Szpila zyskała sławę powieścią Heksy, nominowaną do niegdyś prestiżowej nagrody Nike. Jej fabuła jest tak głupia, że aż strach streszczać, aby mój laptop nie zadławił się śmiechem, bo on się długo resetuje, a felieton trzeba oddać na czas. Prezeska koncernu paliwowego zostaje przyłapana w parku na seksie z drzewem. Skandal i dymisja, która, oczywiście, jest dowodem na dyskryminację kobiet. Choć, co dodaję już od siebie, gdyby w parku onanizował się na drzewie mężczyzna, byłby okrzyknięty dewiantem – i słusznie. Skrzywdzona biznesłumen odkrywa, że jest wiedźmą potrafiącą podróżować w czasie. Przenosi się do XVII wieku, aby w puszczy, z grupą podobnych sobie „aktywistek”, żyć z dala od cywilizacji, wygód, a przede wszystkim mężczyzn i religii. To nie podoba się biskupom, więc nakazują wycięcie lasu, aby pozbyć się kobiet.
Grafomania, choć ideologicznie pożądana. Powieść wystawiono na deskach samego Teatru Dramatycznego w Warszawie, a reżyserowała Monika Strzępka, ktoś w rodzaju Feliksa Dzierżyńskiego polskiego teatru. Wróćmy jednak do sedna sprawy.
Nurtuje mnie pytanie: jak pogodzić to „zawieszenie rozmnażania” z propagowanym wściekle przez nowoczesną lewicę trendem aborcyjnym? Przecież jeśli aktywistki nie będą zachodzić w ciążę, to nie będą mogły jej przerywać, aby potem chwalić się tym w mediach. Pat, błędne koło, ślepy zaułek. Powiada się, że ideologiczna lewica potrafi sama siebie zagonić w pułapkę bez wyjścia i niewątpliwie mamy tu do czynienia z takim właśnie przypadkiem. Choć trzeba przyznać, że za towarzysza Millera socjalizm przynajmniej próbował bohatersko rozwiązywać problemy, które sam sobie stwarzał.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?