Bardzo blisko zwycięstwa gwardziści byli w sobotę w meczu z Olimpią, jednak ulegli rywalom jedną bramką, a trener gości powiedział, że jego zespołowi dopisało szczęście.
- Co z tego, że nas chwalą, kiedy punkty jadą gdzie indziej - mówi Henryk Zajączkowski, trener Gwardii. - Dla nas ta runda się jeszcze nie skończyła, bo gramy trzy mecze i dopiero po nich nastąpi długa przerwa. A w dotychczasowych spotkaniach graliśmy po prostu źle. Nie zwyciężyliśmy ani razu, nie potrafimy wygrywać końcówek i to jest nasz główny problem. Nie mamy siły uderzenia i lidera zespołu. Brakuje też doświadczonego bramkarza, bo ci młodzi chłopcy, którzy bronią, mają duży talent, jednak brakuje im ogrania, ale chwała im za to, co podczas meczów wyłapią. Na szczęście rywale, z którymi będziemy walczyć o utrzymanie i od których na pewno nie jesteśmy słabsi, punktowo daleko nam nie uciekli. Zespół jednak "siada" psychicznie, bardzo potrzebne jest mu zwycięstwo.
Dlaczego Gwardia nie może grać lepiej? - Pamiętajmy, że z drużyny odeszło siedmiu zawodników, weszliśmy do tego ekskluzywnego towarzystwa o rok za wcześnie i bez żadnego wzmocnienia składu - kontynuuje trener. - Widzę jednak spore szanse na utrzymanie, bo kilka razy (także w play-off - dop. red.) zagramy z Zabrzem, Białą Podlaską, Gdańskiem, Piekarami. To zespoły będące w naszym zasięgu, jest więc dużo punktów do zdobycia. Ciągle pracujemy nad poprawą naszej gry i w końcu musi to przynieść efekt. Optymistyczne natomiast jest to, że mamy zespół w drugiej lidze, dużo młodzieży, sekcja coraz lepiej stoi pod względem organizacyjnym i szkoda, że brakiem zwycięstw nie pomagamy ludziom w niej działającym.
Bardziej surowy w ocenie zespołu i jego dokonań jest Janusz Maksym, prezes Stowarzyszenia Miłośników Piłki Ręcznej. - Drużyna gra poniżej oczekiwań i nie można porażek ciągle tłumaczyć brakiem ogrania - mówi. - W szkolnej skali dałbym jej ocenę minus trzy. Z kolegami ze stowarzyszenia myślimy, że problem tkwi w sferze psychicznej. Zespół po prostu nie walczy, a jeśli się zakłada, że z pewnymi drużynami nie można wygrać, robi się duży błąd. Pod koniec rundy zawodnicy zaczęli grać lepiej, ale było już za późno. W drugiej rundzie to się musi zmienić, do każdego meczu zawodnicy muszą podchodzić z wolą zwycięstwa, a jeśli przegrają, ale po walce, to trudno. Szanse utrzymania się w ekstraklasie są cały czas, tylko musi się zmienić podejście do meczów. Jeśli chodzi o wzmocnienie drużyny, to chęci na pewno by były, gorzej z możliwościami, bo to - niestety - kosztuje.
Marek Jagielski, kapitan zespołu, nieco inaczej ocenia grę swojej drużyny. - Ewidentnie zapłaciliśmy frycowe - twierdzi. - Były mecze, w których walczyliśmy, ale do wygranej zabrakło doświadczenia i trochę szczęścia. Psychika łączy się z umiejętnościami, a my mamy je nieco mniejsze niż starzy ligowi wyjadacze. Na pewno szkoda punktów, które mogliśmy zdobyć w Gdańsku, Zabrzu, Białej Podlaskiej czy ostatnio w sobotę u siebie w pojedynku z Olimpią. Właśnie w tych spotkaniach w pełni pokazał się nasz brak ogrania. Mimo to naszą grę oceniałbym na co najmniej trójkę. Na drugą rundę patrzę optymistycznie. Tworzymy już zespół, mamy korzystny układ meczów i myślę, że jeśli zaczniemy grać bez stresu, to na pewno będzie dobrze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?