- Przyjechał chłopak z pracy, usiadł na łóżku, a po chwili koledzy zorientowali się, że on nie żyje - mówi pan Marek, który odbywa karę w zakładzie karnym w Sierakowie Śląskim. - Ten człowiek miał 44 lata. Chorował na serce. Zgłaszał to, ale pracę miał dosyć ciężką. Przecież lekarz musiał go badać, zanim dostał tę robotę.
To już drugi zgon w ciągu ostatnich kilku tygodni. Więźniowie uważają, że jest on efektem słabego zainteresowania ich zdrowiem.
- Żeby pomóc drugiemu człowiekowi trzeba mieć trochę dobrych chęci, a tych nie widzę. Pewnie administracja wychodzi z założenia, że więźniom współczujcie się nie należy - mówi pan Marek. - Jeśli to się nie zmieni, takie sytuacje będą się powtarzały.
Służba więzienna potwierdza, że do zdarzenia doszło, ale szczegółów nie ujawnia. - Obecnie trwają czynności wyjaśniające okoliczności zgonu skazanego. Po ich zakończeniu możliwe będzie udzielenie szczegółowych informacji - mówi kpt. Katarzyna Idziorek z Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Opolu, któremu podlega zakład karny w Sierakowie Śląskim.
Na początku lutego pisaliśmy o śmierci innego osadzonego, odbywającego karę w tym więzieniu. Przyczyną śmierci mężczyzny był wirus AH1N1, wywołujący tzw. świńską grypę. Zdaniem służby więziennej oba zdarzenia nie mają ze sobą związku. W tej pierwszej sprawie zakończyły się już czynności wyjaśniające.
- Nie wykazały nieprawidłowości w podjętych przez naszych pracowników działaniach - zapewnia kpt. Idziorek. - Nie ma żadnego zagrożenia dla zdrowia osadzonych. Niezależnie od tego sprawę nadal bada prokuratura.
Służba więzienna odpiera też zarzuty osadzonych, że opieka medyczna jest niewystarczająca i zapewnia, że jest ona „zgodnie z obowiązującymi przepisami”.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?