Nie warto się narażać w czyjejś obronie

fot. Krzysztof Strauchmann
- Nigdy nikomu już nie pomogę - mówi Joachim Stosiek.
- Nigdy nikomu już nie pomogę - mówi Joachim Stosiek. fot. Krzysztof Strauchmann
Joachim Stosiek z Prudnika: - Skatowali mnie, bo chciałem pomóc bitemu człowiekowi. Bandyci dostali wyroki w zawieszeniu, nie wypłacili mi odszkodowania.

Opinia

Opinia

Prof. Marian Filar, specjalista prawa karnego:
- Nie mogę komentować tego konkretnego wyroku. To sąd zna wszystkie okoliczności sprawy, ocenia ją w zależności od np. wielkości szkody, postawy oskarżonych. Trzeba jednak podkreślić, że działanie tego człowieka w ramach obywatelskiej samopomocy koniecznej zawsze zasługuje na pochwałę i wyróżnienie. Takie postawy zawsze powinny być przez sądy wspierane, żeby ludzie chcieli sobie wzajemnie pomagać i reagować na bezprawie, którego są świadkiem. Ludzie muszą być przekonani, że w podobnych sprawach prawo i wymiar sprawiedliwości będzie ich bronić.

- To był impuls. Zobaczyłem krzywdzonego człowieka i ruszyłem mu z pomocą - opowiada Joachim Stosiek z Prudnika - Dziś pewnie bym udawał, że niczego nie widzę.

Tego dnia pan Joachim wrócił do domu z podróży. Dochodziła północ, kiedy zaparkował przed domem i poszedł otworzyć bramę. Zobaczył, że po drugiej stronie ulicy grupa młodych ludzi bije jakiegoś człowieka.

- Tamten już leżał na wznak na ziemi i nie reagował, a oni kopali go jak worek ziemniaków - opowiada mężczyzna. - Ruszyłem w ich stronę, a oni potraktowali mnie jak "świeże mięso" do bicia. Chwilę odganiałem się od trzech napastników, a potem poczułem uderzenie w głowę. Upadłem i poczułem cios butem w twarz.
Kopany i bity nie stracił przytomności, tak jak pierwsza ofiara bandytów. Kiedy poczuł, że napastnicy odeszli, podniósł się z ziemi i podszedł do swojego samochodu, żeby przez komórkę wezwać policję. Trzech napastników wróciło niespodziewanie. Na jego własnym podwórzu skopali go raz jeszcze.

Panu Joachimowi nikt już nie przyszedł z pomocą. Po raz drugi pozbierał się okrwawiony z ziemi i zadzwonił na policję. Jadąc w stronę jego domu, policjanci zatrzymali na ulicy czterech podejrzanych młodych ludzi. Rozpoznał ich od razu.
Joachim Stosiek leczył się przez dwa miesiące, choć nie leżał w szpitalu. Kopniaki w twarz połamały mu kilka zębów, uszkodziły dziąsła, okostną. Drugi pobity, Rom z Prudnika, choć stracił wtedy przytomność, odniósł lżejsze obrażenia.

Po czterech miesiącach od zdarzenia przed sądem grodzkim w Prudniku odbyła się rozprawa czterech ujętych wtedy napastników. Prokurator oskarżył ich o chuligańskie pobicie, które narażało poszkodowanych na utratę życia. Młodzi ludzie przyznali się do winy i sami zaproponowali, że dobrowolnie poddadzą się karze.

Sąd skazał 19-letniego Łukasza M., 18-letniego Przemysława G. i 19-letniego Dawida W. na kary 6 miesięcy pozbawienia wolności, ale zawiesił jej wykonanie na 4 lata próby. Na ten okres oddano ich pod dozór kuratora. Dodatkowo sąd nakazał skazanym zapłacenie na rzecz poszkodowanego Joachima Stośka po 1,2 tys. zł nawiązki. Czwarty oskarżony, 20-letni Kamil R., nie przyszedł na rozprawę. Kilka miesięcy później skazano go zaocznie. Kara jest niemal identyczna jak w przypadku jego kolegów.
- Czy ktoś z nas musiał zginąć, żeby wyrok był bardziej surowy? - zastanawia się Stosiek. - Jak można mówić o wychowawczej działalności sądu, skoro ten, który zlekceważył rozprawę, został tak samo potraktowani jak pozostali? Nikt z tych młodych ludzi nie przyszedł mnie przeprosić. Nikt mi nie zapłacił nawiązki przyznanej w wyroku. Nikt z sądu nie interesował się, czy oni zapłacili.

- Obaj poszkodowani zgodzili się z takim orzeczeniem sądu - mówi sędzia Loreta Juchniewicz, przewodnicząca prudnickiego sądu grodzkiego. - Wykonanie kary więzienia zawieszono warunkowo, bo oskarżeni to ludzie młodzi. Dwaj nie byli jeszcze karani, a dwaj odpowiadali za kradzieże. Umieszczenie ich w zakładzie karnym mogłoby ich jeszcze bardziej zdemoralizować. Poza tym pozostają pod dozorem kuratora, a kara nawiązki to dla nich dodatkowa dolegliwość. Czwarty z oskarżonych został skazany zaocznie, bo jeśli rozprawa przebiega w trybie uproszczonym, obecność oskarżonego nie jest obowiązkowa.

Uchylanie się od zapłaty nawiązki może być przyczyną odwieszenia kary. Poszkodowany powinien o tym jednak sam powiadomić kuratora sądowego. Może też wystąpić do komornika o wyegzekwowanie nawiązki.

- Ja już z niczym do sądu nie pójdę - komentuje zniechęcony Joachim Stosiek. - Nie chodzi mi o wsadzanie tych młodych ludzi do więzienia, ale o skuteczne działanie państwa, żeby oduczać innych takich wybryków. Przecież każdy z nas chce się czuć bezpiecznie. A po mojej sprawie - komu będzie się chciało narażać, aby pomóc innym?

- Nie chcę komentować wyroków sądu - mówi kom. Piotr Kulczyk, naczelnik wydziału prewencji w prudnickiej komendzie. - Ale prywatnie uważam, że przestępstwa przeciwko zdrowiu i życiu, takie jak pobicia, powinny być karane bezwzględnym aresztem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska