Targi nto - nowe

Nie tylko meblowe cuda

Bil
W Dobrodzieniu warto odwiedzić, między innymi, cmentarz żydowski.
W Dobrodzieniu warto odwiedzić, między innymi, cmentarz żydowski.
Dobrodzień to przede wszystkim miasto stolarzy, ale także godne polecenia miłośnikom historii. Okolice zaś - to piękna i urozmaicona przyroda.

Proponujemy wycieczkę do Dobrodzienia i do pobliskich miejscowości zarówno osobom zmotoryzowanym, jak rowerzystom (tym bardziej, że są tam oznakowane i opisane szlaki rowerowe). Możemy też zostawić w Dobrodzieniu samochód i przesiąść się na rowery, przywiezione na przykład na bagażniku. Wszystko zależy od naszej kondycji, no i od pogody.
Okolice zna doskonale Krzysztof Spałek, biolog opisujacy przyrodę Opolszczyzny, prywatnie miłośnik wypraw rowerowych:

- Zanim wyruszymy z miasta czarnym szlakiem rowerowym, zatrzymajmy się na chwilę, nie tylko po to, aby obejrzeć wystawy z charakterystycznymi dobrodzieńskimi meblami. Warto przede wszystkim odwiedzić cmentarz żydowski - doradza.
Cmentarz znajduje się we wschodniej część miasta, niestety droga do niego nie jest oznakowana, najlepiej dopytać się miejscowych. Ostatnio cmentarz starannie uporządkowano. Pomiędzy nagrobkami odnajdziemy też też i te, pod którymi spoczywają dziadkowie świętej, kanonizowanej w 1998 roku Edyty Stein, ogłoszonej rok później przez papieża Jana Pawła II współpatronką Europy.
W pobliżu dobrodzieńskiego Rynku znajduje się drewniany kościółek pod wezwaniem św. Walentego. W Dniu Zakochanych odbywa się tu odpustowa msza.
Rowerem najlepiej wyruszyć z Dobrodzienia, jadąc w kierunku Ozimka trasą 46, a na przedmieściach miasteczka zboczyć w lewo w wąską drogę. Jeszcze na dobre nie wyjechaliśmy z miasta, a czeka nas już przystanek, tym razem to coś godnego polecenia miłośnikom "moczenia kija". Na łowisku Habas, można wędkować na płotki, karpie, okonie. Wieczorami warto patrzeć pod nogi, aby nie zrobić krzywdy grzebiuszce. To płaz o interesujących zwyczajach. Zagrzebuje się w ziemię przed wrogami. Ma bardzo duże oczy, bo prowadzi nocny tryb życia. Gatunek ten ma największe w porównaniu z innymi płazami kijanki, ich długość sięga do kilkunastu centymetrów, zdarzają się kijanki większe od matki. Grzebiuszki - w przeciwieństwie do innych żab - wydają się milczkami. Ale to nieprawda - one śpiewaja i kumkają tyle, że pod wodą.
Następnie jedziemy do Myśliny. W ciepłe, słobneczne dni Myślina może być ostatnim przystankiem tej wyprawy. Są tam wyrobiska piaskowe, teraz zalane i zamienione w teren rekreacyjny. Wstęp na plażę jest płatny (cennik z ubiegłego roku: samochód- 4 zł, motocykl - 3 zł, rower - 2, pieszo - 1 zł) jest tu tablica informująca o lokalnych atrakcjach przyrodniczych (na przykład owadożerna roślina rosiczka lub wąż gniewosz plamisty uśmiercający swe ofiary poprzez duszenie). Można tu już zostać na cały dzień, by zażywać kąpieli wodnych i słonecznych. Można też wybrać się w dalszą drogę.
Na rzeczce Myślinie stoi nieczynny młyn, którego okolice upodobały sobie wydry. Na stromych brzegach gniazduje w norkach zimorodek. W wodzie zaś pluska się pstrąg.
W pobliskich Staniszczach Małych (wciąż wiedzie nas trasa rowerowa) znajduje się cudowne źródełko Stoczek. Legenda związana z nazwą źródełka jest anegdotyczna:
- Wokół sa tereny morenowe, charakteryzujące się bardzo stromymi wałami, pozostawione przez czoło lodowcowe. Można się stoczyć. Nieszczęście to spotkało mieszkańca tutejszej wsi, który wracając kiedyś z karczmy, nie ustał na nogach, stoczył się i wpadł do źródełka - mówi Krzysztof Spałek.

Dramatyczna legenda nie odstraszała jednak ludzi. Mieszkańcy całego województwa przyjeżdzają tu z butelkami i baniakami, by pobrać ze źródełka krystalicznie czystą wodę.
Jeśli wybraliśmy się na wycieczke rowerową, po wizycie przy źródełku, należy porzucić czarny szlak i skierować się czerwonym (biegnie równolegle z niebieskim) piękną doliną Małej Panwi. Meandry rzeki można tu podziwiać, stojąc na 12-metrowym zboczu. To miejsce zwane jest przez miejscowych kanionem. W zaroślach można też wypatrzeć umocnienia z II wojny światowej - bunkry, strzelnice i okopy.
Nastęnie wracamy do rozwidlenia z żółtym szlakiem, którym dojedziemy do Kolonowskiego. Znajduje się tam stary kanał hutniczy równolegle do drogi asfaltowej łaczącej Kolonowskie z Zawadzkiem. Kanałem tym transportowano rudę darniową do okolicznych hut. Po drodze można się zatrzymać w Kolejce, gdzie znajduje się gospodarstwo agroturystyczne. A następnie nad stawem w Bąkach - przysiąść na ławce, by podziwiać zachód słońca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska