadbać o bardzo dobre warunki i wykwalifikowaną kadrę. Zatroszczyć się nie tylko o place zabaw, ergonomiczne meble, ale też o nowy, pozbawiony dotychczasowej statyczności sposób prowadzenia lekcji z najmłodszymi.

Rodzice często boją się, że posyłając 6-latka do szkoły skrócą mu dzieciństwo, a ich pociecha będzie odtąd musiała wiele godzin spędzać karnie w ławce. Nic podobnego. Dzieci w pierwszej klasie uczą się poprzez zabawę. To nie są sztywne lekcje jakie my – dorośli - pamiętamy z naszego dzieciństwa. Dzieci mają do dyspozycji kąciki do zabawy i odpowiednie meble. Nie obowiązuje ich też 45-minutowym rytm zajęć. Siedzą w klasie tyle, ile nauczyciel uzna za celowe, a pozostały czas mogą spędzać na spacerze lub na boisku.

Aby dowiedzieć się, czy nasze dziecko jest gotowe, aby pójść do szkoły, można zrobić test dostępny m.in. na stronie ibe.edu.pl. Wystarczy odpowiedzieć na 10 prostych pytań. Jeśli maluch interesuje się otaczającym go światem, chciałby czytać, pisać i liczyć, umie skupić uwagę na jednej czynności przed dłuższy czas, rozumie polecenia i prośby, umie zgodnie bawić się w grupie dzieci, potrafi spędzić dłuższy czas bez rodziców, umie choć trochę kontrolować swoje emocje, a ogólnie jest pomysłowy i kreatywny, to bez obaw można go puścić do szkoły.

- Zdecydowana większość 6-latków spełnia te kryteria - uważa dr Jagoda Jaśkowiak, psycholog. - Tymczasem wiele z nich rodzice prowadzą do poradni, by wyszarpać orzeczenie, które tak naprawdę dziecko obraża. Nie robią tego dla dobra dziecka, lecz dla własnej wygody. Bo szkoła to obowiązek także dla rodziców. Wielu rodziców woli go odroczyć - sobie.

Lepiej wcześniej
O sukcesach edukacyjnych dzieci stanowi długość szkolnej nauki oraz wiek jej rozpoczynania. Dziecko, którego rozwój jest pobudzany poprzez wcześniejsze rozpoczęcie nauki w szkole, rozwija się szybciej niż dziecko w tym samym wieku, które idzie do niej później. Dzięki szkolnej edukacji dziecko wcześniej zyskuje dostęp do lepszej niż w przedszkolu infrastruktury naukowej (darmowa nauka języka obcego i zajęcia pozalekcyjne), sportowej (boiska i place zabaw) i informatycznej. To ważne szczególnie w przypadku środowisk zaniedbanych. Wcześniejsza edukacja szkolna jest istotnym elementem wyrównywania szans.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska