Nie wszyscy emeryci klepią w Polsce biedę

Najwyższe emerytury w Polsce otrzymują ci, którzy na swoje uposażenie pracują znacznie krócej niż większość z nas, czyli funkcjonariusze - wynika z danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Zatrudnienie w takich instytucjach, jak były Urząd Ochrony Państwa oraz działająca obecnie Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego czy Centralne Biuro Antykorupcyjne pozwala stosunkowo szybko, bo po ok. 25 latach wypracować sobie prawo do emerytury w średniej wysokości 3,5 tys. zł brutto.

Zaraz za funkcjonariuszami wymienionych służb plasują się emerytowani górnicy. Ich świadczenia średnio wynoszą ok. trzech tysięcy złotych. Praca w górnictwie, z uwagi na ekstremalnie trudne warunki, także nie trwa standardowych 40 lat. W tej branży istnieje szczególny przelicznik wedle którego rok pracy na kopalni w zależności od zajmowanego stanowiska oznacza dla ZUS-u od 1,5 roku do niemal dwóch lat stażu emerytalnego.

W dalszej kolejności są, także bardzo atrakcyjne, emerytury wojskowe i policyjne. Funkcjonariusze tych służb, będący na garnuszku ZUS-u dostają średnio 2,9 tys. zł.

- Ale mitem jest, że takie pieniądze można dostać po 15 latach pracy - zastrzega Ignacy Krasicki, przewodniczący Związku Zawodowego Policjantów na Opolszczyźnie. - Po tym czasie policjant ma prawo do emerytury w wysokości 700-800 zł. Wspomniane 2900 brutto to stawka, na jaką można liczyć po niemal 30 latach służby.

Z danych ZUS wynika, że nie warto oszczędzać na składkach. Wielu właścicieli firm z zasady płaci najniższy ZUS, co na starość owocuje w ich przypadku dramatycznym spadkiem dochodów, do ok. 1,3 zł brutto.
- Tak samo skończymy my, pracownicy - mówi prosząca o anonimowość pracownica opolskiego sklepu spożywczego. - Szefowa oszczędza nie tylko na swoim ZUS-ie, ale też na personelu. Skoro płaci nam najniższe stawki, to i emerytura z tego będzie głodowa...